Wisła Kraków od lat pogrążona jest w kryzysie. Ekipa, która na początku XXI wieku seryjnie zdobywała tytuły, będąc przy tym polską chlubą na arenie europejskiej, od paru lat ciągle pikuje w dół. Nie pomogły zmiany właścicielskie, nie pomógł również zimny prysznic w postaci spadku z Ekstraklasy. Biała Gwiazda miała szybko wrócić do elity, ale po fatalnej rundzie jesiennej naprzeciw planom fanów wyszła również tragiczna końcówka sezonu. Czy ekipa z Krakowa s końcu wyciągnie ze swoich poczynań jakiekolwiek wnioski?
Specjaliści w marnotrawieniu potencjału
W obecnym sezonie Biała Gwiazda powinna mieć na swoim koncie trzy wygrane mecze. Górnik Łęczna czy Stal Rzeszów absolutnie nie są drużynami, które dorównują Wiślakom. Zespoły mają mniejsze budżety, mniej zagorzałych fanów, ale też automatycznie mniejszą presję oraz wymagania społeczeństwa. Na mecze w Łęcznej przychodzi może 2-3 tysiące kibiców. W Krakowie te liczby są 10 razy większe. Oczywiście, Wisła straciła paru kluczowych zawodników, ale dalej jej kadra jest bardzo silna.
Polska Wisła to już przeszłość
Piłkarze albo nie radzą sobie z presją, albo… nie chcą sobie radzić. Do zespołu z Krakowa zostali ostatnio ściągnięci zawodnicy z Hiszpanii. Problem polega jednak na tym, że nie było to dwóch-trzech graczy. W meczu ze Stalą w podstawowym składzie ekipy trenera Radosława Sobolewskiego znalazło się… siedmiu Hiszpanów. Kibice Białej Gwiazdy nie tak dawno śmiali się z Cracovii, kpiąc z liczby Polaków w składzie Pasów. Tymczasem, w spotkaniu z Radomiakiem, rozgrywanym w tym samym terminie co mecz ze Stalą, Pasy występowały z… czterema Polakami w pierwszej drużynie. O jednym więcej niż ta „polska” Wisła Kraków. Jacek Zieliński i spółka swój mecz wygrali, podczas gdy Hiszpanie… no właśnie.
W jaki sposób gracze mają dawać z siebie sto procent, kiedy – oprócz ciepłej posady i wysokiego kontraktu – nie obchodzi ich praktycznie nic? Hiszpan nie zna historii tego klubu, nie wie, jak wiele osób musiało ostatnimi czasy cierpieć, żeby Wisła w ogóle mogła znajdować się w miejscu, w którym jest. Fani poświęcili już bardzo dużo, by pomóc swojemu klubowi, a ten wciąż nie potrafi odwdzięczyć się im logicznymi decyzjami.
Tylko kibice trzymają poziom
Sympatycy Białej Gwiazdy są ze swoją drużyną na dobre i na złe. Wiele razy pokazywali już, że będą wspierać swoich bez względu na okoliczności. Dopingowali, gdy Wisła spadała z Ekstraklasy. Byli z nią, kiedy w spektakularny sposób zaprzepaścili szanse na awans. Są i teraz, mimo że ich ulubieńcy często pokazują, że nie zasługują na takie wsparcie.
By pożegnać Jakuba Błaszczykowskiego w starciu ze Stalą Rzeszów, przybyło ponad 32000 widzów. Wynik fenomenalny, szczególnie jak na standardy zaplecza Ekstraklasy. Potencjał kibicowski w Krakowie jest ogromny, ale po tego typu spotkaniach wiele osób prędko nie wróci na Reymonta. Ci, co wrócą, będą sfrustrowani, a każde kolejne potknięcie Wisły będzie potęgowało negatywne odczucia.
Skuteczność? A komu to potrzebne?
Biała Gwiazda nie umie wykorzystywać swoich sytuacji. W pierwszych trzech kolejkach zawodnicy z Krakowa oddali na bramkę rywali aż 61 uderzeń, z czego 27 razy trafiali w światło bramki. Na gole udało się zamienić jedynie pięć z tych prób. Średnio co dwunaste uderzenie znajduje drogę do celu. Statystyka ta może i nie jest tragiczna, ale drużyna, od której wymaga się bezpośredniego awansu, powinna pokazywać coś „ekstra”. Nie strzelać na poziomie Znicza Pruszków, będąc przy tym gorszym od chociażby Odry Opole, Termaliki czy GKS-u Tychy.
Szczególnie że Wisła naprawdę stwarza sobie bardzo dogodne okazje. W meczu z rzeszowską Stalą współczynnik xG (przewidywane gole) dla Białej Gwiazdy wynosił… ponad 2.00. Oznacza to mniej więcej tyle, że powinni zdobyć co najmniej dwie bramki. Jak wiemy jednak, nic prócz bezbramkowego remisu ugrać się nie udało. To pokazuje ogromne problemy Wiślaków.
Brak utrzymania koncentracji
Wszystkie dotychczas rozegrane mecze miały jeden punkt styczny. Zaczynały się bardzo dobrze, ale w końcówce meczu – przez kompletną utratę koncentracji – pojawiały się ogromne problemy. W taki sposób punkt wyszarpał Górnik, tak prawie oczko wyszarpała Polonia Warszawa oraz tak prawie mecz zwyciężyła Stal Rzeszów. Za każdym razem, gdy spotkanie zbliża się do końca, Wiślacy zapominają, że trzeba grać do gwizdka.
Jeśli w dalszej części sezonu dalej pojawiać się będą takie problemy, to ekipa z Krakowa może mieć nie lada problem z awansem do elity. Jednym z głównych celów na początku obecnej kampanii była nauczka na błędach z tamtego roku. Tylko że dotychczas Wisła nie tylko popełnia te same, co dokłada do tego jeszcze inne. W ten sposób ciężko jest myśleć o stabilnym rozwoju…