W ramach rewanżowego spotkania ćwierćfinału Ligi Europy Sevilla zmierzyła się z Manchesterem United. Spotkanie na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán zapowiadało się bardzo ciekawie. Głównie z racji tego, że w pierwszym meczu po emocjonującej końcówce padł remis 2:2. Wynik dwumeczu był więc otwarty. Patrząc na przebieg pierwszego starcia, jak i ogólną formę w tym sezonie faworytem był zespół z Anglii. Za Hiszpanami natomiast przemawiała sytuacja kadrowa rywala oraz to jak od wielu lat prezentują się w Lidze Europy.
Zdezorientowane United i świetna pierwsza połowa Sevilli
Gospodarze dobrze rozpoczęli pierwszą połowę. Skoki pressingowe i dosyć wysoko ustawiona linia obrony to był pomysł José Luisa Mendilibara na ten mecz. Plan Hiszpana szybko poskutkował. W 8. minucie po stracie Harry’ego Maguire’a piłkę do Youssefa En-Nesyriego zagrał Erik Lamela. Marokańczyk natomiast z zimną krwią wykorzystał sytuacje 1 na 1 z Davidem de Geą i Sevilla prowadziła 1:0.
Obraz spotkania po szybkiej bramce gospodarzy niewiele się zmienił. Hiszpanie kontynuowali swój pomysł na rozgrywanie tego meczu. Podopieczni Erika ten Haga kompletnie nie radzili sobie z intensywnością gry ekipy Mendilibara. W 41. minucie spotkania, drużyna z Andaluzji strzeliła gola na 2:0 po kolejnym dzisiaj błędzie Czerwonych Diabłów. Po analizie VAR jednak arbiter Artur Soares Dias wskazał, że asystujący przy bramce Acuña był na pozycji spalonej. W końcówce połowy Sevilla w dalszym ciągu szukała drugiego gola, ale piłkarze United konsekwentnie blokowali strzał za strzałem.
Sevilla wykorzystywała każdy błąd Manchesteru
Druga część gry rozpoczęła się kolejnym szybkim ciosem gospodarzy. Piłkę z rzutu rożnego dobrze dograł chorwacki środkowy pomocnik Ivan Rakitic. Otrzymaną futbolówkę głową do siatki skierował dwudziestotrzyletni francuski stoper Loic Bade. Sytuacja United zaczęła się komplikować, a Estadio Ramón Sánchez Pizjuán eksplodowało.
Po drugiej bramce Sevilli można rzec, w końcu inicjatywę przejęli podopieczni Erika ten Haga. Przewaga gości jednak nie przeradzała się w wiele klarownych sytuacji. Najlepszą okazją był rzut wolny Christiana Eriksena, który przez rykoszet powędrował obok bramki Bono. Gospodarze natomiast kontratakami próbowali dobić zespół z Manchesteru. Może nie przez kontratak a wybicie piłki i błąd Davida de Gei, ale gracze Mendilibara dopięli swego. Pomyłkę hiszpańskiego bramkarza wykorzystał nie inny jak Youssef En-Nesyri.
Mecz na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán przypominał spotkanie na Old Trafford. Tylko że Sevilla była stroną dominującą. Gospodarze również byli konkretniejsi niż Czerwone Diabły w pierwszym spotkaniu. Zespół z Andaluzji nie dał sobie strzelić gola i potrafił dobić rywala trzecim golem. Mendilibar pozostał niepokonany, a jego drużyna potwierdziła, że jest stworzona do Ligi Europy.
Sevilla – Manchester United 3:0 (En-Nesyri 8′, 81′, Badé 47′)
Autor: Albert Morawski