ZAKSA po piekielnej huśtawce zwycięża z Resovią

W poprzednim sezonie dwukrotnie lepsza okazywała się ekipa Resovii, w obu przypadkach wygrywając bez straty. Jednak przed spotkaniem wyżej usytuowana była drużyna Zaksy, która posiadała pięć punktów więcej od rzeszowskich Pasiaków. Niemniej trochę mogło się zmienić po rozstrzygnięciu tej rywalizacji. Oba kluby mogły wejść przynajmniej o jedną pozycję wyżej w przypadku zdobycia pełnej puli.

Przetrwać nalot bombowy

ZAKSA do Rzeszowa przyjechała bardzo dobrze wyposażona. Błyskawicznie na otwarcie puściła w kierunku Resovii potężne granaty (0:3) i ugruntowała swoje prowadzenie. I swojego szturmu nie zamierzała zwalniać. Gospodarze kompletnie nie radzili sobie z napotkaną nawałnicą. Strasznie dręczyły ich ataki Bartosza Kurka, a bloki Adreasa Takvama skutecznie powstrzymywały. Wynik wyświetlający się na tablicy był obrazem przytłaczającym rzeszowskich kibiców na przestrzeni całego seta. Mogli jedynie liczyć na to, że do wielkiej przemiany dojdzie w kolejnej partii, bowiem pierwsza została sromotnie przegrana.

REKLAMA

No to drugi set miał już odznakę równorzędnego pojedynku. Resovia radziła sobie lepiej z powstrzymywaniem ofensywy przeciwników (znaczna poprawa funkcjonowania bloku). Do tego jej uderzenia przestały być tak jałowe jak wcześniej (rozkręcili się Stephen Boyer oraz Dawid Woch). I to właśnie Pasiaki zgarnęły po długich przepychankach pierwszą minimalną przewagę (14:12 dzięki blokowi Bartosza Bednorza). Ją utrzymali na chwilę do stanu po 17:17, gdzie przy wyrównaniu Zaksie pomógł as Rafała Szymury. Kolejna remisowość została przełamana dopiero po bojach na przewagi, w których stroną lepszą okazała się Resovia. Ta najpierw dostała prezent od Kurka w postaci zagrania w siatkę, a następnie również jego blokiem zatrzymał Bartosz Bednorz.

Gramy od nowa

Koziołki o piorunującym początku musiały szybko zapomnieć, ponieważ rywal już nie zamierzał wpaść w letarg. Ogólnie oba kluby kombinowały jak uzyskać, chociażby minimalną przewagę nad przeciwnikiem. O to było niezmiernie trudno, gdyż jedni i drudzy prezentowali siatkówkę na wysokim poziomie. Do pierwszej wyższej przewagi (13:15) doprowadził swoim blokiem, wprowadzony za Marcina Janusza Mateusz Rećko. I to właśnie atakujący pomógł ją o jeszcze jedno oczko podwyższyć (14:17). Podopiecznym Tuomasa Sammelvuo’a nie udało się już odrobić strat. Własnymi zepsutymi zagrywkami wręcz pomogli Zaksie przybliżyć się do zwycięstwa.

Czwórkę lepiej zaczęła Asseco Resovia w miarę szybko zdobywając dwupunktową przewagę (3:1 as Boyer’a ją dał). Następnie także serwis Karola Urbanowicza im ją raptownie odebrał (5:5). A Francuz ponownie ją odzyskał (atak na 7:5). Dalej zaś atakujący wsparł jej podwyższenie (zdobył dwa punkty pod rząd na 12:8). Boyer był główną bronią, na którą defensywa gości miała problem znaleźć panaceum. ZAKSA znalazła jednak sposób na skrócenie odległości. Z nieprzyjemnego 15:10 złapali kontakt na 15:14, ale nadal krok przed nią była Resovia. Aż do kluczowego odbioru Igora Grobelnego i efektywnego kontrataku Kurka na 19:19. Doszło ostatecznie do kolejnej wyczerpującej walki na przewagi, z której triumfalnie ponownie wyszli gospodarze.

Przełamać i nie zostać przełamanym

W tie-breaku również toczyły się wymiany punkt za punkt. Dopiero zmienił to katastrofalny błąd w wyprowadzeniu akcji Resovii, gdzie dwóch zawodników wpadło na siebie i przy trzecim kontakcie drużyna musiała przebijać. Po zgarnięciu oddanej piłki poszedł skuteczny atak Urbanowicza, który doprowadził do pierwszego większego odskoczenia (6:8). Stan dwóch punktów przewagi utrzymywał się, a pomagały przy tym psute zagrywki przez obie drużyny. Ten dzielący dystans utrzymał się aż do 13:13, kiedy wyrównanie po dramatycznych obronach dał cios Lukasa Vasina. Znowu długa gra na przewagi stała się faktem. Ją po raz pierwszy w tym spotkaniu wygrała ZAKSA.

Asseco Resovia Rzeszów – ZAKSA Kędzierzyn Koźle 2:3 (11:25, 28:26, 20:25, 31:29, 18:20)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,779FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ