West Ham wygrywa z Brighton – kolejny pretendent zatrzymany!

W poprzednim sezonie West Ham aż do ostatnich kolejek bił się o utrzymanie. Na domiar złego opuścił ich lider i kapitan – Declan Rice. Młoty jednak zdają się tym w ogóle nie przejmować. Po remisie z Bournemouth pokonali dwóch kolejnych pretendentów do europejskich pucharów – Chelsea i Brighton. Kto wie? Może The Hammers sami pokuszą się o walkę o górne rejony tabeli.

REKLAMA

Brighton grało swoje, ale…

Jeśli zastanawialiście się, kto w teorii miał kontrolę nad tym spotkaniem, to oczywiście Brighton. Mewy przez pierwsze 30 minut wykonały 220 podań. Ich rywale… 13. Brighton grało swoją piłkę, polegającą na utrzymaniu się przy piłce i kreowaniu kolejnych ataków. Problem w tym, że była to woda na młyn dla Młotów, którzy mieli idealne warunki do pokazania swoich największych atutów. Szczelnego bronienia, wykorzystywania błędów rywali, a następnie błyskawicznych kontr. David Moyes może liczyć na piłkarza, który idealnie sprawdza się do tej taktyki. Szybkiego i silnego Michaela Antonio, który w pojedynkę potrafi przestawiać rywali. I to właśnie Jamajczyk wypracował okazję, którą wykorzystał James Ward – Prowse.

Brighton w odpowiedzi na to musiało gonić wynik, a więc ustawiać się coraz wyżej i podejmować większe ryzyko. Gole nie przychodziły, a do zabezpieczania przed kontrami zostało coraz mniej piłkarzy. W efekcie długie piłki gości siały spustoszenie w defensywie rywali i przyniosły kolejne gole. Antonio, Jarrod Bowen i Said Benrahma mając nieco więcej miejsca pokazali swoje możliwości, a tych dwóch pierwszych do świetnego występu dorzucili po bramce.

West Ham zatrzymał rywali i zgłosił aspiracje do walki o wyższe cele?

Mewy, które zachwyciły wielu kibiców w pierwszych dwóch kolejkach, pozwoliły rywalom uwypuklić wszystkie wady w swojej taktyce. Na odrabianie strat wzięli się za późno, bo trafienie Pascala Grossa w końcówce nie mogło już nic zmienić. A już na pewno z tak dysponowanym Alphonsem Areolą w bramce gości, który nie bez powodu wygryzł między słupkami Łukasza Fabiańskiego. Na Amex Stadium Mewy zaprezentowały identyczny styl co z Wolves i Luton, ale nie dość, że piłka długo nie chciała wpadać do siatki, to trafili na dużo lepiej dysponowanych rywali.

W West Hamie po tym zwycięstwie mogą być pełni nadziei na odmienny sezon niż poprzedni, w którym jedynie Liga Konferencji pozwalała zapomnieć o szarej ligowej codzienności. Z kolei Roberto De Zerbi będzie miał o czym myśleć. Zwłaszcza, że w nadchodzących tygodniach jego podopieczni zmierzą się z Newcastle, Manchesterem United, Bournemouth, Aston Villą, Liverpoolem i Manchesterem City. Brighton tę kolejkę zaczynało jako lider tabeli. Kończą ją pełni zmartwień przed nadchodzącymi wyzwaniami.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ