W obronie Nielsa Frederiksena. Dlaczego rotacje tym razem były uzasadnione?

Minął prawie tydzień od wydarzeń na Gibraltarze, ale nadchodzące spotkanie z Gryfem Słupsk przypomina o nie tak starych demonach. Kompromitacja z Lincoln Red Imps spowodowała, że trener Niels Frederiksen stał się obiektem krytyki. Za kompletnie nietrafioną decyzję uważa się wystawienie przez Duńczyka rezerwowego składu. Kupuję jednak argumenty trenera o konieczności rotacji. Tym bardziej, że faktycznie delegowana przez niego jedenastka powinna poradzić sobie ze słabszym rywalem.

Katastrofalny mecz na Gibraltarze nie zniknie z historii Lecha Poznań. Ba, już zawsze będzie kojarzony z kadencją Nielsa Frederiksena. Na Duńczyka spadło sporo krytyki w związku z tym, że na spotkanie z Lincoln Red Imps postanowił wystawić rezerwowy skład. W ten sposób miał pokpić sprawę i przyczynić się do jednej z największych kompromitacji w historii poznańskiego klubu.

REKLAMA

– Tak jak powiedziałem przed tym spotkaniem, i też to mogę teraz powtórzyć. Oczywiście, że gramy na tyle dużą liczbę meczów, że musimy dokonywać zmian. Jestem zdania, że mamy na tyle dobrych zawodników, żeby nawet po dokonaniu tych kilku rotacji, oni muszą sobie poradzić w takim meczu. Nie mam do tego żadnych wątpliwości – bronił swojej decyzji Niels Frederiksen cytowany przez portal Sportowy Poznań.

Zbrodnia trenera, ale czy na pewno?

Do pewnego stopnia Frederiksen jest winny. Mógł wystawić silniejszą jedenastkę i potem dokonać szybkich zmian. Ale jaka była gwarancja, że przyniesie to skutek? Wprowadzeni na drugą połowę piłkarze nie zmienili obrazu gry, choć dysponowali lepszą jakością. Fakt, trudniej jest ratować wynik. Mimo to zmiennicy zaoferowali tylko kilka zrywów. Zespół momentami grał jeszcze gorzej niż w pierwszej połowie.

Trudno nie zauważyć, że to zawodnicy Kolejorza całkowicie zlekceważyli rywala. I tu znów zastanawiać można się nad tym, czy nie dało się ich lepiej zmotywować. W końcu to jedno z zadań trenera. Nie potrafię jednak uwierzyć w to, że Frederiksen postąpił jak świętej pamięci Franciszek Smuda przed spotkaniem z Grecją na Euro 2012. Ambicja wylewa się z Duńczyka. Po rywalizacji z Lincoln siedział na konferencji prasowej załamany i zdezorientowany – był personifikacją uczuć każdego poznańskiego kibica.  

Podsumowując spotkanie na Gibraltarze, sięgano pamięcią do blamażu z poprzedniego sezonu. Wtedy Lech w wstydliwym stylu przegrał 0:1 z Resovią Rzeszów w Pucharze Polski. Wtedy też na boisko szkoleniowiec posłał rezerwowych. Łatwo połączyć kropki i stwierdzić, że Frederiksen lubi zlekceważyć rywala. 

Niels Frederiksen miał lepszych rezerwowych

Porównanie tych meczów nie jest do końca podstawne. Skład ze starcia w Rzeszowie wyglądał bardziej rezerwowo niż ten, który wyszedł na murawę Europa Point Stadium.

Wyjściowa jedenastka na mecz z Resovią:

Filip Bednarek – Maksymilian Pingot, Alex Douglas, Antonio Milić, Ian Hoffman – Stjepan Loncar, Antoni Kozubal – Ali Golizadeh, Filip Jagiełło, Bryan Fiabema – Filip Szymczak

Wyjściowa jedenastka na mecz z Lincoln:

REKLAMA

Bartosz Mrozek – Robert Gumny, Wojciech Mońka, Mateusz Skrzypczak, Joao Moutinho – Timothy Ouma, Gisli Thordarson – Bryan Fiabema, Pablo Rodriguez, Leo Bengtsson – Yannick Agnero

Po poprzednim sezonie Pingot, Hoffman, Loncar i Szymczak zostali odrzuceni przez trenera bez szkody dla niebiesko-białych. Z liderów Kolejorza na Resovię wyszli Douglas, Milić i Kozubal. Reszta albo nie grała, albo była w rotacji, ale nie znajdowała się w najlepszej formie.

Obecnie Frederiksen miał do dyspozycji piłkarzy bardziej ogranych, co normalne w wypadku sezonu z europejskimi pucharami. Na papierze terażniejszy zespół też był bardziej jakościowy. Bengtsson, Ouma, a także Mrozek to kaliber Lecha. Szwed strzelił w tym sezonie sporo bramek. Kenijczyk powinien powinien być nominalną szóstką po tym, jak poprawił grę linii pomocy. Ostatni wymieniony to solidny bramkarz, który potrafi stanąć na wysokości zadania.

Jeśli chodzi o Gumnego, Skrzypczaka, Moutinho oraz Rodrigueza, to na tle o wiele słabszego rywala powinni pokazać swoje umiejętności, nawet jeśli nie znajdują się w najlepszej formie. A powinni je pokazać właśnie dlatego, aby zasygnalizować trenerowi, że liczą się w rywalizacji o wyjściowy skład. Zresztą trzej ostatni często rozpoczynali mecze od pierwszej minuty i w pewnym momencie byli rozpatrywani jako podstawowi piłkarze. 

Z kolei teraz w gronie słabszych zawodników widziałbym Mońkę, Agnero i Thordarsona. To jednak trzy talenty, które musiały w końcu otrzymać więcej minut. Środkowy obrońca pokazywał się nieźle w ciągu trwających rozgrywek, z kolei napastnika sprowadzono za duże pieniądze nie po to, by tylko łapał się na ogony meczów. Natomiast Islandczyk potrzebował szansy na pokazanie, że odbudowuje formę. Z całej trójki tylko Thordarson nie zawiódł.

Wykonawcy planu się nie popisali

A jednak w takim zestawieniu poznański klub się skompromitował. Nie przekonuje mnie argument o słabym zgraniu piłkarzy. Podobne składy trener Frederiksen wystawiał między innymi w wygranych rewanżach z Breidablikiem i KRC Genk. Ważniejszy jest jednak fakt, że, przy tak dużej liczbie spotkań w tym sezonie, siłą rzeczy poszczególni zawodnicy musieli spędzić ze sobą trochę czasu na boisku. Tym gorzej świadczy to o ich postawie.

Lech założył drugi garnitur, który wciąż wyglądał elegancko. Okazał się tanią podróbką. W niewytłumaczalny sposób Lechici stracili na Gibraltarze pewności siebie. Jakby ktoś za sprawą magicznej różdżki odebrał im świadomość, o co i dla kogo grają. Prezentowali się jak drużyna z maksymalnie II ligi. Umiejętności piłkarskich nie traci się z dnia na dzień. W takich przypadkach niewiele można zdziałać z ławki trenerskiej.

Dlatego ciekawa będzie ich reakcja w nadchodzącym meczu z Gryfem Słupsk. Na Legię dość łatwo się zmotywować. Prawdziwym wyzwaniem wydaje się nieprzejechanie się kolejnym słabszym rywalu. Wymaga to znalezienia w sobie pokładów pokory, którą czasem trudno z siebie wykopać. Jeszcze ciekawsze jest to, jak postąpi Frederiksen. Czy znów postawi na rezerwową drużynę, czy może postąpi bezpieczniej, zostawiając kilku liderów? Może tym razem lepiej zminimalizować ryzyko jeszcze jednej kompromitacji. Druga wtopa w tym sezonie pogrążyłaby duńskiego szkoleniowca, mimo że wina nie do końca leży po jego stronie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    140,119FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ