Kapitalna kolejka PlusLigi za nami. Początek nowego rok okazał się pełen niespodzianek, z których nie wszyscy będą zadowoleni. Przełamanie po ponad 750 dniach, kolejna zmiana lidera tabeli, a także nowe kontuzje i urazy czołowych graczy…
Wpadka Projektu!
Jedno z największych zaskoczeń minionej kolejki. Projekt Warszawa dosyć niespodziewanie zakończył 2023 rok na pozycji lidera PlusLigi. Warszawiacy wykorzystali wówczas potknięcie Jastrzębskiego Węgla, który na wyjeździe uległ Aluron CMC Warcie Zawiercie 1:3. Kolejnym rywalem stołecznych był Indykpol AZS Olsztyn – 9. drużyna tabeli. Wydawało się, że na rozpędzonych siatkarzy Piotra Grabana nie czeka trudne zadanie, jednak rzeczywistość zweryfikowała lidera…
Pierwsze problemy Projektu zaczęły się jeszcze przed meczem. Z meczowego składu wypadł podstawowy rozgrywający – Jan Firlej. 27 – latek doznał urazu stopy, który wyklucza go z gry na jakiś czas. Brak reprezentanta Polski był bardzo widoczny w siatkówce warszawiaków – brakowało chemii pomiędzy nim a atakującymi. Świetnie spisywał się za to AZS, który od początku postawił gościom swoje warunki gry. Kapitalna ofensywa Alana Souzy i dobra gra blokiem pozwoliła gospodarzom wygrać dwie pierwsze partie.
Ostatni set upłynął pod dyktando gospodarzy. AZS od początku naciskał na defensywę Projektu, dzięki czemu absolutnie zdominował przyjezdnych. Olsztynianie świetnie grali blokiem, wielokrotnie złapali tak m.in. Bartłomieja Bołądzia. Przewaga Akademików była już dosyć bezpieczna (22-17), więc zaczęli ryzykować na zagrywce. Odwaga opłaciła się, gdyż całe spotkanie zakończył kolejny as z pola serwisowego! Ogromna niespodzianka w Olsztynie stała się faktem!
Utrata trzech punktów jeszcze tego samego dnia odebrała Projektowi Warszawa miano lidera PlusLigi. AZS Indykpol Olsztyn odczarował nową „Uranię” i po serii 3 porażek wrócił na zwycięskie tory! Świetna postawa Akademików i zasłużony komplet „oczek”.
Indykpol AZS Olsztyn 3:0 Projekt Warszawa (27-25, 25-19, 25-19)
Jastrzębski Węgiel powrócił na fotel lidera!
Niespodziewane potknięcie Projektu bezlitośnie wykorzystał aktualny Mistrz Polski. Przypomnijmy, iż jastrzębianie po porażce z Aluronem CMC Wartą Zawiercie utracili miano lidera tabeli – 2023 rok zakończyli na 2. miejscu PlusLigi. Ekipa Marcelo Mendeza znała wynik warszawiaków i dobrze wiedziała, że wystarczy zrobić swoje…
W hali „Energia” im. Edwarda Najgebauera PGE GiEK Skra Bełchatów podejmowała Jastrzębski Węgiel. Sytuacja gospodarzy już na wstępie nie była kolorowa – z gry przed spotkaniem wypadł Dawid Konarski, główny „motor napędowy” bełchatowian. Polaka miał zastąpić Pierre Derouillon, który od razu w pierwszym swoim ataku zgarnął bolesną „czapę”. Podopieczni Andrei Gardiniego postawili się jednak swoim rywalom i konsekwentnie utrzymywali z nimi kontakt. Jastrzębianie napędzani przez ataki Fornala i bloki Hubera ostatecznie odskoczyli gościom w końcówce i wygrali pierwszą partię 25-22.
W kolejnym secie Pomarańczowi postawili gospodarzom istny „mur” w ataku. Jean Patry i Norbert Huber kapitalnie czytali zamiary rozgrywającego bełchatowian i niemal zawsze stawiali przynajmniej podwójny blok. Skutecznie punktował Norbert Huber, swoje dokładał także Szymura oraz Fornal. Przewaga gości była już bezpieczna – atak ze skrzydła skończył Patry i na telebimach pojawił się wynik 0:2.
Bełchatowianie poczuli atut własnej hali dopiero w 3. secie, kiedy to wreszcie zaczęli wchodzić na wyższe obroty. Partia toczyła się „falami” – prowadzenie jastrzębian topniało i do gry dochodziła Skra. W emocjonującej końcówce lepsi okazali się gospodarze – atak ze środka dał siatkarzom Gardiniego wygraną partię! Ostatnia odsłona spotkania to dominacja jastrzębian – potrzebowali raptem 22 minut, aby ugrać seta. Nieoceniony wkład w wygraną miał Norbert Huber. 25 – latek zanotował w spotkaniu aż 21 punktów, w tym: 9 punktowych bloków i 3 asy serwisowe!
Jastrzębski Węgiel bezwzględnie wykorzystał wpadkę Projektu i powrócił na fotel lidera PlusLigi. Pomarańczowi są w tym sezonie kapitalni – dość powiedzieć, że stracili 1. pozycję na… jedną kolejkę! Przed podopiecznymi Marcelo Mendeza hitowe starcie z ZAKSĄ Kędzierzyn – Koźle! Spotkanie już w sobotę 6 stycznia w hali Azoty.
PGE GiEK Skra Bełchatów 1:3 Jastrzębski Węgiel (22-25, 18-25, 25-23, 18-25).
Jurajscy Rycerze wskakują na podium
Dla Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle starcie z Aluron CMC Wartą Zawiercie było bardzo ważne w kontekście walki o grę w fazie pucharowej tegorocznej PlusLigi. Kędzierzynianie zajmowali bowiem 9. miejsce, tuż za Indykpol AZS-em Olsztyn. Nie byli oni jednak faworytami w starciu z silniejszą aktualnie ekipą z Zawiercia, która niedawno odprawiła z kwitkiem Jastrzębski Węgiel.
W pierwszych dwóch setach ZAKSA nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Jurajscy Rycerze bawili się piłką, kontrolowali przebieg tego spotkania od początku do końca. Natomiast podopieczni Tuomasa Sammelvuo mieli ogromne problemy z przełamaniem. Była to jednak bardziej walka z samym sobą, aniżeli z przeciwnikiem. Popełniali mnóstwo błędów własnych, z czego Warta korzystała najlepiej, jak tylko mogła. Dopiero w trzeciej partii wicemistrzowie Polski przełamali się, znaleźli sposób na przeciwnika i wrócili do walki. Jak się potem okazało, nie na długo. Koziołki uwierzyły w swoje siły, ale to nie wystarczyło i ostatecznie polegli 1:3 (szczegółowy przebieg tego spotkania znajdziesz tutaj).
Największą bolączką ZAKSY w tym starciu była zagrywka – w ciągu 4 setów zepsuli ich aż 22! Łącznie stracili aż 34 punkty w wyniku swoich błędów – ekipa z Zawiercia w tym pojedynku zdobyła 96 punktów. To daje ponad 35% punktów zdobytych dzięki błędom przeciwnika! W tym spotkaniu Warta była do pokonania – dwóch najlepiej punktujących w tym meczu to zawodnicy ZAKSY (Łukasz Kaczmarek i Daniel Chitigoi). To z pewnością nie był mecz należący do Bartosza Bednorza – 5 zepsutych zagrywek, 42% skuteczności w ataku (11/26, w tym 5 błędów). Natomiast warto pamiętać, że nie jest w pełni zdrowia, podobnie jak niemała część zespołu. Do 8. w tabeli AZS-u podopieczni Tuomasa Sammelvuo tracą 1 punkt, zaś do 7. Bogdanka LUK Lublin – 2 oczka.
Wiadomo już, że ZAKSA nie zagra w turnieju finałowym Pucharu Polski w Krakowie. Czy mniejsza ilość meczów wyjdzie Koziołkom na zdrowie? Przekonamy się w najbliższych tygodniach. Kryzys ZAKSY oczywiście nie umniejsza wagi zwycięstwa Warty Zawiercie, która korzystając także z potknięcia Asseco Resovii Rzeszów awansowała na 3. pozycję w tabeli. W ekipie Michała Winiarskiego wszystko funkcjonowało jak należy, wystrzegali się pomyłek, co pozwoliło im wygrać to starcie, i to w dodatku za 3 punkty. Nie było tutaj jednej osobowości wyraźnie wybijającej się ponad resztę – mogliśmy za to oglądać dobrze funkcjonujący kolektyw. Zawiercianie podkreślili swoją bardzo dobrą formę i potwierdzają, że będą się liczyć w walce o medale.
Autor: Jan Pietrzak
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 Aluron CMC Warta Zawiercie (20-25, 17-25, 25-21, 20-25)
Wstydliwa passa przełamana po 752 dniach!
11 grudnia 2021 roku. Starcie 11. kolejki PlusLigi sezonu 2021/2022. Na swoim terenie Enea Czarni Radom podejmowali wtedy PSG Stal Nysę. Czarni w tym starciu zdołali pokonać ekipę z Opolszczyzny 3:1. Zapewne nikt z kibiców zebranych na tym spotkaniu na radomskiej hali nie uwierzyłby w to, że na zwycięstwo ich ulubieńców na własnym terenie przyjdzie im czekać ponad 2 lata. To się jednak stało faktem. Od tego spotkania radomianie wygrali zaledwie 7 spotkań w PlusLidze – wszystkie z nich na wyjeździe. Na następne zwycięstwo na własnej hali kibice Czarnych musieli czekać do 2 stycznia… 2024 roku. Zespół z Mazowsza poradził sobie z Barkomem-Każany Lwów i zgarnął 3 punkty.
Pierwszego seta rozpoczęli lepiej radomianie (9-6). Nie tracili tego prowadzenia, mieli rywala z zachodniej Ukrainy pod kontrolą (18-13). Finalnie w pierwszej partii Czarni wygrali dość łatwo 25-19. W drugim secie podopieczni Waldo Kantora totalnie zdominowali oponenta, i to już na samym początku (8-2). Robili dosłownie, co chcieli, zaś lwowianie wyglądali na wyraźnie pogubionych (19-12). Dopiero w trzeciej partii Ukraińcy postawili opór (6-9). W ataku mocno poprawił się Ilja Kowalow, a dużo punktów od siebie dokładał Wasyl Tupczij (17-17). Łatwo to nie przyszło, ale podopiecznym Ugisa Krastinsa udało się wygrać tego seta 21-25. Start czwartej odsłony był również zacięty (8-8). W ciągu tego seta okazało się, że to nie będzie zacięta walka, bowiem zespół z Mazowsza zdołał odskoczyć przeciwnikowi (17-13). Straty były nie do odrobienia dla lwowian, w konsekwencji czego polegli 25-18.
Bardzo dobry mecz rozegrał atakujący Enea Czarnych Radom, Nikola Meljanac. Serb zdobył dla swojego zespołu łącznie 24 punkty – 22 w ataku (22/42, 52% skuteczności), 1 w bloku i również 1 w ataku. Ponadto jest aktualnie 4. najlepiej punktującym zawodnikiem w lidze – lepiej od niego wypada jedynie Wasyl Tupczij (Barkom-Każany Lwów), Kewin Sasak (Trefl Gdańsk) i Alan Souza (Indykpol AZS Olsztyn). Świetnie w bloku spisywał się Wiktor Rajsner (4 punkty w tym elemencie), a sporo jakości do gry radomian wnosił Rafał Buczek i Brodie Hofer. To zwycięstwo znacznie poprawiło sytuację ekipy z Radomia. Dzięki 3 punktom zdobytym w starciu z Barkomem zniwelowali sporą część do przedostatniego KGHM Cuprum Lubin. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal są głównym faworytem do spadku i wciąż zajmują ostatnie miejsce.
Autor: Jan Pietrzak
Enea Czarni Radom 3:1 Barkom-Każany Lwów (25-19, 25-14, 21-25, 25-18)
Pozostałe wyniki 14. kolejki PlusLigi:
- GKS Katowice 3:0 KGHM Cuprum Lubin
- PSG Stal Nysa 3:0 Ślepsk Malow Suwałki
- Asseco Resovia Rzeszów 3:2 Bogdanka Luk Lublin
- Exact Systems Hemarpol Częstochowa 3:1 Trefl Gdańsk