Ukryty potencjał niemieckiej szkoły. Czy Górnik ustabilizuje formę?

15. kolejkę PKO BP Ekstraklasy rozpoczynali z zaledwie 2-punktową przewagą nad strefą spadkową. W ostatnich czterech meczach zdobyli zaledwie jedno „oczko” mimo, że terminarz wcale nie był trudny (Zagłębie, Śląsk, Lech, Warta). Niemniej jednak, Górnik Zabrze w kilku spotkaniach pokazał, że potencjał w tym zespole jest spory. Wygrana z Rakowem, imponujący mecz z Legią zakończony tylko remisem, a teraz pokonanie 3:0 rewelacji jesieni, czyli Widzewa. Dlaczego zespół Bartoscha Gaula nie potrafi tydzień w tydzień grać na takim poziomie?

REKLAMA

Górnik zabiera bogatym i oddaje biednym

W obecnym sezonie Ekstraklasy za ligowego Robin Hooda, który zabiera punkty bogatym, a oddaje biednym uchodzi Cracovia. To prawda. Na ustawiony w niskiej defensywie i wyprowadzający błyskawiczne kontry zespół Jacka Zielińskiego patentu nie potrafiła znaleźć Legia Warszawa i Raków Częstochowa, którzy przegrali z Cracovią 0:3. Wygrać z nimi nie potrafiła także Pogoń (1:1) i Lech (0:0). Przy wyczynach podopiecznych Zielińskiego umyka nam jednak, że Górnik bardzo podobnie rozkłada swój dorobek punktowy w tym sezonie. Zabrzanie nie przegrali żadnego spotkania z zespołami znajdującymi się obecnie w pierwszej piątce. Wygrane z Rakowem i Widzewem oraz remisy z Legią i Wisłą Płock. O przedłużenie tej serii powalczą za tydzień z Pogonią. Punkty ugrane na tych czterech klubach stanowią 47% dorobku Górnika.

Skąd biorą się takie, a nie inne wyniki Górnika? We wszystkich spotkaniach z czołówką zespół Bartoscha Gaula cechowała bardzo dobra organizacja gry w defensywie. Na Łazienkowskiej w pierwszej odsłonie gry zmiażdżyli Legię wysokim pressingiem odbierając piłkę już na jej połowie. Na Widzew, który od pojawienia się w Ekstraklasie zdążył pokazać, że rozgrywać piłkę od bramki umie jak mało który zespół w lidze również nie bali się zagrać agresywniej od początku. A po objęciu prowadzenia ustawili zwarte szyki obronne, oddali rywalom piłkę i bardzo dobrze się bronili. Byli agresywni i zdecydowani w odbiorze. We wczorajszym meczu z Widzewem zanim przy 3:0 włączyli tryb energooszczędny rywale nie byli w stanie stworzyć sobie dogodnych okazji. Nie mieli czasu na podjęcie decyzji i przestrzeni na swobodę w działaniu, ponieważ od razu po przyjęciu czuli na plecach oddech rywala.

Systematyczne zwiększanie intensywności

W skrócie – Górnik był w stanie dobrze punktować z najsilniejszymi rywalami dzięki temu, co robił bez piłki. W futbolu nie trudno odkryć zależność, że im zespół jest mocniejszy i ma lepszych piłkarzy – tym bardziej stara się szanować piłkę, utrzymywać się przy niej i rozgrywać od własnej bramki. Górnikowi taki obrót spraw pasuje. Bartosch Gaul to 35-letni trener wywodzący się z niemieckiej szkoły, a więc dekadę temu, kiedy pressing propagowany przez Bundesligę zaczął coraz mocniej wbijać się w trendy światowego futbolu jego filozofia dopiero się kształtowała. Gaul był asystentem pierwszego trenera w drużynie do lat 19 Schalke, a później pracował w młodzieżówce Mainz, więc siłą rzeczy został pochłonięty przez niemiecką myśl szkoleniową drugiej dekady XXI wieku. W meczach, w których Górnik może wykazać się w grze bez piłki widać już rękę trenera. Wypracowanie schematów ataku pozycyjnego wymaga jednak więcej czasu, więc dlatego Zabrzanie regularnie gubią punkty z teoretycznie słabszymi drużynami.

Nie ma drugiej drużyny Ekstraklasy w kontekście której tak często używane jest słowo intensywność.

To fundament każdego trenera opierającego swoje metody treningowe na niemieckiej szkole pressingu. Wielu zawodników Zabrzan podkreśla, że pod wodzą nowego szkoleniowca treningi są mocniejsze, a sam Bartosch Gaul w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, który ukazał się w połowie sierpnia przyznał, że piłkarze Górnika nie są jeszcze w stanie trenować na takiej intensywności, jaką dyktował on graczom rezerw FSV Mainz.

Jeżeli Mainz trenowało na dziesięć, to Górnik aktualnie ćwiczy na siedem. (…) Dziś w Górniku w tych mocniejszych, intensywniejszych treningach nie gramy tyle rund, ile na koniec zeszłego sezonu w Mainz. – mówił obrazowo Gaul jednocześnie zaznaczając, że wejście zespołu na odpowiednie obroty będzie wymagać czasu. – Idę w ryzyko, bo wiem i liczę się z tym, że potrzebujemy czasu. Tylko jeśli nie zmienilibyśmy tego teraz, za pół roku bylibyśmy w tym samym miejscu. Musielibyśmy zmienić system – grać pasywnie, czekać, co zrobi przeciwnik i przy okazji jechać z kontrą. Takiego stylu nie chcę, nie jestem do niego przekonany. – deklarował.

Górnik ciągle się tworzy

Obecna sytuacja w tabeli Górnika sprawia, ze pesymiści łatwo mogą stworzyć narrację o kolejnym „trenerze z laptopem”, który jest lepszym teoretykiem niż praktykiem. Niemniej jednak, na sytuację w jakiej znalazł się Bartosch Gaul mówi się, że przypomina to naprawianie samolotu w locie. Tak, przejął drużynę przed startem sezonu i to on odpowiadał za okres przygotowawczy zespołu, ale kadra Górnika w momencie rozpoczęcia rozgrywek była jeszcze w rozsypce. Z jedenastu piłkarzy, którzy przyszli tego lata do klubu aż siedmiu zostało zakontraktowanych już po starcie sezonu:

  • Richard Jensen – po 1. kolejce
  • Robin Kamber – po 5. kolejce
  • Kryspin Szcześniak (wypożyczenie) – po 7. kolejce
  • Kanji Okunuki – po 7. kolejce
  • Blaz Vrhovec – po 7. kolejce
  • Amadej Marosa – po 7. kolejce
  • Emil Bergstrom – po 10. kolejce

Od wrześniowej przerwy reprezentacyjnej w wyjściowej jedenastce Górnika wychodzi średnio 4-5 piłkarzy, którzy nie przepracowali z zespołem okresu przygotowawczego. Ponadto już w trakcie ligi Górnik opuściło trzech zawodników, którzy w poprzednim sezonie byli podstawowymi zawodnikami u Jana Urbana – Bartosz Nowak, Krzysztof Kubica i Alasana Manneh. To dla trenera ciężka sytuacja, ale musi przyzwyczaić się, że przy sytuacji finansowej klubu tak właśnie będzie. Dlatego też oceniając Górnika za tą rundę trzeba wziąć pod uwagę wszystkie te okoliczności. O ile tabela nie wygląda zbyt ciekawie, o tyle klub musiał zakładać, że jest możliwość znalezienia się w takiej sytuacji. Patrząc jednak szerzej i próbując wybiegać w przyszłość – są znaki na niebie i ziemi, że wiosną nie będziemy zachwycać się Górnikiem tylko w pojedynczych meczach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ