Jude Bellingham to ledwie 19-latek, a już ma za sobą 20 spotkań rozegranych w Lidze Mistrzów UEFA. Pomocnik, który najczęściej pełni rolę box-to-box, ma już na swoim koncie w tych rozgrywkach aż 6 goli i 5 asyst. Z czego w obecnym sezonie jest autorem czterech bramek i jednego ostatniego podania w… czterech dotychczasowych spotkaniach fazy grupowej. Młody Anglik ma serię czterech spotkań Ligi Mistrzów z rzędu z bramką, a pięć jeśli mówimy o bramce lub asyście.
Na czym polega fenomen Bellinghama?
Nie lubi przegrywać. Widać to po nim, jak się irytuje na murawie, gdy coś nie wychodzi. Czy to z jego winy, czy kolegów z boiska, niestotne. Zarazem nie jest to ostentacyjne, puste i głupie wymachiwanie rękoma. Stara się jak może, zależy mu, by wygrywać, grać do końca. Zawsze. On nie drepta nawet w meczu o przysłowiową pietruszkę, a daje z siebie 110%. To się ceni.
Jude jest perspektywiczny i ma talent — owszem. Jednakże w jego przypadku już przed 20. rokiem życia możemy śmiało powiedzieć, że mowa o w pełni ukształtowanym zawodniku, który wygląda jak stary wyga. Równie jeśli chodzi o formę fizyczną, przygotowanie motoryczne, umiejętności stricte piłkarskie, postrzeganie gry, czy mental (ja tu osobiście dostrzegam „Mamba Mentality”). Gra dojrzale, chociaż wciąż jest bardzo młodym graczem.
Jude Bellingham, czyli złoty chłopak w czarno-żółtych barwach
Borussia ma w swoich szeregach złotego chłopaka. Jednego z najlepszych, jakich udało im się wynaleźć w ostatniej dekadzie. Nieważne gdzie pójdzie, z kim będzie się mierzył — on ot tak może założyć opaskę kapitańską i grać na niesamowitym poziomie. Wrzucajcie go na byka, śmiało. To go tylko dodatkowo zmotywuje.
Nie zdziwi mnie, jeśli za rok największe kluby, takie jak Real Madryt, Manchester City, Liverpool czy PSG, będą rzucały astronomiczne kwoty za (wówczas) 20-latka. Już dzisiaj jego wartość rynkowa wg portalu transfermarkt.pl wynosi 90 milionów euro. Bellingham nie wygląda na gościa, który miałby się zaraz zatrzymać. W Dortmundzie ciężko sobie wyobrazić skład bez jego osoby. Wszyscy chcieliby go zatrzymać u siebie jak najdłużej (w końcu ten nie ma klauzuli odstępnego jak Haaland), ale trzeba sobie zdawać sprawę, że może być to niewykonalne. Póki co, będzie jednak cieszył swoją grą oczy fanów Borussii. Wydaje się, że to jeden z kluczowych argumentów zespołu, który znów chciałby zaznaczyć swoją siłę w Bundeslidze i europejskich pucharach.