Co musiałby zrobić RB Lipsk, by Marco Rose stracił pracę? Najwyraźniej komplet porażek w Lidze Mistrzów nie jest wystarczający. Wpadki przeciwko Hoffenheim, St. Pauli czy Unionowi Berlin podobnie. Przełożeni niemieckiego szkoleniowca mogli wskazywać na tabelę Bundesligi, w której przed 12. kolejką Lipsk zajmował wysokie 3. miejsce. Pozycja zakłamywała jednak przykrą rzeczywistość. Na szczęście, w ten weekend na Red Bull Arenę przyjechał przeciętny VfL Wolfsburg. To miała być dobra okazja, by przełamać niekorzystną serię i dopisać na swoje konto trzy punkty.
Kwadrans wstydu
16 minut. Tyle potrzebowali goście, by strzelić trzy gole. Najpierw szybka kombinacja Tiago Tomas — Patrick Wimmer — Ridle Baku — Mohamed El Amoura rozmontowała defensywę RB Lipsk, a Algierczyk z bliska uderzył pod poprzeczkę. Gospodarze wznowili grę, błyskawicznie tracąc piłkę. Tiago Tomas skorzystał z rykoszetu i podwyższył na 2:0. W 16. minucie futbolówkę między nogami Petera Gulacsiego zmieścił Amoura. Miało być przełamanie, był koszmar.
Co musiałby zrobić RB Lipsk, by Marco Rose stracił pracę? Rezultat 0:3 po niewiele ponad kwadransie na swoim terenie przeciwko VfL Wolfsburg to mocny argument, by przełożeni Niemca w końcu ruszyli głowami. W tej drużynie absolutnie nic się ostatnio nie zgadza. Przykro ogląda się marnowanie potencjału i nieustanne szukanie wymówek. Lipsk powinien być pretendentem do tytułu mistrzowskiego, a ośmieszał go ligowy przeciętniak. Początek meczu z Wolfsburgiem był fatalny, no ale pewnie Rose zmotywował graczy do odrabiania strat? Oczywiście, że nie. Jeszcze przed przerwą mogło być 4:0, gdyby strzał Amoury i dobitka Baku były nieco celniejsze. Nic dziwnego, że RB Lipsk schodząc na przerwę, był żegnany gwizdami.
Po zmianie stron piłka po uderzeniu Maximiliana Arnolda trafiła w ramię Christopha Baumgartnera, jednak arbiter nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego. Co z tego, skoro w 64. minucie po rzucie rożnym trafił Joakim Mæhle? Willy Orban dziewiętnaście minut później zmniejszył straty, wykorzystując zamieszanie przy rzucie wolnym, który pod nogi Węgra zbił Kamil Grabara. Strzelam w ciemno — Marco Rose układał już sobie przemowę, zgodnie z którą jego zespół wyrównałby pewnie stan meczu, ale zabrakło mu minut. Słucham konferencji tego szkoleniowca i jego przełożonych, odnosząc wrażenie, że nie rzadko są po prostu oderwani od rzeczywistości i naprawdę wierzą, że RB Lipsk jest topową drużyną. Nie jest.
Dramatycznie słaby występ piłkarzy Marco Rose
Gospodarzy w doliczonym czasie gry złudzeń pozbawił Kevin Behrens. Nie chcę być piewcą teorii spiskowych, jednak widząc taką postawę defensorów RB Lipsk, można mieć przekonanie, że grali na zwolnienie swojego trenera, albo po prostu było im już wszystko jedno. Zainteresowanie przerwaniem ataku VfL było bowiem zerowe. Kamil Grabara miał problemy, żeby zapracować na lepszą ocenę pomeczową. Przeciwnik zmusił bowiem Polaka do ledwie trzech interwencji. To nie Wolfsburg zagrał wybitne zawody, po prostu oponent zaprezentował się bardzo źle i zasłużenie został rozgromiony.
Nie wiem co dalej z Marco Rose. Obserwuję postawę RB Lipsk pod wodzą tego szkoleniowca i od dawna piszę, że zamiast rozwoju, z rundy na rundę jest coraz gorzej. Porażki 1:5 nie sposób wytłumaczyć pechem, a działacze nie mogą już udawać, że sytuacja w drużynie jest dobra. Jeśli tego typu klęska przejdzie bez jakiejkolwiek reakcji, będzie już tylko gorzej.