James Tarkowski ma nowy klub – Anglik podpisał czteroletni kontrakt z Evertonem. Środkowemu obrońcy wygasła umowa z Burnley więc trafia na Goodison Park na zasadzie wolnego transferu. Przez lata był filarem Zbójcerzy i jednym z najważniejszych piłkarzy Seana Dyche’a. Teraz, po 7 sezonach spędzonych na Turf Moor, w końcu zmieni otoczenie.
Fundament Burnley
Zaryzykuję tezę, że bez 29-latka Burnley nie utrzymywałoby się w Premier League przez tak długi czas. Zresztą, nie tylko pozostawać w angielskiej elicie, bo w sezonie 2019/20 potrafili zająć dziesiąte miejsce, a dwa lata wcześniej nawet awansować do Ligi Europy. Zdaniem niektórych, zasłużył wtedy by grać w podstawowej jedenastce reprezentacji Anglii, a wielu wybierało go do drużyny sezonu Premier League 2019/20. Lider zespołu był niezbędny dla Deana Dyche’a, przez co ostatecznie pozostał na Turf Moor. Z obecnej perspektywy może tego żałować, bo stoperowi zabrakło transferu do lepszego klubu.
Historia nie zakończyła się happy endem – Burnley spadło do Championship. Jednak co ciekawe, defensywa nie odstawała względem poprzednich rozgrywek. Nick Pope wpuścił bowiem zaledwie 3 bramki więcej, niż w rozgrywkach 19/20, kiedy Tarkowski uważany był za topowego stopera na skalę ligi. To, co zawiodło to atak – strzelając zaledwie 34 gole, trudno utrzymać się w elicie. Dlatego gdzie nie trafiłby Anglik, trzeba byłoby go uznawać za naprawdę solidne wzmocnienie.
Tarkowski musi uszczelnić defensywę Evertonu
W minionej rundzie obrona The Toffees była jednym wielkim memem. Nie stroniący od poważnych błędów Micheal Keane, Yerry Mina łapiący kolejne kontuzje gdy tylko wracał do zdrowia, do bólu przeciętny Mason Holgate i 33-letni Seamus Coleman, na starość biegający na prawej obronie. Nawet dotychczas solidny Ben Godfrey gubił się, gdy był ustawiany obok kogoś innego niż Mina. Jedynymi solidnymi wyborami, był kupiony zimą Mykolenko i robiący cuda w końcówce sezonu Pickford. Bez reprezentanta Anglii nie byłoby The Toffees w przyszłym sezonie Premier League. Frank Lampard musi wzmocnić właściwie każdą formację, zwłaszcza po odejściu Richarlisona, ale musiał zacząć od obrony. I Tarkowski był najlepszym możliwym wyborem, zwłaszcza że był wolnym zawodnikiem. Teraz duet stoperów Tarkowski – Godfrey/Mina powinien być co najmniej solidny. A z pewnością Everton po raz kolejny nie straci 66 bramek w Premier League. Tyle, co w ubiegłej kampanii, The Toffees nie wpuścili w XXI wieku.