Wrzucanie z autu też może być sztuką. Wnioski po Legia – Puszcza

Jak niedziela, to tylko z polską Ekstraklasą! W niej, w ramach 4. serii gier, czekało nas starcie Legii Warszawa z Puszczą Niepołomice. To Legia była zdecydowanym faworytem i przyjechała do Krakowa na mecz w dobrych nastrojach po zwycięstwie w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Niedzielny wieczór okazał się jednak dla niej nie taki przyjemny, bowiem gospodarze postawili trudne warunki, a starcie zakończyło się remisem. We wnioskach po tym spotkaniu nie mogło zabraknąć naszych wniosków pomeczowych, w których oceniamy postawę obu drużyn, jak i ich poszczególnych piłkarzy.

1. Puszcza powinna spróbować swoich sił w piłkę ręczną

Drużyna z Niepołomic w starciu z Legią była niekiedy zupełnie pozbawiona argumentów czysto piłkarskich. Piłkarze gospodarzy byli nerwowi z piłką przy nodze, nie potrafili dłużej się przy niej utrzymać, a na problemy reagowali wybiciami. Musieli więc szukać takich elementów gry, w której mogliby na chwilę pozbyć się presji przeciwników i w spokoju spróbować zagrozić bramce rywali. Najlepszą bronią Puszczy były więc te momenty, kiedy nie musieli zagrywać piłki nogami, lecz… rękoma, wrzucając piłkę z autów. Po takich długich rzutach szybujących w pole karne niepołomiczanie mogli uderzać głową, a także udało im się wywalczyć rzut karny. Dlatego też Legia nie mogła czuć się pewnie, gdy piłka lądowała poza linią boczną.

REKLAMA
Źródło: Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) / X

Kiedy któryś z graczy Puszczy brał futbolówkę w ręce, robił rozbieg i patrzył w kierunku pola karnego, a jego koledzy przepychali się tam z przeciwnikami, napięcie w szeregach Wojskowych było wręcz wyczuwalne nawet z perspektywy telewizora. To nie tak częsty obrazek podczas meczów piłkarskich. Może i lepiej, że auty są realnym zagrożeniem, a nie sposobem na spowalnianie gry czy odpoczynek. Dzięki temu dzieje się więcej, a Puszcza może sprawić niespodziankę, strzelając w ten sposób gola faworyzowanej Legii. Zyskuje na tym widowisko, a trener Tomasz Tułacz udowadnia, że każdy sposób na strzelanie bramek jest dobry, jeśli tylko działa.

2. Legia nie chciała ryzykować, ale popełniała błędy indywidualne

Piłkarze 3. najlepszej drużyny poprzedniego sezonu Ekstraklasy sprawiali wrażenie świadomych zagrożenia, jakie może przynieść zlekceważenie przeciwników. Można było pomyśleć, że Gonçalo Feio odpowiednio przygotował swoich graczy do tego meczu. Rzetelnie wracali oni do obrony i nie zatrzymywali się po wyjściu na prowadzenie. Problem w tym, że najpierw bramkowej zaliczki nie udało się utrzymać na długo, bo szybko Puszcza wyrównała po nieco przypadkowym karnym. Później Legioniści znów wygrywali, ale i tym razem jeden błąd i strata piłki blisko własnej bramki przekreśliły starania całej drużyny. Kolejnym sporym błędem był faul Rafała Augustyniaka w polu karnym, który bez świetnej interwencji Kacpra Tobiasza zakończyłby się trzecim trafieniem Puszczy Niepołomice.

Trudno chwalić obronę po meczu z dwoma straconymi bramkami. Obie wynikały jednak raczej z nieco pechowych sytuacji niż systemowych błędów w ustawieniu drużyny. Generalnie mogła podobać się asekuracja stoperów, pressing napastników czy walka w powietrzu piłkarzy Legii. Wszystko wynikało z dużego szacunku, jakim goście darzyli swoich przeciwników, co było odczuwalne na boisku.

3. Blaž Kramer jest nieporównywalnie lepszy od Jean-Pierre’a Nsame

To ten duet napastników od pierwszej minuty wystąpił w meczu 4. kolejki Ekstraklasy. Kramer zagrał bardzo dobrze, strzelając bramkę, wykorzystując swoje warunki fizyczne i wykonując dużo ciężkiej pracy dla drużyny. Nabiegał się i powalczył za dwóch, i to dosłownie. Jego partner z ofensywy, Nsame, w ogóle nie sprawiał wrażenia gotowego do gry na profesjonalnym poziomie. Kameruńczyk nie tylko nie potrafił oddać żadnego celnego uderzenia, wygrać pojedynku czy główki, lecz również zanotował 5 strat i miał tylko 64 proc. celnych podań. Najbardziej żałośnie wyglądały jednak momenty, kiedy snajper był zmuszony do biegania. Od samego początku spotkania miał on ogromny problem z szybszym poruszaniem się po placu gry. Robił to tak powolnie i ciężko, że trudno liczyć na niego w kontekście kolejnych meczów.

Źródło: Przemysław Michalak (@PrzemysawMicha2) / X

Kramer, który 3 dni wcześniej grał z Broendby, wyglądał motorycznie znacznie lepiej od swojego kolegi. Jest to dość szokujące, bo Nsame przecież w tym czasie odpoczywał na ławce rezerwowych. Być może lepiej byłoby, gdyby ten czas przeznaczył na trening indywidualny i kreowanie pełnej sprawności fizycznej. Bez tego raczej nie zdoła on pomóc Legii Warszawa w osiąganiu jej celów w lidze i europejskich pucharach. To nie drużyna, w której taka bezczynność w trakcie meczów może być na porządku dziennym. Szczególnie że w ofensywie Legia nie może narzekać na niedobór jakościowych piłkarzy. Chociażby Marc Gual, który wszedł na boisko w drugiej części spotkania, wnosi do gry swojego zespołu znacznie więcej od Nsame. Bo on, przynajmniej przeciwko Puszczy, nie wniósł zupełnie nic.

4. W środku na remis, na skrzydłach przewagę miała Puszcza

Próbując przewidzieć przebieg starcia Legii z Puszczą przed pierwszym gwizdkiem arbitra, można byłoby spodziewać się sporej dominacji klubu z województwa mazowieckiego w drugiej linii. Było jednak nieco inaczej. Co prawda to Legia miała delikatną przewagę w posiadaniu piłki, ale wcale nie miała łatwego zadania w środku pola. Często Legia traciła tam piłkę, a czasami pomocnicy byli tak dobrze kryci, że nie było sposobu, by do nich zagrać. Defensorzy szukający podań do przodu szybko dostawali futbolówkę z powrotem i finalnie czasami decydowali się ominąć drugą linię dalekimi podaniami górą.

Z kolei na skrzydłach to Puszcza Niepołomice była groźniejsza i konkretniejsza. Ci z graczy Legii, którzy operowali na bokach boiska, nie potrafili zgubić obrońców, swobodnie dośrodkować, nie mówiąc nawet o wejściu pod bramkę. Za to Puszcza tylko na bokach potrafiła stworzyć przewagę, nie potrzebując wiele czasu i miejsca, by odnaleźć partnerów w środku i obsłużyć ich dobrymi zagraniami. Taki stan rzeczy to spore rozczarowanie dla pomocników Legii, których jedyną przewagą nad rywalami była wyższa wartość rynkowa czy lepsze kluby w CV. Nie miało to jednak żadnego odwzorowania w rzeczywistości, a więc i Legia nie była w stanie wygrać i tylko zremisowała. A i ten podział punktów to zasługa jedynie Kacpra Tobiasza, który uchronił Legię przed utratą kolejnych goli.

5. Legia nie może traktować gry w europejskich pucharach jak wymówki

Wynik 2:2 to rozczarowanie dla Legii Warszawa. Szczególnie że pomimo jednoczesnego grania w eliminacjach Ligi Konferencji Europy, Feio nie może mówić o zmęczeniu swoich podopiecznych. Kadra warszawskiego klubu jest na tyle szeroka, że pozwala na swobodną rotację i zapewnienie wszystkim regeneracji. Dość powiedzieć, że wyjściowy skład na Puszczę różnił się od jedenastki posłanej do walki w Europie aż o 8 nazwisk. Gra na dwa fronty nie powinna być więc problemem, a jednak brak zwycięstwa to słaby wynik. Zamiast szukania wymówek trzeba więc szukać rozwiązań i poprawy gry drużyny, by wygrać dwumecz z Broendby i za tydzień dołożyć 3 ligowe punkty.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ