Śląsk Wrocław już jest fenomenem społecznym. Zespół, który miał desperacko bronić się przed spadkiem, w tym momencie należy do ścisłej ligowej czołówki. Nasz redakcyjny kolega przewidywał swego czasu, że podopieczni Jacka Magiery nie zdobędzie w tym sezonie więcej niż 15 punktów, tymczasem dokładnie tyle wrocławianie uzbierali w 5 ostatnich spotkaniach (komplet możliwych punktów!). W 9. kolejce PKO BP Ekstraklasy, Śląsk gościł na swoim stronie teoretycznie wymagający Piast Gliwice. Piłkarze Aco Vukovicia wprost przeciwnie niż wrocławianie — mieli być czarnym koniem rozgrywek, ale od początku sezonu zanotowali ledwie 1 zwycięstwo.
Mecz bez historii
Na wstępie, musimy jedno zaznaczyć. To nie było dobre spotkanie, szczególnie do 85 minuty. Przez pierwszą godzinę gry zaobserwowaliśmy ledwie dwa celne strzały! Niestety, przez długi czas wiało po prostu nudą. W pierwszej połowie mieliśmy tak naprawdę dwa ważne momenty. Najpierw, w 41. minucie efektownym uderzeniem po klepce z Erikiem Exposito popisał się Matias Nahuel. Bramka — palce lizać! Śląsk wyprowadził pierwszy cios i miał ochotę zamknąć mecz jeszcze przed przerwą.
W doliczonym czasie pierwszej połowy faul taktyczny zaliczył Arkadiusz Pyrka. Akcja gospodarzy została co prawda zastopowana, jednak arbiter ukarał zawodnika Piasta Gliwice drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Gliwiczanie w kilka minut stracili gola i jednego z piłkarzy. To ustawiło spotkanie. Zespół Vukovicia prezentował się dzisiaj bardzo słabo, z kolei Śląsk Wrocław nie musiał zbytnio wysilać się, by walczyć o kolejne trafienia. Wystarczyło blokować próby gości — które nie były zbytnio udane. Stare porzekadło głosi, że gra się tak, jak rywale pozwala. Piast pozwolił, by Śląsk bez większego problemu bronił jednobramkowego prowadzenia. Jasne, zawodnicy Magiery grali w przewadze jednego zawodnika — mogli i powinni iść za ciosem, unikając ryzyka straty punktów. Zamiast tego, czekali co goście zaproponują — a proponowali głównie powolną wymianę podań w środku pola.
Dopiero w końcówce meczu dwie dogodne sytuacje miał Exposito, jednak Hiszpan nie grzeszył celnością i fatalnie marnował okazje bramkowe. Gliwiczanie prezentowali się jednak na tyle słabo, że postanowili wyciągnąć pomocną dłoń i sprowokować rzut karny dla Śląska. Exposito… i tym razem przestrzelił.
Wyniki Śląska Wrocław są niesamowite
19 punktów daje w tym momencie fotel lidera rozgrywek, chociaż oczywiście Legia Warszawa czy Raków Częstochowa mają o 3 rozegrane spotkania mniej. Piast Gliwice? Nie jest dobrze z tym zespołem. Przewaga nad strefą spadkową to co prawda 2 punkty, jednak zespół, który świetnie wyglądał wiosną, jest już przeszłością. Dziś naprawdę niewiele „klei się” w grze gliwiczan, a Vuković ma przed sobą trudne wyzwanie, by przywrócić zespół na właściwe tory.