Dziś czerwona część Łodzi ma ogromne powody do świętowania. Po zwycięstwie 2:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Widzew wywalczył upragniony awans. Łodzianie czekali na ten moment od 2014 roku.
Choć promocja do najwyższej ligi jest ogromnym sukcesem Widzewiaków, to sam przebieg meczu w ich wykonaniu może pozostawiać wiele do życzenia. Podbeskidzie odważnie postawiło się gospodarzom i napsuło zawodnikom Janusza Niedźwiedzia wiele nerwów.
Już od pierwszych minut meczu było widać, że piłkarze z Łodzi będą niezwykle zmotywowani. Doskakiwali do przeciwników wysokim pressingiem oraz grali konsekwentnie w obronie. I to właśnie po jednym z odbiorów Widzewiacy objęli prowadzenie. Marek Hanousek świetnie zatrzymał akcję gości, by po chwili dograć do Bartłomieja Pawłowskiego, który pewnie skierował piłkę do bramki.
Druga połowa rozpoczęła się małym trzęsieniem ziemi na stadionie przy Piłsudskiego. Po błędzie w ustawieniu Patryka Lipskiego, piłkarze z Bielska-Białej zdobyli wyrównującą bramkę. Wówczas Widzew tracił bezpośredni awans, wszak Arka Gdynia równocześnie prowadziła z Sandecją. Jednak parę minut później Dominik Kun świetnie odnalazł się w polu karnym i ponownie dał Widzewowi prowadzenie.
Mimo że łodzianie wyraźnie przeważali bielszczan klasą piłkarską, to jednak to goście w pierwszej połowie prowadzili grę i dyktowali przebieg spotkania. Sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej części gry. Wtedy to, po drugiej bramce dla Widzewa, gospodarze zdecydowanie się rozkręcili. Jednak do końcowego gwizdka, rezultat spotkania nie uległ już zmianie i w ostatecznym rozrachunku to Widzew może cieszyć się z awansu.