W związku z występami Rakowa w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy częstochowianie nie rozegrali swojego meczu w drugiej kolejce Ekstraklasy (z Piastem Gliwice). Nowy termin tego starcia został ustalony na dzisiejszy wieczór, w nie najlepszym momencie dla obu drużyn. Gliwiczanie przegrali bowiem w piątek z Wisłą Płock, a Raków dwa dni później tylko zremisował z Widzewem.
Raków strzela w samej końcówce
Dzisiejszy mecz to w zasadzie starcie, które miało dwa zupełnie różne oblicza. Pierwsza część meczu była powolna, a dobrych okazji było jak na lekarstwo. Podopiecznym obu trenerów zdecydowanie brakowało także dokładności w rozegraniu akcji. Na szczęście dla kibiców, którzy zgromadzili się na stadionie w Gliwicach, po przerwie sytuacja wyglądała dużo lepiej. Z każdą kolejną minutą „Piastunki” stwarzały sobie okazje i były coraz bliżej objęcia prowadzenia.
Marek Papszun – aby poprawić grę swojej drużyny – wpuścił na boisko między innymi Mateusza Wdowiaka i Vladislavsa Gutkovskisa. Mimo prób Raków długo nie był w stanie jednak strzelić gola (a nawet w doliczonym czasie gry stracił Tomáša Petráška z powodu czerwonej kartki). W końcu w 100. minucie po dużym zamieszaniu w polu karnym (i rykoszecie od Torila) gola strzelił Fran Tudor.
Koszmar Piasta Gliwice
Gliwiczanie w piątek stracili gola w samej końcówce, a dzisiaj – gdyby wykorzystali swoje okazje – mogli zdobyć trzy punkty. Ostatecznie jednak scenariusz z Płocka się powtórzył. Tym razem „Piastuki” straciły gola dosłownie w ostatniej akcji meczu. Raków natomiast – mimo trzech punktów – ma wiele do poprawy, ale jeszcze dzisiaj podopieczni Marka Papszuna mogą świętować objęcie pozycji lidera Ekstraklasy.