Arsenal nie bez kłopotów wyeliminował 3-ligowca. Nketiah nie przestaje strzelać

Arsenal wykonał swoje zadanie wygrywając w 3. rundzie Pucharu Anglii z Oxford United, ale – mimo wyniku sugerującego gładkie zwycięstwo – kibice Kanonierów mogli do 63. minuty obgryzać paznokcie z nerwów w obawie przed wpadką swoich ulubieńców.

REKLAMA

Arsenal chyba nie spodziewał się, że mecz z 3-ligowcem będzie tak trudną przeprawą.

Mikel Arteta oczywiście na spotkanie z dużo słabszym na papierze rywalem wystawił w większości drugi garnitur, ale linia ataku pozostała nienaruszona: Saka, Martinelli i Nketiah mieli odpowiadać za strzelanie bramek. Kanonierzy rozpędzali się jednak niezwykle długo i bardzo powolnie. Pierwszy strzał oddali dopiero w 34. minucie. W pierwszej połowie nie stworzyli żadnego większego zagrożenia. Krótko mówiąc – nie tak to miało wyglądać.

Szczególnie słabo wyglądał środek pola. Brakowało podań do przodu Elneny’ego i Lokongi, a Fabio Vieira nie mógł znaleźć sobie miejsca. Dla każdego ze zmienników to jedna z niewielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, ponieważ Arteta – mając szansę na mistrzostwo – praktycznie gra jednym i tym samym składem w lidze. Dzisiejsze spotkanie pokazało dlaczego. O ile jeśli któryś z rezerwowych wchodzi do pierwszej jedenastki pod nieobecność podstawowego zawodnika to zazwyczaj daje radę, tak przy większej liczbie graczy „drugiego garnituru” w Arsenalu nie widać zgrania, automatyzmów, wypracowania pewnych zachowań w treningu.

Stara piłkarska zasada mówi, że jak nie idzie to trzeba liczyć na stały fragment gry.

To właśnie dośrodkowanie ze stojącej piłki uratowało Arsenal przed rozgrywaniem kolejnego spotkania w i tak bardzo napiętym już grafiku. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Fabio Vieira, a bramkę zdobył Mohamed Elneny. Dla Egipcjanina była to dopiero 6. bramka w 155. występie dla Kanonierów, pierwsza od maja 2021 roku. Potem – po kolejnych zmianach i pojawieniu się na boisku Xhaki i Zinchenki – poszło już z górki. Świetną wizją gry popisał się Fabio Vieira, który zaliczył drugą asystę, a do siatki trafił Eddie Nketiah. Dla fanów Kanonierów to nie był koniec pozytywnych informacji, ponieważ snajper Arsenalu dołożył drugie trafienie, a ponadto na ostatni kwadrans na boisku pojawił się Emile Smith-Rowe po raz pierwszy od 4 września. Mimo trzybramkowego zwycięstwa Arsenal jednak dostarczył swojemu trenerowi kilku siwych włosów.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,554FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ