Maciej Skorża nie dał rady Guardioli. Przewaga była nie do zniwelowania

Po ponad 15 latach Maciej Skorża i Pep Guardiola spotkali się ponownie. Urawa Red Diamonds, czyli zdobywca Azjatyckiej Ligi Mistrzów w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata trafiła na Manchester City. Faworyt tego spotkania był wszystkim dobrze znany, ale kibice w Polsce byli ciekawi jak Maciej Skorża spróbuje zatrzymać maszynę Pepa Guardioli.

Fundamentem planu na mecz Urawy była dobra organizacja bez piłki

Po począkowych próbach ustawiania średniego bloku oraz nieśmiałych skoków pressingowych zespół dowodzony przez polskiego szkoleniowca szybko cofnął się zdecydowanie bliżej własnej bramki. Nie była to jednak rozpaczliwa obrona, a dobrze kontrlowana defensywa. Manchester City nie forsował tempa, grał na maksymalnie trzecim biegu, jednak miał problemy z dochodzeniem do sytuacji strzeleckiej. Japoński zespół ustawił formacje bardzo blisko siebie i zamknął środek, aby ograniczyć rywalom grę między liniami. Zawodnicy Urawy na tyle dobrze się przesuwali, że w przypadku przegranego pojedynku indywidualnego na skrzydle zawsze zdążali z asekuracją i skasowaniem dobrze zapowiadającego się ataku.

REKLAMA
Marcin Borzęcki w serwisie X

Gdybyśmy wiedzieli tylko, że Urawa Red Diamonds jest prowadzona przez polskiego trenera, ale nie wiedzielibyśmy jakiego to powiedzielibyśmy, że na 90% jest to Czesław Michniewicz. I w tym przypadku to pochwały dla Macieja Skorży.

W przerwie meczu Maciej Skorża musiał jednak uruchomić plan B

Pod sam koniec pierwszej połowy nie popisał się środkowy obrońca, Marius Holbraaten. Norweg chciał przeciąć płaskie dośrodkowanie Matheusa Nunesa, ale skierował pilkę do własnej bramki. Do tego czasu mistrzowie Europy oddali 7 strzałów z pola karnego, a 4 uderzenia celne.

Planem B w przypadku Urawy było, jak często w takich sytuacjach, otwarcie się. Podjęcie większego ryzyka. To tylko zagrało na korzyść Manchesteru City. Zespół Pepa Guardiola dwa razy wykorzystał przestrzeń, której brakowało im w pierwszej połowie i po godzinie gry było już 3:0 po golach Mateo Kovacicia i Bernardo Silvy. Urawa mimo bardziej odważnego nastawienia i tak nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji. W całym meczu oddali tylko 1 strzał. Z góry byli skazani na porażkę, a Maciej Skorża dobrze przygotowanym planem sprawił, że chociaż przez pierwszą połowę mogło lekko zapachnieć dogrywką w tym spotkaniu.

Urawa Red Diamonds 0:3 Manchester City (45+1′ Holbraaten (sam.), 52′ Kovacic, 59′ Bernardo Silva)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ