Juventus z zadyszką po świętach. Wnioski po meczu z Pisą

Juventus nie może być w pełni zadowolony z ostatniego meczu w swoim wykonaniu w 2025 roku. Spotkanie z beniaminkiem Serie A, Pisą, okazało się bardzo trudne dla podopiecznych Luciano Spalettiego. Spodziewano się po nich triumfu, a w rzeczywistości byli oni naprawdę blisko przegrywania z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Ostatecznie jednak wszystko zakończyło się happy endem dla ekipy z Turynu, która przez wiele minut cierpiała, ale w końcówce wymęczyła skromne zwycięstwo 2:0. Co sprawiło, że tak ciężko było pokonać zespół walczący o utrzymanie we włoskiej elicie? Odpowiedź na to pytanie (i nie tylko) w naszych wnioskach po tym starciu.

1. Niechlujny Juventus

Juve miało w tym meczu ogromne problemy, by dobrze obsłużyć swoich graczy odpowiedzialnych za strzelanie goli. Otrzymywali oni co prawda dość sporo podań, ale często były one niedopieszczone. Piłka albo kozłowała, albo była zagrywana nie w tempo, albo leciała nie do końca w dobrym kierunku. Z tych powodów Loïs Openda i pojawiający się obok niego inni ofensywni zawodnicy teoretycznie mieli sporo okazji, ale najczęściej błyskawicznie się one kończyły. Wielokrotnie wina nie leżała po stronie adresatów, lecz właśnie nadawców podań, którzy powinni wywiązywać się ze swoich obowiązków znacznie staranniej.

REKLAMA

2. Pisa także nie ułatwiała zadania

Nie dość, że współpraca między środkiem pola a atakiem Starej Damy nie układała się najlepiej, to Pisa też stworzyła faworyzowanemu rywalowi wymagające warunki. Może nie miała ona wielu okazji do zabłyśnięcia w defensywie, ale naprawdę dzielnie się broniła. Jej niska i złożona z wielu graczy defensywa w wielu akcjach spisywała się bez zarzutu. Może nie zawsze odbiory w wykonaniu gospodarzy wyglądały bardzo zjawiskowo, ale najważniejsze, że działały jak należy. To, że były oparte na dość bezpośrednich interwencjach na pograniczu zgodności z przepisami, miało drugorzędne znaczenie. Dopóki odbiory „na raz” i rozwiązania siłowe zdawały egzamin, nie było powodów, by zmieniać cokolwiek w grze beniaminka. W pierwszej połowie pozwolił on Juventusowi na oddanie zaledwie 2 strzałów celnych i wykreowanie 0,38 xG. Jednoznacznie pokazuje to, że obrona Pisy spisała się na medal, którym w okolicznościach tego meczu może być remis i zdobycie cennego punktu.

3. Remis i tak nie byłby najgorszym rozwiązaniem

Ostatecznie z wyżej wymienionych powodów starcie pomiędzy Pisą a Juventusem było bardziej wyrównane, niż można było się tego spodziewać. Rzecz jasna to goście z Turynu prowadzili grę, ale wcale nie wynikało z tego wielkie zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Adriana Sempera. Można więc podsumować to tak, że Juventus w tym meczu grał, ale strzelać mogła… Pisa! To ta drużyna najpierw w pierwszej połowie trafiła w poprzeczkę, a po przerwie obiła słupek. Poza tymi akcjami nie prezentowała niemal niczego ciekawego z przodu. Te dwie sytuacje ze Stefano Moreno i Matteo Tramonim w rolach głównych mogły jednak okazać się kluczowe i dużo bardziej opłacalne, niż trwające 90 minut wysiłki Bianconerich. Juventus tak naprawdę powinien więc docenić nawet remis. Choć z pewnością pierwotnie liczył na pełną pulę, spokojnie mógł wyjeżdżać z Toskanii nawet pokonany.

Ostatecznie jednak docenianie remisu okazało się niepotrzebne, bo Juventus przetrwał swoje trudne momenty w tym meczu, a na końcu dopiął swego! Stało się to w bardzo niefortunny dla Pisy sposób, gdyż bramkę samobójczą strzelił Arturo Calabresi. 29-letni Włoch od początku meczu niestrudzenie zatrzymywał piłkarzy w biało-czarnych trykotach, lecz niestety na końcu sam umożliwił Juventusowi wyjście na prowadzenie. Zdarzyło się to w 73. minucie, po czym przyjezdni uniknęli już jakichkolwiek błędów i dowieźli wynik 1:0 do ostatniego gwizdka.

W doliczonym czasie gry wynik ustalił jeszcze Kenan Yıldız. Juventus miał więc sporo szczęścia (i sporo problemów), natomiast w ostatecznym rozrachunku w ogóle się to nie liczy. Umiejętność wygrywania takich niełatwych meczów, w których wcale nie gra się świetnie, to też część DNA, jakie powinna mieć drużyna walcząca o najwyższe cele. Rozgrywki ligowe to bowiem nie sprint, lecz maraton. Trzeba więc w nich nie tyle unikać potknięć, ale umieć się po nich podnieść. Tak właśnie zrobiło Juve w tym meczu i – choć niewiele na to wskazywało – wygrało z Pisą.

Pisa 0:2 Juventus (Arturo Calabresi sam. 73′, Kenan Yıldız 90+2′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    143,144FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ