Arsenal podniósł się po trudnym tygodniu i wraca na fotel lidera

Miniony tydzień był dla Arsenalu fatalny. W niedzielę stracili pozycję lidera Premier League po porażce z Aston Villą (0:2), a w środę przegrali na Allianz Arena z Bayernem i odpadli z Ligi Mistrzów na etapie ćwierćfinału. Dziś Arsenal miał okazję wrócić na 1. miejsce w tabeli ligowej, ponieważ mecz Manchesteru City w tej kolejce został przełożony z powodu gry Obywateli w półfinale Pucharu Anglii (swoją drogą, wygrali oni z Chelsea i są już w finale FA Cup).

Zespół Mikela Artety zaczął bardzo dobrze

Przede wszystkim bardzo dobrze funkcjonowali w wysokim pressingu, który w ostatnich tygodniach wyglądał gorzej niż na przestrzeni całego sezonu. Wolverhampton chciało utrzymywać się przy piłce, ale miało problem, aby w ogóle przenieść futbolówkę na połowę przeciwnika. Taki obraz nie trwał jednak długo, bowiem po około kwadransie gra stała się bardziej wyrównana. Gospodarze przystępowali do tego spotkania z poważnymi ubytkami kadrowymi. Zabrakło m.in. Craiga Dawsona, Nelsona Semedo, Pedro Neto czy Matheusa Cunhii, więc ich postawa mogła imponować.

REKLAMA

Arsenal z kolejnymi minutami coraz bardziej wyglądał na zespół, któremu brakuje świeżości, co było również widać w ostatnich starciach z Aston Villą oraz Bayernem. Gra Kanonierów nie była porywająca, standardowo najczęściej skupiali się na atakach prawą stroną, ale brakowało tworzenia klarownych okazji. Tuż przed przerwą piłka w końcu wpadł do siatki. Po przebitce Jesusa z obrońcami Wilków futbolówka spadła pod nogi Leandro Trossarda, który uderzył nieczysto, ale trafił idealnie w okienko bramki strzeżonej przez Jose Sa.

Strzelona bramka pozwoliła gościom uspokoić mecz

W drugiej połowie częściej utrzymywali się przy piłce na połowie rywala, dzięki czemu przejęli większą kontrolę nad meczem. Zespół Mikela Artety sprawiał wrażenie jakby przede wszystkim był jednak zainteresowany utrzymaniem prowadzenia. Uda się strzelić kolejnego gola – okej, fajnie – ale klucz to nie stracić. Gra Arsenalu z czasem coraz bardziej symbolizowała nastroje wszystkich kibiców, którzy tylko marzyli, aby ten mecz się skończył, a ich ulubieńcy dopisali 3 punkty do ligowej tabeli. Kanonierzy przeszli z trybu „kontrola w posiadaniu piłki” do trybu „kontrola w różny sposób”. Gra była szarpana, gospodarze coraz częściej dochodzili pod pole karne Davida Rayi, ale na wiele więcej nie było ich stać. Współczynnik goli oczekiwanych (xG) wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego zatrzymał się na 0,14. Arsenal natomiast w doliczonym czasie gry dorzucił drugiego gola, a na listę strzelców wpisał się Martin Odegaard.

Wolverhampton 0:2 Arsenal (45′ Trossard, 90+5′ Odegaard)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,724FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ