Dream Team 1992 – historia najlepszej drużyny w historii koszykówki

117 powołań do meczów gwiazd, 38 występów w finałach, 23 zdobyte mistrzostwa i 15 nagród MVP. Takim dorobkiem może pochwalić się reprezentacja Stanów Zjednoczonych z 1992 roku, czyli Dream Team uznawany za najlepszy zespół w historii koszykówki. Z powodu zbliżających się igrzysk olimpijskich czas przybliżyć historię tego legendarnego zespołu.

Geneza stworzenia Dream Teamu

Od czasu wprowadzenia koszykówki jako dyscypliny olimpijskiej w 1936 roku zawodnicy reprezentujący swój kraj musieli być amatorami. Wykluczało to możliwość gry na Igrzyskach zawodnikom NBA, jednak jak się okazuje tylko im. ZSRR nauczyło się omijać przepis i zatrudniało koszykarzy na fałszywych etatach w fabrykach mimo faktu, że byli oni zawodowymi sportowcami. Jednak USA, pomimo ciągłego wystawiania reprezentacji stworzonych z zawodników grających na uniwersytetach, było w stanie dominować i do 1988 roku nie zdobyli złota jedynie raz, ulegając ZSRR w 1972 roku. Ale to właśnie igrzyska w Seulu przelały szale goryczy. Arvydas Sabonis (przyszły gracz NBA) wraz z reprezentacją ZSRR wyeliminowali USA w półfinale. Od tamtego momentu NBA zaczęło namawiać MKOL do zezwolenia, aby na IO w 1992 roku mogli zagrać profesjonaliści. Komitet Olimpijski uległ i w 1989 roku zezwolił na grę zawodnikom najlepszej ligi świata. David Stern (ówczesny komisarz ligi) otrzymał więc szansę, aby jeszcze bardziej wypromować NBA. Trzeba było tylko przekonać do startu najlepszych z najlepszych.

REKLAMA

“Jeśli on zagra, ja zostaję w Chicago”

Na trenera kadry wybrano Chucka Daly’ego, trenera oraz architekta sukcesów Detroit Pistons, z którymi ten zdobył dwa mistrzostwa z rzędu w latach 1989-1990. Daly od razu wiedział do kogo zadzwonić na samym początku. Michael Jordan odebrał telefon i powiedział trenerowi, że najpierw musi wiedzieć kto miałby pojechać do Barcelony razem z nim. Gwiazdor Bulls dał również do zrozumienia, że nie zagra w jednej drużynie z Isaiah Thomasem, liderem ,,Bad Boys” Pistons, znienawidzonej przez Michaela drużyny, cechującej się brutalnym stylem gry polegającym na niezliczonych popchnięciach, ciosach i ukazywaniu pogardy wobec rywala. Daly rozpoczął więc “obdzwanianie” najlepszych zawodników, aby przekonać Jordana. Ostateczna lista wyglądała tak:

  • Larry Bird (legenda Boston Celtics będący już u schyłku swojej kariery)
  • Earvin ”Magic” Johnson (legenda Los Angeles Lakers, zmuszony rok wcześniej do zakończenia kariery z powodu zakażenia wirusem HIV)
  • Christian Laettner (przyszły gracz NBA, dwukrotny mistrz NCAA, powołany w celu uhonorowania koszykówki akademickiej)
  • Scottie Pippen (drugi najlepszy zawodnik Bulls, który parę miesięcy wcześniej zdobył z Jordanem mistrzowski tytuł)
  • Chris Mullin (członek słynnego „Run TMC” Golden State Warriors)
  • Charles Barkley (przyszły MVP ligi i lider Phoenix Suns)
  • David Robinson (przyszły MVP ligi i lider San Antonio Spurs)
  • Patrick Ewing (jeden z najlepszych centrów w lidze, lider New York Knicks)
  • Clyde Drexler (lider Portland Trail Blazers, pokonany w finałach przez Bulls parę miesięcy wcześniej)
  • Karl Malone i John Stockton (legendarny duet Utah Jazz, który za parę lat dwukrotnie zagra przeciwko Jordanowi w finałach NBA)

 Po skomplementowaniu kadry Chuck Daly raz jeszcze zadzwonił do „MJ-a”, a ten po usłyszeniu z kim przyjdzie mu zagrać (w końcu byli to zawodnicy, z którymi odwiecznie rywalizował), nie zastanawiał się ani chwili i przyjął propozycję.

Dream Team też może przegrać

Daly, pomimo tego, iż skład, który otrzymał był najlepszym zestawem zawodników w historii, wcale nie miał przed sobą łatwego zadania. Z supergwiazd musiał stworzyć drużynę, która będzie ze sobą współpracować na boisku. Z tego powodu naprzeciwko „Dream Teamu” postawiony został zespół złożony z najlepszych graczy akademickich. W meczu zagrały przyszłe legendy NBA takie jak: Grant Hill, Chris Webber czy Penny Hardaway. Chuck Daly specjalnie źle dysponował siłami swojej drużyny i rzadko korzystał z Michaela Jordana, przez co Dream Team przegrał 54-62.

To było niesamowite zagranie Chucka, że pozwolił im skopać nasze dupska, bo od teraz musieliśmy go słuchać.

powiedział po latach sam Jordan.

Trener reprezentacji osiągnął zamierzony efekt. Pokazał plejadzie gwiazd, że da się ich pokonać. Następnego dnia rozegrany został rewanż, w którym Dream Team rozgromił ekipę studentów. Drużyna w końcu była skupiona i zagrała zespołowo. Dream Team stał się prawdziwym kolektywem, który był gotowy na następne wyzwania.

Mistrzostwa Ameryki 1992

Jednak, żeby myśleć o złocie drużyna musiała zakwalifikować się na Igrzyska poprzez Mistrzostwa Ameryki. Drużyna rozpoczęła turniej w Portland od wygranej z Kubą 136-57.

„Nie da się przykryć słońca palcem” – Powiedział po meczu trener reprezentacji Kuby, Miguel Calderon Gomez.

Dream team szedł przez mistrzostwa jak burza. W fazie grupowej ograł kolejno: Kanadę 105-61, Panamę 112-52 i Argentynę 128-87. W fazie pucharowej, że względu na rozstawienie, rozpoczęli grę dopiero od półfinału. Tam ograli Portoryko 119-81, a w finale rozgromili Wenezuelę 127-80 wygrywając turniej.

Zawodnicy USA byli w trakcie turnieju traktowani jak bogowie, w końcu zawodnicy Dream Teamu byli idolami swoich przeciwników. Zdarzały się sytuacje, gdy zawodnik rywali zatrzymywał się przed koszem, kryty przez Mj-a albo “Magica”, krzycząc “Teraz!” do swojego kolegi z drużyny, aby ten zrobił mu zdjęcie jako dowód grania przeciwko najlepszym zawodnikom w historii.

REKLAMA

Koniec końców, cel został wykonany, a drużyna USA mogła skupić się na przygotowaniach do głównego turnieju w Barcelonie.

“Najlepszy mecz, którego nikt nie widział”

Po przyjeździe do stolicy Katalonii, wcześniej spędzając jeszcze czas w Monte Carlo, drużyna zameldowała się w luksusowym hotelu, a nie w wiosce olimpijskiej. Chodziło o kwestie bezpieczeństwa, zawodnicy Daly’ego byli najpopularniejszymi olimpijczykami, a ich pobyt w ogólnodostępnym miejscu byłby po prostu niebezpieczny.

Podczas jednego z pierwszych treningów w stolicy Katalonii Chuck Daly postanowił zmusić swoich zawodników do maksymalnego wysiłku oraz rozstrzygnąć kwestie tego, kto jest najlepszym zawodnikiem zespołu. „Magic” oraz Jordan od samego początku chcieli pokazać, kto jest liderem i w końcu otrzymali szansę do stanięcia naprzeciwko siebie. Daly zarządził grę 5 na 5. Drużyna białych (Jordan, Malone, Ewing, Pippen, Bird) ograła drużynę niebieskich („Magic”, Barkley, Robinson, Mullin, Laettner) 40-36. Urywki meczu można odnaleźć na Youtube, jednak nikt spoza kadry nie mógł zobaczyć meczu na żywo. Magazyn “Sports Illustrated” zdefiniował grę jako “najlepszy mecz, którego nikt nie widział”.

Po meczu Jordan wszedł do szatni i patrząc na Johnsona powiedział: „W mieście jest nowy szeryf”. Legenda Lakers popatrzyła na Larry’ego Birda i odpowiedziała: „On nie kłamie”. Tym oto sposobem Michael Jordan przejął berło najlepszego koszykarza na planecie.

„Co myślisz o Dream Teamie?” i „Król Barcelony”, czyli życie w Hiszpanii

Zawodnicy USA byli obserwowani oraz wielbieni wszędzie, gdzie tylko się pojawili. Ciężko było im przejść przez jakąkolwiek ulice, bez usłyszenia tysięcy próśb o zdjęcia bądź autografy. Dużą rolę odgrywał na pewno fakt, iż gwiazdy koszykówki ciężko było pomylić z kimkolwiek innym ze względu na potężne gabaryty. No chyba, że nazywałeś się John Stockton. Rozgrywający Utah Jazz, mierzący 185 cm wzrostu posiadający krótkie, czarne włosy zdecydowanie nie wyróżniał się w tłumie.

Pewnego dnia, kiedy Dream Team wybierał się na trening Barcelona, ze względu na godziny szczytu, była po prostu nieprzejezdna. Stockton zadzwonił do żony, wysiadł z autokaru i wraz z całą rodziną odbył na miejsce pieszą podróż spacerując przez La Ramble, jedną z głównych ulic miasta. Gdyby tego było mało, rozgrywający zabrał ze sobą kamerę i pytał przechodniów jakie jest ich zdanie odnośnie Dream Teamu, wciąż będąc nierozpoznanym. Nagranie z legendarnego spaceru można bez problemu znaleźć na YouTube. Jednak legenda Utah Jazz, pomimo sytuacji takich jak ta, zdecydowanie nie stała się ulubieńcem prasy oraz kibiców.

W przeciwieństwie do Charlesa Barkleya. Jeden z najlepszych silnych skrzydłowych w historii NBA, znany ze swojego niewyparzonego języka, przed pierwszym meczem z Angolą powiedział na konferencji prasowej: “Nie wiem, gdzie leży Angola, ale Angola ma problem”. Barkley w trakcie Igrzysk był częstym bywalcem nocnych klubów, chętnie rozmawiał z prasą, a jego charyzma pozwoliła mu stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników drużyny. Warto jednak zaznaczyć, iż jego styl życia i odwiedzanie nocnych dyskotek nie wpływało negatywnie na formę “Round mound of rebound”, który w trakcie Igrzysk zdobywał 18 punktów na grę, będąc najlepszym punktującym zespołu.

Droga po złoto

Reprezentacja Stanów Zjednoczonych rozpoczęła turniej olimpijski od wspomnianego meczu z Angolą, w trakcie którego zaliczyli serię 46-1 (!), ostatecznie wygrywając 116-48, perfekcyjnie inaugurując olimpiadę. Następnie w grupie pokonali: Chorwację 105-70 (w trakcie spotkania Pippen oraz Jordan skupili się na kryciu zawodnika Bulls, Toniego Kukoča, który parę miesięcy wcześniej od władz klubu wyższy kontrakt od Pippena), Niemcy 111-68, Brazylię 127-83 (30 punktów Charlesa Barkleya) oraz Hiszpanię 122-81, zapewniając sobie awans z pierwszego miejsca.

W ćwierćfinale Dream Team zmierzył się z Portoryko, jednym z zespołów grających wcześniej na Mistrzostwach Ameryki, który został zdeklasowany 115-77. W półfinale na drużynę Chucka Daly’ego czekała Litwa Arvydasa Sabonisa, który wyeliminował USA cztery lata wcześniej na tym samym etapie jeszcze w barwach ZSRR. Dream Team nie pozwolił Litwinowi na wiele. Sabonis, świetnie kryty przez całe spotkanie, trafił zaledwie 4 z 17 rzutów z gry kończąc mecz z dorobkiem 10 punktów. Zlikwidowanie najlepszego zawodnika przeciwników doprowadziło do pogromu zakończonego wynikiem 127-76. W finale Michael Jordan i spółka ponownie spotkali się z Chorwacją Kukoča. Reprezentacja Chorwacji objęła nawet przez chwilę prowadzenie (25-23) dając swoim kibicom iskrę nadziei, jednak wtedy Dream Team włączył wyższy bieg i pokonał drużynę Kukoča wynikiem 117-85. Podczas ceremonii medalowej Dream Team nie krył łez, po latach zgodnie nazywając ten moment jako: “jedna z najpiękniejszych chwil w życiu”.

Igrzyska w Barcelonie pokazały absolutną dominację NBA nad jakąkolwiek inną ligą, a zawodnicy Dream Teamu wystawili Stanom Zjednoczonym perfekcyjną wizytówkę.

Bilans? 8-0. Najmniejsza różnica punktów na koniec meczu? 32. Średnia przewaga końcowa? 44 punkty. Czysta perfekcja.

Dziedzictwo Dream Teamu

Dzisiaj, po niemal 32 latach, 11 zawodników, główny trener oraz dwóch asystentów znajduje się w koszykarskiej „Galerii Sław” im. Jamesa Naismitha. Jednak laury mierzalne cyframi to jedynie mała część dziedzictwa Dream Teamu. Igrzyska i nieziemskie zdolności koszykarzy Daly’ego pozwoliły zglobalizować koszykówkę, co poskutkowało pojawieniem się w NBA wielu zagranicznych zawodników. Legendy basketu takie jak Dirk Nowitzki, Manu Ginobli czy Tony Parker wspominają igrzyska w Barcelonie jako jedno z pierwszych wspomnień związanych z koszykówką.

Potem w lidze pojawili się m.in Giannis Antatekounmpo, Nikola Jokić, czy Luka Dončić, którzy mogli inspirować się wielkimi europejskimi gwiazdami lat dwutysięcznych. Dream Team spopularyzował również NBA na niespotykaną wcześniej skalę, ponieważ wszyscy chcieli oglądać gwiazdy igrzysk w najlepszej lidze świata, czego skutkiem było powstanie słynnego “Hej Hej, tu NBA” prowadzonego przez Włodzimierza Szaranowicza. Najlepsza drużyna w historii? To kwestia sporna, ale legenda i wpływ na świat koszykówki zostały wyniesione na poziom nieosiągalny dla jakiegokolwiek innego teamu.

Legenda, ikona, perfekcja.

aut. Miłosz Szumierz

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ