W słabe punkty trzeba uderzać. Legia zaczyna sezon od wygranej!

Legia Warszawa po raz ostatni cieszyła się z tryumfu w Ekstraklasie w 2021 roku – czyli 4 sezony temu. Wojskowi rokrocznie są jednym z głównych faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułu – nie inaczej jest i w tym sezonie. Tym bardziej, że stołeczny klub w przerwie śródsezonowej dokonał kilku interesujących transferów. Warszawa pragnie zwycięskiej Legii i dlatego wierzy, że to będzie ten rok, kiedy to po raz szesnasty koronuje się na mistrza Polski. Pierwszy rywal podopiecznych Gonçalo Feio w tym sezonie to Zagłębie Lubin. Dla Legii to dość wygodny przeciwnik, jeśli spojrzymy na historię – po raz ostatni przegrała z lubinianami 20 grudnia 2019 roku.

Więcej okazji Legii, lepsza jakościowo Zagłębia

Już na samym początku zanosiło się na trudną przeprawę dla obu zespołów. Pierwsze minuty były bowiem dosyć wyrównane, przy czym obydwie strony uniknęły zbytecznych kalkulacji. Jednak minimalnie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy zamierzali zamknąć przeciwnika w obrębie ich własnej połowy, na co Miedziowi nie pozwalali. Mimo tej nieznacznej optycznej przewagi Wojskowi mieli pewne problemy z wykreowaniem realnego zagrożenia. Zagłębie dobrze radziło sobie z zamiarami przeciwnika i skutecznie się przed nimi broniło. Do 22. minuty. Kacper Tobiasz posłał bardzo dalekie podanie do Pawła Wszołka, który doskonale przyjął piłkę. Zgrał ją potem do Marca Guala, a Hiszpan wzorcowo wykończył akcję. Lubinianom dopisało jednak szczęście – król strzelców Ekstraklasy 22/23 ruszył nieco za wcześnie, więc gol musiał zostać anulowany.

REKLAMA

Mecz sam w sobie zwolnił po tej akcji. Zarówno Legia, jak i Zagłębie nie szarżowały już tak intensywnie w kierunku bramki ekipy przeciwnej. Po zespole z Dolnego Śląska widać było, że brakuje w ich składzie takiego zawodnika, jak Kacper Chodyna. Nie oznaczało to jednak, że podopieczni Waldemara Fornalika nie mieli swojej okazji. W 29. minucie mogli wyjść na prowadzenie. Tomasz Pieńko rozpędził się na prawej flance, a następnie przeniósł ciężar gry do środka, gdzie czekał Dawid Kurminowski. 25-latka od bramki dzieliło jedynie około 10 metrów, ale i tak nie trafił nawet w światło bramki. Po tej akcji Legia nieco bardziej się rozkręciła, lecz do przerwy nic nie wskórała.

Miedziowi osłabieni, a Legia – zwycięska!

Druga połowa zaczęła się podobnie do tej pierwszej – nie było jednej, wyraźnie dominującej drużyny. Legia atakowała, ale Zagłębie się broniło i podobnie w drugą stronę. Obydwie strony zmuszone zostały do utrzymania koncentracji, by nie doszło do żadnej wpadki. Jednak szansa dla Legii na objęcie prowadzenia pojawiła się w 52. minucie. Wtedy to Michał Nalepa niefortunnie próbował odebrać piłkę wślizgiem Luquinhasowi, przez co trafił Brazylijczyka w nogi dwukrotnie – raz jedną nogą, raz drugą. Pierwotnie sędzia pokazał mu żółtą kartkę, ale po szybkiej analizie przy pomocy VAR-u Piotr Lasyk zmienił zdanie i Nalepa musiał opuścić boisko. Decyzja nie była wcale taka oczywista – faul ten był zbyt brutalny na żółtą, ale też atak na nogi Luquinhasa nie był zamierzony.

źródło: Canal+ Sport/X

Legia musiała skorzystać z tego daru losu, jakim jest wykluczenie Nalepy. Czasu na to było wystarczająco dużo. Gdyby nie Jasmin Burić, to zespół ze stolicy wyszłaby na prowadzenie w 64. minucie. Gual zatańczył z obrońcami w pomarańczowych trykotach, a następnie oddał niski, kąśliwy strzał. 37-letni Bośniak wykazał się refleksem i piłkę odbił, a potem poradził sobie z próbą dobitki Wszołka. Zagłębie broniło się głęboko – w końcu przy osłabieniu nie pozostało im nic innego, niż bronić remisu. Legia też miała jedną misję – wykorzystać tę słabość i zapewnić sobie trzy punkty. Jednakże wciąż niczego nie wskórali i szukali tej bramki, a czas zaczął ich naglić.

Legia nareszcie doczekała się swojej bramki. W 87. minucie Wszołek podał do Rafała Augustyniaka, który postanowił uderzyć na bramkę. Oddał płaski strzał, którego nikt nie zdołał zatrzymać. Dość pechowo interweniował obrońca Zagłębia, któremu piłka przeleciała między nogami. Ten gol okazał się być determinujący losy tego pojedynku. Swoją cegiełkę pod koniec dorzucił jeszcze Luquinhas, który skutecznie dobił po strzale Rubena Vinagre. Legia atakowała nieporównywalnie więcej niż przeciwnicy z Dolnego Śląska. Mimo to Miedziowi skutecznie stawiali opór i tanio skóry stołecznej ekipie nie sprzedali. Skrzydła podcięła im czerwona kartka Nalepy, która z pewnością pokrzyżowała plany Waldemara Fornalika. Warszawiacy prawidłowo wykonali swoje zadanie, a teraz mogą w spokoju skupić się na starciu w II rundzie eliminacji do Ligi Konferencji.

źródło: Canal+ Sport/X

Legia Warszawa – Zagłębie Lubin 2:0 (Augustyniak 87′, Luquinhas 90’+3)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,671FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ