Timothy Ouma był jednym z ciekawszych letnich transferów Lecha Poznań. Kolejorz wypożyczył 21-letniego defensywnego pomocnika ze Slavii Praga, jednak w umowie nie znalazła się opcja wykupu zawodnika. Mimo to kibice mieli nadzieję, że klub z Bułgarskiej podejmie próbę przedłużenia współpracy z utalentowanym Kenijczykiem. Niestety – obecne perspektywy nie wyglądają najlepiej.
Slavia chce fortunę
Jak zauważył użytkownik portalu X MikrusKKS, powołując się na wypowiedź dyrektora sportowego Lecha Poznań Tomasza Rząsy, Slavia Praga wyceniła Oumę na 5,5 mln euro. To więcej niż potencjalna kwota za Luisa Palmę, który miałby kosztować 4–4,5 mln euro. Różnica jest znacząca, zwłaszcza że reprezentant Hondurasu prezentuje się znacznie lepiej i w jego przypadku taki wydatek byłby bardziej uzasadniony. Ouma z pewnością ma potencjał, ale 5,5 mln euro to kwota zaporowa. Co więcej, Slavia Praga zastrzegła sobie w umowie prawo do wcześniejszego zakończenia wypożyczenia, co oznacza, że już zimą Lech może stracić zawodnika.
Warto jednak zachować spokój. Ouma nie miał większych szans na grę w Slavii, dlatego został wypożyczony do Poznania. W Lechu zadebiutował solidnie, choć późniejsze występy były już mniej przekonujące. Aktualnie dobrze zastępuje kontuzjowanego Radosława Murawskiego, ale gdy Polak wróci do gry, sytuacja Kenijczyka może się skomplikować. Zatrzymanie Oumy na dłużej nie jest priorytetem, jednak Lech wciąż może próbować negocjować. Klub nie zdecydował się na wpisanie kwoty odstępnego, uznając, że 5,5 mln euro to pułap całkowicie nierealny. Nie można jednak wykluczyć, że sytuacja zmieni się zimą lub po zakończeniu sezonu. Slavia skróci wypożyczenie tylko wtedy, jeśli rzeczywiście będzie potrzebować Oumy. Jeśli nie – zawodnik najpewniej dokończy sezon przy Bułgarskiej.
Co dalej? Scenariuszy jest kilka. W najbardziej prawdopodobnym Timothy Ouma wróci do Pragi i spróbuje powalczyć o miejsce w składzie Slavii. Jeśli jednak czeski klub nie będzie widział dla niego przyszłości, może rozważyć sprzedaż zawodnika. Kenijczyk kosztował Slavię około 2 mln euro w lutym 2025 roku i wydaje się, że właśnie taka kwota odzwierciedla jego realną wartość. To oznacza, że Lech mógłby złożyć ofertę i spróbować przekonać Czechów do rozmów. Szanse? Niewielkie – ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.