Waleczne Maroko nie dało rady. Francja awansuje do finału Mistrzostw Świata!

W drugim półfinale Mistrzostw Świata w Katarze zmierzyły się ze sobą reprezentacje Francji i Maroka. Les Blues walczyli o drugi finał mundialu z rzędu i możliwość obrony trofeum zdobytego podczas turnieju w Rosji. Lwy Atlasu to natomiast Czarny Koń rozgrywek w Katarze i pierwszy półfinalista ze strefy afrykańskiej w historii.

REKLAMA

Duża intensywność od samego początku

Francuzi nie zamierzali kalkulować i od pierwszego gwizdka byli nastawieni na grę ofensywną. Takie podejście przyniosło im gola zdobytego już w 5. minucie meczu przez Theo Hernandeza. Lewy obrońca reprezentacji Francji uderzył piłkę nożycami z bardzo trudnej pozycji, ale udało mu się ją zmieścić w bramce obok interweniującego Bono. Francuzi po zdobyciu bramki nie forsowali tempa, ale nie rezygnowali z wyjść ofensywnych. Ich gra cieszyła oko, była bardzo płynna, i było widać, że zawodnicy bardzo dobrze rozumieją się na boisku. Les Blues byli blisko podwyższenia prowadzenia, ale mylili się tak Mbappe, jak i Giroud.

Trener Maroka Walid Regragui jeszcze przed meczem musiał dokonać zmian w defensywie. Aguerda zastąpił Dari, ale to nie był koniec problemów. Już w 21. minucie z boiska zszedł Saiss, którzy podobnie jak Aguerd zmagał się ostatnio z urazem. Regragui przy okazji zdecydował się na zmianę ustawienia. Maroko przeszło z gry piątką obrońców do gry czwórką, przy okazji wzmacniając środek pola dodatkowym pomocnikiem. To wyraźnie poprawiło ich grę. Lwy Atlasu momentami przeważali nad Francuzami, ale ich ataki nie były aż tak płynne, jak w wykonaniu Les Blues. Najlepsza w ich wykonaniu była sama końcówka. Najbliżej zdobycia gola był El Yamiq, ale jego strzał z przewrotki trafił w słupek.

Początek drugiej połowy należał do Maroka

Marokańczycy bardzo ofensywnie rozpoczęli drugą część spotkania. Zwłaszcza ich akcje z prawej strony boiska przynosiły duże zagrożenie bramki Llorisa. Wszystko wyglądało jednak dobrze aż do momentu strzału – te albo były kiksami, albo były blokowane przez defensorów Les Blues. Francuzi długi czas, wyglądali tak, jakby zostali myślami w szatni. Mieli problemy z utrzymywaniem się przy piłce, a w ofensywie na dobrą sprawę udział brał jedynie Mbappe. Maroko miało przewagę, ale wraz z upływaniem minut ich impet malał. Było po nich widać coraz większe zmęczenie.

Maroko pokazało ogromną wolę walki, ale nie dało rady strzelić gola wyrównującego. Inna sprawa, że Francja wyglądała w drugiej połowie naprawdę słabo. Bardzo łatwo pozwalali Marokańczykom na wchodzenie we własne pole karne, a do tego nie byli w stanie przeciwstawić się im w środku pola. Gol na 2:0 był w 90% zasługą Mbappe. Napastnik PSG wszedł w drybling i oddał strzał, który po rykoszecie znalazł się pod nogami Kolo Muaniego. Ten nie miał już żadnych problemów z umieszczeniem piłki w bramce Bono. Po tej bramce Marokańczycy nie byli w stanie się już podnieść. Próbowali jeszcze atakować, ale bez większej wiary w odwrócenie losów meczu.

To nie koniec gry dla żadnej z drużyn. Maroko w sobotę zmierzy się z Chorwacją w meczu o 3. miejsce. Francja natomiast zagra w niedzielę z Argentyną w wielkim finale Mistrzostw Świata w Katarze.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,597FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ