Rewanżowe starcie pomiędzy PSG a Borussią Dortmund odbyło się w stolicy Francji. 5. drużyna Bundesligi do Paryża przyjechała z jednobramkową przewagą, co dawało jej pewien komfort, ponieważ to gospodarze musieli gonić wynik i atakować od początku meczu. Podopieczni Luisa Enrique pokazali jednak w poprzedniej rundzie, że potrafią odrabiać straty. Borussia mogła spodziewać się nacierającego PSG, jednak wierzyła, że po 11 latach ponownie zagra w finale Champions League.
PSG trafiało. W słupki i poprzeczkę…
Spotkanie zgodnie z przewidywaniami rozpoczęło się od szturmu Niebiesko-Czerwonych. Ataki odbywały się głównie skrzydłami, którymi Kylian Mbappe i Ousmane Dembele usiłowali przedrzeć się przez zasieki niemieckiej drużyny. Dopiero po kwadransie do głosu zaczęli dochodzić goście, głównie za sprawą szybkiego Jadona Sancho. Paryżanie zareagowali na to spowolnieniem gry, spokojnie rozgrywając piłkę po okręgu. Aktywnie w ataku wyróżniał się Vitinha oraz Goncalo Ramos. Borussen upatrywali swoich szans w kontratakach. Wyśmienitą okazję do strzelenia bramki miał Karim Adeyemi, którego strzał po groźnej kontrze obronił Gianluigi Donnarumma. Poza tą sytuacją defensywa francuskiej drużyny spisywała się poprawnie. Pod koniec pierwszej połowy zawodnicy PSG kilka razy pokombinowali w okolicach pola karnego rywali, ale pomimo kilku prób nie udało im się pokonać Gregora Kobela. Pomimo przewagi w posiadaniu piłki i strzałach przez Mistrzów Francji, wynik do przerwy nie uległ zmianie.
W drugiej połowie pomimo dobrego wejścia, czyli trafienia Warrena Zaire-Emeryego w słupek, PSG zaliczyło wpadkę. W 50. minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Mats Hummels, który idealnie znalazł sobie miejsce w polu karnym i strzałem głową pokonał Donnarummę.
Paryżanie do bólu nieskuteczni
Luis Enrique zareagował na to zmianami ofensywnymi, a Niebiesko-Czerwoni postanowili walczyć dalej. Paryżanie ponownie obili słupek, tym razem po strzale Nuno Mendesa. Trener Terzic postanowił bronić wyniku wpuszczając Niklasa Sule za Sancho. Cenny czas upływał, a gospodarze walili głową w mur, a właściwie poprzeczkę, którą w końcówce obili dwukrotnie. Drużyna gości ponownie po rzucie rożnym umieściła piłkę w siatce, jednak tym razem sędzia nie uznał tej bramki, z powodu pozycji spalonej zawodnika z Dortmundu.
Gdyby w futbolu przyznawano punkty za aspekty wizualne, PSG mogłoby świętować awans. Gospodarze osiągnęli ponad 3 xG, oddali 30 strzałów, zaliczyli blisko 70% posiadania piłki. Obijali słupki i poprzeczkę, a jednak nie zdołali znaleźć sposobu na pokonanie Kobela. Borussia Dortmund była do bólu skuteczna i miała sporo szczęścia. Po 11 latach BVB ponownie melduje się w finale Champions League!
PSG — Borussia Dortmund 0:1 (Hummels 50′)
Autor: Emil Świątek