Pretendent lepszy od mistrza. Liverpool zwycięski w hicie kolejki

W spotkaniu wieńczącym 26. serię spotkań na angielskich boiskach Liverpool pokonał na wyjeździe Manchester City 2:0. Kolejny kapitalny mecz zaliczył Mohamed Salah, któremu formą wtórował Dominik Szoboszlai. Bramki tego duetu przechyliły szalę spotkania na korzyść The Reds.

Faworyt był jeden

W ostatnich sezonach Premier League, mecze między Manchesterem City a Liverpoolem były gwarancją niesamowicie wyrównanego widowiska i to ich bezpośrednia rywalizacja była symbolem hitowego meczu trwającej ery Premier League. Tak jak w poprzednich latach to Liverpoolowi zdarzały się mniejsze kryzysy, a Manchester częściej był wskazywany jako faworyt w bezpośrednich spotkaniach, tak przed dzisiejszym spotkaniem faworyt był jeden.

REKLAMA

W obecnej kampanii dyspozycja drużyny Pepa Guardioli jest absolutną anomalią. Mimo, że największy kryzys w sezonie wydają się mieć już za sobą, to do uzyskania formy chociażby sprzed roku brakuje wiele. Dodatkowym utrudnieniem dla The Citizens przed tym spotkaniem był brak Erlinga Haalanda. Parę dni wcześniej o jego nieobecności boleśnie przekonali się w Lidze Mistrzów, pokazując zupełnie bierną postawę w rewanżowym spotkaniu z Realem Madryt, przegranym 1:3. Spotkanie z Liverpoolem nie zapowiadało poprawy nastrojów w Manchesterze.

Brak niespodzianki

Defensywa City zdołała wytrzymać zaledwie 14 minut bez straty bramki. Po bardzo sprytnym rozegraniu rzutu rożnego przez Liverpool i zgraniu piłki przez Szoboszlaia do siatki piłkę wpakował Mohamed Salah. Nieco ponad 20 minut później ten sam duet uderzył ponownie. Tym razem to Węgier zdobył bramkę, a Egipcjanin asystował. Kolejne niefrasobliwe zachowanie w defensywie Josko Gvardiola w defensywie było tragiczne w skutkach dla gospodarzy. Liverpool prowadził już 2:0, a Salah dalej śrubował swoje niesamowite statystyki.

Taki wynik utrzymał się już do końca spotkania. Mecz nie był wielce intensywny i wielu dogodnych sytuacji w drugiej połowie nie było. Spotkanie toczyło się dość spokojnie i można było odnieść wrażenie, że obydwie drużyny nie grają na najwyższych możliwych obrotach. Zaledwie 33% procent posiadania piłki wystarczyło drużynie Slota, aby odnieść zwycięstwo na City of Manchester Stadium. Ale co ma Manchester z posiadania, jak dogodnych sytuacji brakuje przez całe spotkanie. Liverpool ma wszelkie powody do zadowolenia po spotkaniu. Wygrana w meczu o takiej wadze, bez wielkiego wysiłku fizycznego, zaprocentuje tylko w najbliższych meczach.

Czarne chmury nad Manchesterem

To kolejny cios dla Manchesteru City i kolejna ciężka noc dla Pepa Guardioli. Ciężko po tym meczu pochwalić kogokolwiek z drużyny The Citizens. Po raz kolejny słaby Gvardiol, absolutnie fatalny Kevin De Bruyne i kiepski tercet ofensywy, cierpiący na nieobecność Halaanda. Zapowiada się ciężka walka o miejsce w top 4, choć trzeba przyznać, że konkurencja dla Manchesteru w walce o miejsca gwarantujące Ligę Mistrzów w tym sezonie jest naprawdę niemrawa.

Manchester City — Liverpool 0:2 (Salah 14′, Szoboszlai 37′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,779FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ