BVB — Kulisy z szatni, europejski cel i nastroje przed „Der Klassiker”

Napisać, że ostatnimi czasy sporo się dzieje w Dortmundzie, to jak nic nie napisać. Drugie miejsce w lidze i na pozór bardzo wyrównana walka o fotel lidera zestawione z rozczarowującym i przede wszystkim niespodziewanym odpadnięciu z Ligi Mistrzów to coś, co zdecydowanie intryguje fanów futbolu, i to nie tylko tych z Dortmundu. Co się kryje za tym sezonem w wykonaniu żółto-czarnych?

REKLAMA

Przedsezonowy zwiastun

Światowa pandemia bardzo wpłynęła na globalny rynek piłkarski, przez co m.in. Borussia Dortmund nie wzmocniła się na tyle, ile oczekiwali kibice przy Signal Iduna w letnim okienku transferowym. Sprzedaż Jadona Sancho do Manchesteru miała przykładowo załatać lukę finansową spowodowaną pandemią koronawirusa. Efektem braku przedsezonowych wzmocnień okazała się wąska, mocno skrojona kadra zawodników.

Szczerze mówiąc, nie oczekiwałem zbyt wiele, ba. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że komunikaty władz na temat transferów, a raczej ich braku, są jasne i klarowane. Do tego dochodziła sytuacja z nowym trenerem, który dopiero uczył się specyfiki klubu. Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby dojść do wniosku, że sezon 2021/22 będzie przejściowy w wykonaniu Borussii Dortmund. Nie oczekiwałem, że nagle zaczną przenosić góry, natomiast spodziewałem się niestety wielu przykrych dla kibica momentów. O to pierwszy z nich…

Europejskie puchary

W Dortmundzie wielu graczy doznało w tym sezonie kontuzji, a że kadra nie była odpowiednio skompletowana z wiadomych powodów, to przykładowo w decydującym dla BVB meczu Champions League ze Sportingiem Lizbona trener Marco Rose musiał wystawić mocno rezerwowy skład. Zaufanie do klubu zostało nadszarpnięte po porażkach z Ajaxem Amsterdam, ale szala goryczy przelała się konkretnie wraz z porażką przeciwko portugalskiemu klubowi, która skutkowała odpadnięciem z głównych rozgrywek UEFA.

Szatnia po meczu ze Sportingiem wrzała. Marco Rose wpadł w szał, krzyczał do piłkarzy, aby „wreszcie dorośli”. Miał ogromne pretensje do Emre Cana za czerwoną kartkę. Kiedy Niemiec przerywał mu wypowiedzi, trener zagroził wyrzuceniem z szatni

– Tomasz Urban dla Sportbild. Fragment zaczerpnięty z grupy Borussia Dortmund Polska

Kulisy z szatni po meczu ze Sportingiem ujrzały światło dzienne. Jak widać — skończyła się cierpliwość u głównego sternika zespołu, czyli Marco Rose. Na pocieszenie jemu i jego podopiecznym została jeszcze Liga Europy. Rzecz jasna z przymrużeniem oka, jeśli chodzi o tę nagrodę pocieszenia.

Jeśli nie będziemy już mieli problemów z urazami, a mam wrażenie, że nie, to po prostu powinniśmy spróbować dojść do finału Ligi Europy. Taki jest cel.

Tu nie chodzi o ekonomię. Jeśli dojdziemy do finału to zarobimy jeszcze więcej (niż przy samym awansie w Champions League). Nadal mamy trochę pieniędzy, nie jesteśmy zależni od 10 milionów. Oczywiście jest to irytujące, ale stało się i teraz musimy wykorzystać tę sytuację najlepiej jak się da.

Postaramy się być pierwsi w sobotę (nawiązanie do meczu z Bayernem) i wyciągnąć z Ligi Europy najwięcej jak się da

– Hans-Joachm Watzke

Potraktujemy Ligę Europy poważnie. To rozgrywki, których jeszcze nie wygraliśmy. Byłem w finale raz jako zawodnik i raz jako menadżer. Liga Europy ma swój urok i oczywiście chcemy ją wygrać

– Michael Zorc. Źródło: Borussia Dortmund Polska

Dodatkowo Michael Zorc odpowiedział, że jeśli miałby dokonać wyboru pomiędzy pucharem Ligi Europy a zwycięstwem w Pucharze Niemiec, to wybrałby pierwszą opcję, argumentując to w ten sposób, że w zeszłym roku wygrali już DFB Pokal. Natomiast dodał, że nie ma nic przeciwko zdobyciu obu pucharów, co jest rzeczą jasną i dość populistyczną przy takim obrocie spraw.

Bundesliga i nadchodzący „Der Klassiker”

Tymczasem w Bundeslidze Borussia Dortmund radzi sobie nad wyraz dobrze. Przede wszystkim bronią ich wyniki. Niedługo jednak może się to zmienić, bowiem wielkimi krokami zbliża się najbardziej wyczekiwany mecz w Niemczech, czyli Der Klassiker. Tajemnicą nie jest, że Bayern Monachium znacząco i bez przerwy dominuje w ostatnich latach w rywalizacji z BVB. Czemu teraz miałoby się to zmienić? To dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi.

Chociaż w tym szaleństwie może być reguła. W przeciwieństwie do występów w Europie, w Bundeslidze BVB twardo stąpa po ziemi. Może teraz właśnie jest ich szansa? Pewnie dość znikoma, ale zawsze istnieje jakieś światełko nadziei, a jak dobrze wiemy, nadzieja umiera ostatnia.

Wyraźny sygnał do walki dał powracający po kontuzji Erling Haaland, który może okazać się głównym asem w talii Marco Rose na to spotkanie. Norweski napastnik najprawdopodobniej wejdzie jednak dopiero z ławki. Co gorsza, teoretycznie Borussia będzie miała atut własnego boiska, ale przez pandemiczną sytuację w Niemczech obostrzenia związane ze stadionową frekwencją wróciły jak bumerang. Możemy się z tego powodu spodziewać około 20 tys. kibiców na stadionie, co jest dość śmieszną liczbą dla obeznanych w temacie ilości fanów, którzy regularnie przychodzą na stadion w Dortmundzie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ