Dla Lecha spotkanie z Cracovią było niezwykle ważne. Aby móc grać w eliminacjach Ligi Konferencji, poznaniacy musieli bezwzględnie wygrać to spotkanie. Ewentualna porażka mocno pokrzyżowałaby plany gry w europejskich pucharach w następnym sezonie, mając na uwadze zbliżający się mecz z Rakowem oraz rozpędzony Piast, który od 19 lutego jest niepokonany. Cracovia co prawda przed meczem jeszcze miała jakieś szanse na miejsce w czołowej czwórce, lecz niestety dla krakowian – tylko matematyczne.
Cracovia zdeklasowana w 45 minut
Najgorzej w ten mecz weszli nie gospodarze, nie goście, a… sędziowie, którzy musieli mierzyć się z problemami technicznymi. Na szczęście mecz się rozpoczął, lecz z 5-minutowym opóźnieniem. Lepszy start zaliczyła Cracovia. Już w 2. minucie do ataku ruszył Benjamin Kallman, lecz sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną Fina. Obydwie drużyny na początku grały dosyć nerwowo.
Pierwsza dogodna szansa Lecha była w 8. minucie. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut wolny poznaniakom, a do piłki podszedł Barry Douglas. Dośrodkowanie jednak nic nie wniosło. Chwilę później Szkot miał szansę na poprawę, lecz ponownie jego zagranie nie stanowiło zagrożenia dla przeciwnika. Poznań zamarł na chwilę w 11. minucie, kiedy to kardynalny błąd popełnił Filip Dagerstal, który to podał piłkę prosto pod nogi Kallmana. Na szczęście dla Kolejorza napastnik Cracovii źle ją przyjął i Filip Bednarek nie musiał interweniować.
Choć obu drużynom brakowało konkretów, to z czasem stopniowo inicjatywę zaczął przejmować Lech. Przełamanie nastąpiło w 22. minucie. Obrona Cracovii została rozbita tylko jednym podaniem. Artur Sobiech prostopadłym zagraniem uruchomił Kristoffera Velde, a Norweg pewnie pokonał Karola Niemczyckiego.
Na podwyższenie prowadzenia kibice Kolejorza nie musieli długo czekać. 2 minuty później Velde zagrał do Filipa Marchwińskiego. Wychowanek Lecha poradził sobie z defensywą Cracovii i podwoił prowadzenie Lecha. Na stadionie w Poznaniu znowu zrobiło się nudno i zbyt spokojnie. Ponownie brakowało skuteczności w ofensywie. Po dwóch bramkach Kolejorz oddał inicjatywę przyjezdnym, lecz ci nie stwarzali żadnego większego zagrożenia dla bramkarza gospodarzy.
W 35. minucie świetnie zagrał z rzutu wolnego Jani Atanasov, lecz to dośrodkowanie fatalnie zmarnował Arttu Hoskonen, który przestrzelił z niewielkiej odległości. Lech na chwilę przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę ruszył do ataku. Ponownie popisał się Velde, który po minięciu Takuto Oshimy pomknął skrzydłem zupełnie niepilnowany.
Norweg odnalazł w polu karnym Michała Skórasia, który jego podanie zamienił na 3:0 do szatni. Kolejorz pierwszą połowę zagrał kapitalnie, nie zostawiając gościom żadnych złudzeń. O ile 2:0 jeszcze było do odrobienia, o tyle bramka przyszłego zawodnika Club Brugge tak naprawdę zamknęła mecz. To spotkanie dla obu drużyn mogło się skończyć już po 45 minutach. Cracovia w pierwszej połowie, nie oddała nawet jednego celnego strzału.
Bezbarwna i nudna druga połowa w Poznaniu
Początek drugiej połowy nieznacznie lepszy dla Kolejorza, choć pierwsza dobrą okazję miała Cracovia. W 49. minucie o bramkę kontaktową dla „Pasów” postarał się Michał Rakoczy. Strzelił zza pola karnego, lecz nieznacznie chybił. Mimo wyraźnego prowadzenia Lech chciał je jeszcze podwyższyć.
W 52. minucie była dobra ku temu okazja. Alan Czerwiński zagrał do Jespera Karlstroma, a Szwed umieścił piłkę w siatce. Czwarty gol Lecha nie mógł być jednak uznany – w momencie podania Czerwińskiego piłka przekroczyła linię końcową. Choć krakowianie zaczęli godzić się z losami tego meczu, to w 57. minucie udało im się wyprowadzić składną akcję, lecz odpowiednio zareagował w tej sytuacji Bednarek.
Piłkarze Cracovii wyglądali na przytłoczonych rozmiarami porażki i nie podejmowali się walki. Zawodnicy Kolejorza również wiedzieli, jak skończy się mecz i nie spieszyli się z wyprowadzeniem ataku. Zamiast tego pełni spokoju wymieniali między sobą podania i zwiększali sobie statystykę posiadania piłki.
W 68. minucie Karlstrom ponownie spróbował swojego szczęścia. Udało mu się minąć Karola Niemczyckiego, lecz kąt był zbyt ostry i Lech nadal prowadził trzema bramkami. W 76′ z rzutu wolnego uderzył Karol Knap, ale dla Bednarka ten strzał nie był żadnym wyzwaniem. W kolejnych minutach nic się nie zdarzyło, a obu zespołom mecz zaczął się dłużyć. Aż w końcu na stadionie w stolicy Wielkopolski rozbrzmiał gwizdek kończący mecz.
Lech mimo dobrej gry w europejskich pucharach, na zwycięstwo w Ekstraklasie musiał czekać niemal miesiąc. Dzisiaj Kolejorz zakończył ten okres, demolując Cracovię. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, Kolejorz w każdym aspekcie gry radził sobie lepiej niż Pasy, pozwalając przyjezdnym na tylko 3 celne strzały.
Dzięki tej wygranej Lech zwiększa przewagę nad 5. Piastem do 6 punktów, a także wyprzedza Pogoń – Portowcy mają rozegrane jedno spotkanie mniej, lecz będą grali teraz z Legią. Walka o brązowy medal tego sezonu Ekstraklasy zapowiada się naprawdę ciekawie.