Początek lipca, a więc czas na Wimbledon. Iga Świątek wielokrotnie wspominała, że korty trawiaste nie są jej ulubioną nawierzchnią. Mimo wszystko z pewnością celuje w zwycięstwo brytyjskiego turnieju po raz pierwszy w swojej karierze seniorskiej. Liderkę światowego rankingu w pierwszej rundzie turnieju interesowały tylko i wyłącznie w zwycięstwo. Iga potrzebowała nabrania większej pewności siebie i przetarcia pierwszych szlaków. Rywalką była 34. rakieta WTA – Chinka Lin Zhu.
Świątek zgodnie z oczekiwaniami
Pierwszy set pod każdym względem przypominał grę Igi, do której zdołała nas przyzwyczaić chociażby podczas French Open czy niedawnego Bad Homburg. Pewność siebie, 100% skupienia i dominacja od pierwszej piłki. Chinka wyglądała na zagubioną, momentami wręcz załamaną swoją bezsilnością. Nie potrafiła znaleźć sposobu na grę Polki. Nawet jak doprowadzała do stanu równowagi w gemie, to nie potrafiła tego wykorzystać. Świątek szybko osiągnęła wynik 3:0 i spokojnie kontrolowała dalszy przebieg seta, pewnie krocząc po zwycięstwo w nim. 35 minut. Tyle Świątek potrzebowała, aby wygrać pierwszego set 6:1. Iga, a może ta trawa nie jest taka straszna? Nie taki diabeł straszny jak go malują? Po pierwszym secie tegorocznej edycji Wimbledonu w wykonaniu Igi Świątek kibice nie powinni mieć obaw o grę Polki w tym turnieju. Stoi ona na wysokim poziomie.
Byle do przodu!
Pod koniec pierwszego seta jak i w trakcie całego drugiego Chinka zaczęła grać bardziej odważnie i ofensywnie. Tak jakby pierwsze gemy ją wystraszyły. Potrzebowała zapoznania się z kortem. Przezwyciężyła stres i szła na całość. Rzucała wszystko, co ma najlepsze w swoim arsenale. Nie przeszkadzało jednak to Idze. Szła po swoje i kontynuowała swoją dobrą grę na przestrzeni całego spotkania. Nawet gdy przyszło przełamanie na korzyść Chinki, to nie potrafiła ona tego wykorzystać. Były momenty, lecz tak jak wiele zawodniczek już zdążyło się przekonać pojedyncze zrywy na Igę to zdecydowanie za mało. Potrzeba wysokiego i równego poziomu przez całe spotkanie. Mecz lekko się przedłużył z powodu deszczu, lecz nie przeszkodziło to Polsce w wygraniu drugiego seta jak i całego spotkania.
Pierwsze przetarcie Iga ma już za sobą. To najważniejsze. Teraz czas kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa, wspinając się coraz wyżej w turniejowej drabince. Świątek nigdy w seniorskim Wimbledonie (juniorski wygrała) nie dotarła nawet do ćwierćfinału. Czas to zmienić. Wydaje się, że ten rok i ta Iga Świątek jest w stanie tę złą passę odmienić. Brak uwielbienia do kortów trawiastych nie może być wieczną wymówką. Należy się rozwijać i iść do przodu na każdej nawierzchni, a wtedy sukces na pewno przyjdzie. A tych Polka jest bardzo spragniona tak samo jak i my.