Dwa tygodnie bez meczu Ekstraklasy – nie jest to optymistyczna perspektywa, jednak zanim zaczniemy emocjonować się meczami reprezentacji Polski wróćmy jeszcze do tego co działo się na ligowych boiskach w miniony weekend. Co sprawiło, że Raków ma ofensywę nie do zatrzymania? Który klub wystawił polską piłkę na śmieszność? Nazwisko którego młodzieżowca warto sobie zapamiętać? Oto nasze 5 wniosków po 25. kolejce.
Ofensywy Rakowa nie da się zatrzymać
Zespół Marka Papszuna ligową wiosnę rozpoczął od skromnych rezultatów strzeleckich. Jeden gol z Wartą w Grodzisku Wielkopolskim, jedna bramka z Piastem na własnym obiekcie i bez trafienia w Mielcu. W ostatnich dwóch meczach częstochowianie odpalili jednak fajerwerki. Przed tygodniem strzelili cztery gole Śląskowi, a w sobotę tyle samo zapakowali Cracovii, która pod względem liczby straconych bramek przed tą kolejką miała najlepszą defensywę zaraz po Rakowie. Gdzie – oprócz lepszej gry całego zespołu – możemy upatrywać głównych czynników?
Po pierwsze – forma Iviego Lopeza. Hiszpan nie był sobą w pierwszych meczach rundy wiosennej, często był niewidoczny i bezproduktywny, jednak ze Śląskiem zagrał bardzo dobry mecz i z Cracovią podtrzymał formę będąc jedną z najjaśniejszych postaci ofensywy. Druga kwestia to ustawienie Kochergina w środku pola. Zestawiając tak zespół Marek Papszun kładzie jeszcze większy nacisk na ofensywę i bardziej ryzykuje, ponieważ Ukrainiec często włącza się do ataku, a w rozegraniu Raków często ustawia się na jedną „6-tkę”, którą z Cracovią był Papanikolau, a ze Śląskiem – doceniony przez Fernando Santosa Ben Lederman. W ten sposób Raków jest jeszcze silniejszy w ofensywie, co dobrze było widać, kiedy musieli odrabiać straty przeciwko głęboko broniącej się Cracovii.
Kto jest fanem Ekstraklasy ten w cyrku się nie śmieje
W tym przypadku odnosimy się oczywiście do Górnika Zabrze. Zespół Bartoscha Gaula z Wisłą Płock rozegrał najlepszy mecz w tej rundzie odrabiając dwubramkową stratę i generalnie będąc stroną o wiele lepszą. Odpowiedzialność na swoje barki w trudnym momencie wzięli liderzy drużyny – Lukas Podolski zdobył dwa gole, a Erik Janza zaliczył asystę przy decydującej bramce. Radość Bartoscha Gaula była ogromna, zespół opuścił strefę spadkową, ale okazało się, że to zwycięstwo nic mu nie dało.
Kilkanaście godzin po zwycięstwie przy Roosevelta Górnik oficjalnie poinformował o zwolnieniu niemieckiego szkoleniowca i od razu podał jego następcę – będzie nim Jan Urban. Patrząc wstecz na to, co dzieje się w Zabrzu od zakończenia poprzedniego sezonu można jedynie uśmiechnąć się z politowaniem. Najpierw klub wyrzucił trenera, który dał im bardzo dobry wynik, a na jego miejsce zatrudnił szkoleniowca, którego efekty pracy miały przyjść raczej później niż wcześniej. Kiedy zespół poważnie zamieszał się w bitwę przed spadkiem – klub oficjalnie postawił mu ultimatum. Gaul to ultimatum wypełnił, a mimo to został zwolniony, a na jego miejsce przyszedł trener, którego on sam zastępował. Kompletne pomieszanie z poplątaniem.
Lech jest dobrze zorganizowany, ale uzależniony od dwóch jednostek w ofensywie
Wczorajszy mecz z Widzewem był dopiero czwartym w tym sezonie, w którym nie zagrał ani Michał Skóraś, ani Mikael Ishak. Polak musiał „odpauzować” nadmiar żółtych kartek, natomiast Szwed – co naturalne przy tak napiętym terminarzu – padł ofiarą rotacji Johna van den Broma i cały mecz przesiedział na ławce. Lech wygrał to spotkanie 2:1 odrabiając straty, jednak nie możemy powiedzieć, że to był dobry występ zespołu w ofensywie. W całym spotkaniu oddali 7 strzałów, z czego 2 były celne, więc zdobycie z tego dwóch goli było szczęśliwe.
Poprzednie mecze bez Skórasia i Ishaka? Jednym z nich była porażka w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław (1:3). Obaj zawodnicy rozpoczęli także na ławce wygrany mecz z Piastem, w którym oddali skromne 7 strzałów, a także przegrane spotkanie w tej rundzie z Zagłębiem Lubin. Z Miedziowymi Michał Skóraś pojawił się na boisku od początku drugiej połowy, a Mikael Ishak wszedł na ostatni kwadrans. Dysproporcje w statystyce strzałów pomiędzy pierwszą, a drugą częścią gry były widoczne. 15 strzałów po przerwie, 5 – przed. Lech jest zespołem bardzo dobrze zorganizowanym bez piłki jako cały zespół, co najlepiej widać w europejskich pucharach, ale w ofensywie często muszą liczyć na indywidualne umiejętności zawodników. A te regularnie są w stanie dostarczać jedynie Michał Skóraś i Mikael Ishak.
Radomiak jest nudny jak flaki z olejem
Na początku rundy wiosennej Radomiak imponował szczelną defensywą. W pierwszych czterech meczach zespół Mariusza Lewandowskiego zachował komplet czystych kont, ale niepokojące było to, że sami tylko raz trafili do siatki. W kolejnych czterech spotkaniach radomianie strzelili 4 gole, ale 3 z nich padły w wygranym 3:1 meczu z Lechią w Gdańsku. Rywalom natomiast zaczęła piłka wpadać do siatki i Radomiak notuje obecnie serię trzech porażek z rzędu.
Mariusz Lewandowski przychodził do Radomiaka w kontrowersyjnych okolicznościach, ale miał zmienić sposób gry zespołu na bardziej cierpliwy i nastawiony na posiadanie piłki. Temu stylowi gry trener hołdował w Bruk-Becie, jednak w Radomiu stał się szkoleniowcem bardziej pragmatycznym. W programie Weszłopolscy na Kanale Sportowym Lewandowski tłumaczył to dostosowaniem środków do charakterystyki zawodników, jednak na wiosnę Radomiaka po prostu ciężko się ogląda. Dalekie podania i dośrodkowania na 2-metrowego Leandro Rochę, skupianie się na defensywie, brak tempa w atakach. Chyba nie po to wyrzucano Dariusza Banasika.
Kajetan Szmyt to ciekawy materiał na wewnętrzny transfer
W meczu Warty Poznań z Lechią Gdańsk szerszej publiczności, nawet tej niespecjalnie śledzącej polską piłkę, pokazał się Kajetan Szmyt. 20-latek strzelił swojego premierowego gola w Ekstraklasie popisując się fantastyczną indywidualną akcją. Szybkość, krótkie, dynamiczne prowadzenie piłki, gra jeden na jednego oraz spokój i zimna krew pod bramką. Szmyt pokazał swoją próbkę możliwości. To skrzydłowy, który potrafi dryblować i tworzyć przewagę indywidualną.
O tym, jak 20-latek ważny jest dla Warty niech świadczą wyniki zespołu, kiedy ostatnio go zabrakło. W meczu z Wisłą Płock Dawid Szulczek dał mu odpocząć. Poznaniacy nie strzelili w tym meczu bramki, aczkolwiek po wejściu Szmyta gra Warty się ożywiła, jednak młodzieżowy reprezentant Polski otrzymał żółtą kartkę, przez co pauzował w spotkaniu z Cracovią – kolejnym, w którym Warta nie zdobyła żadnej bramki (we wszystkich pozostałych meczach podopieczni Szulczka trafiali do siatki). Jeśli chcemy ożywić rynek wewnętrzny Ekstraklasy to Kajetan Szmyt jest zawodnikiem, którego muszą mieć na radarze czołowe zespoły ligi. Transfer do Lecha Poznań jako zastępca Skórasia, który najprawdopodobniej odejdzie latem? Oba kluby żyją w zgodzie, to samo miasto, klub, który potrafi rozwijać młodzież. Czemu nie?
Co działo się jeszcze w 25. kolejce Ekstraklasy?
- Górnik nie jest jedynym klubem Ekstraklasy, w którym nie wytrzymali ciśnienia i doszli do wniosku, że najlepiej walczyć o utrzymanie efektem nowej miotły. Po remisie ze Śląskiem (1:1) pracę stracił Adam Majewski, a nowym trenerem Stali Mielec został Kamil Kiereś.
- Ciągle bardzo dobrze punktuje Legia Warszawa, która na przestrzeni całego sezonu notuje 2,08 pkt/mecz i tylko przez fenomenalny Raków perspektywy na mistrzostwo są mało realne. Może się to zmienić zaraz po przerwie reprezentacyjnej, kiedy na Łazienkowską przyjedzie lider tabeli.
- Kolejnymi trenerami, którzy muszą drżeć o swoją posadę w trakcie przerwy reprezentacyjnej są Maciej Stolarczyk i Marcin Kaczmarek. Jagiellonia tylko zremisowała z Zagłębiem (1:1), a Lechia przegrała z Wartą (0:2) „umacniając” się w strefie spadkowej. Wysokie zwycięstwo z Miedzią (4:0) w poprzedniej kolejce wydaje się być „wypadkiem przy pracy”.
- W ostatnim podsumowaniu Ekstraklasy pisaliśmy, że Pogoń zacznie strzelać bramki i… zremisowali z Koroną 0:0. Portowcy znowu byli nieskuteczni. Oddali aż 21 strzałów, ale żaden nie znalazł drogi do siatki. My natomiast dalej podtrzymujemy, że bramki w końcu przyjdą.
- Piast Gliwice wygrał z Miedzią 1:0 powiększając serię meczów bez porażki do czterech. Zespół, który rozpoczynał wiosnę w strefie spadkowej wskoczył już na 10. miejsce, aczkolwiek przewaga nad strefą spadkową wynosi tylko 3 punkty.