Arsenal przegrywa z Evertonem! Sean Dyche wraca w wielkim stylu

W pierwszym sobotnim meczu Premier League Arsenal mierzył się z 19. w tabeli Evertonem. Lider tabeli stanął przed szansą przedłużenia swojej imponującej serii spotkań bez porażki w lidze, a zespół objęty przez Seana Dyche miał pokazać charakter drużyny zdolnej do walki o utrzymanie w najwyższej dywizji rozgrywkowej. Jak się okazało, Everton pokazał zdecydowanie więcej niż tylko dobrą postawę…

REKLAMA

Sean Dyche odmienił nastawienie Evertonu w mgnieniu oka

Może zabrzmi to absurdalnie, ale po pierwszej połowie spotkania gospodarze mogli prowadzić nawet 3:0. The Toffees wrócili do formuły, która funkcjonowała dla nich najlepiej w ostatnich latach – kompaktowe ustawienie linii pomocy, szczelna obrona, agresywny doskok do rywali i proste środki w ataku. Kanonierzy mimo znaczącej przewagi w posiadaniu piłki nie byli w stanie wykreować sobie praktycznie żadnych sytuacji bramkowych. Ekipa z Goodison Park wyczekiwała bądź zmuszała do błędu graczy Arsenalu przy rozegraniu. A kiedy tylko nadarzała się sytuacja, błyskawicznie ruszali na bramkę Ramsdale’a. W ten sposób – po dośrodkowaniach z bocznych sektorów od Amadou Onany czy Seamusa Colemana, przy dwóch stuprocentowych sytuacjach znalazł się Dominic Calvert-Lewin, który nie był w stanie skierować piłki do siatki.

Bardzo ważną zmianą w składzie Evertonu było wprowadzenie Abdoulaye Doucoure, który rozgrywał dziś dopiero drugie spotkanie od pierwszej minuty w obecnym sezonie. Malijski pomocnik wniósł sporo potrzebnej intensywności i fizyczności do gry podopiecznych Seana Dyche i również potrafił znaleźć się w sytuacji strzeleckiej. Pierwszą część rywalizacji można było więc zaliczyć jako punkt na konto angielskiego szkoleniowca debiutującego w roli trenera The Toffees.

Everton dalej grał swoje, Arsenal nie wyciągnął wniosków

Zespół Mikela Artety próbował od czasu do czasu dynamizować swoje akcje. Cierpliwe budowanie akcji nie przynosiło oczekiwanych rezultatów a i czasu było coraz mniej. Jednak z poczynań Kanonierów wciąż wynikało stosunkowo niewiele. Pierwszy konkret zamieniony na gola piłkarze z Emirates Stadium zobaczyli we własnym polu karnym. Była to prawdziwa specjalność szefa kuchni ze strony trenera Evertonu, czyli gol ze stałego fragmentu gry. Dośrodkowanie Dwighta McNeila na bramkę zamienił James Tarkowski, czyli stary znajomy Dyche’a z Burnley.

Niefortunny dla Arsenalu był timing zmian przeprowadzonych przez Mikela Artetę. Na minutę przed stratą bramki boisko opuścili Gabriel Martinelli oraz Thomas Partey. W ich miejsce pojawili się Leandro Trossard i debiutujący w czerwono-białych barwach Jorginho, czego kibice The Gunners z pewnością nie zapamiętają najlepiej. Przez resztę meczu Everton skutecznie bronił wyniku i dowiózł upragnione zwycięstwo do końca rywalizacji. Tym samym Arsenal musi pogodzić się z pierwszą porażką od 4 września 2022 roku, a kibice The Toffees mogą uśmiechnąć się po raz pierwszy od wielu tygodni.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,594FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ