Roman Abramowicz vs Todd Boehly. Czy coś ich łączy poza posiadaniem pieniędzy?

Rosyjski oligarcha – Roman Abramowicz został właścicielem Chelsea w 2003 roku. Po dziewiętnastu latach swojej prezesury zrzekł się swojego stanowiska z wiadomych wszystkim przyczyn. Był to okres, który z biegiem czasu można, a nawet trzeba oceniać pozytywnie. Pomaga w tym obecny amerykański właściciel – Todd Boehly.

REKLAMA

Był jaki był, ale miał plan…

Gdy Rosjanin przejmował stery londyńskiego klubu, nie osiągał on wcześniej zbyt wielkich wyników. Od czasu do czasu klub znajdował się w górnej części tabeli Premier League, nie osiągał zbyt wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej. Rozwój było widać, jednak brakowało w tym wszystkim kogoś, kto ten klub popchnie do przodu, napędzi go swoimi pieniędzmi. Tym kimś właśnie stał się Roman Abramowicz. Już na starcie zaczął przeprowadzać swoje transfery. Przede wszystkim pojawiły się inwestycje mające na celu poprawę szkolenia. Pierwszym poważnym transferem było sprowadzenie Glena Johnsona. Następnego dnia dołączył Geremi, a w następnych tygodniach piłkarze – m.in. Damien Duff, Hernan Crespo, Adrian Mutu, Joe Cole, Juan Sebastian Veron, Wayne Bridge czy Claude Makelele.

Dał się poznać również z tego, że nie zawsze wierzył długo w danego szkoleniowca. Często jego zwolnienia odbijały się dużym echem w mediach i pewnie nie tylko w nich, lecz po czasie Roman pokazywał nam, że miał rację. Mógł spokojnie w swoim pokoju ze swoimi wysoko postawionymi biznesmenami odpalić cygaro i powiedzieć: „i co? Znowu miałem rację”. Zwalnianie trenerów nie było często etyczne i co by nie mówić uczciwe. Jednak wszystko w klubowej gablocie się zgadzało, nie było powodów do paniki, a Chelsea czuła wsparcie swojego właściciela. Rosjanin również nie wtrącał się w sprawy swojego trenera. Nie zawsze był widziany na Stamford Bridge, co również odbijało się różnymi plotkami na jego temat. Jak widać po czasie, miało to wszystko sens i do czegoś prowadziło.

Za Abramowicza Chelsea zdobywała trofea

Roman Abramowicz po prostu wiedział, co robi, i zachowywał spokój. A zwalnianie trenerów, czy często wydające się pochopne transfery, które zatwierdzał, coś mu zawsze uzmysławiały i po czasie prowadziły do czegoś dobrego. Najczęściej dla Chelsea. To za jego rządów angielski klub sięgnął dwa razy po Champions League, pięć razy po Premier League, pięć razy po FA Cup, trzy razy po Carabao Cup, dwa razy po Ligę Europy, dwa razy po Tarczę Wspólnoty, po razie po Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Robi wrażenie.

Zderzenie z rzeczywistością?

Obecny właściciel, mówiąc kolokwialnie, ma do kogo bić i jakie osiągnięcia przebijać. Jednak Todd Boehly na ten moment wydaje się przeciwieństwem rosyjskiego oligarchy. Myślał Amerykanin, że prowadzenie europejskiego klubu jest tak samo łatwe i przyjemne jak prowadzenie klubu baseballowego. Niestety dla niego jak i dla samej Chelsea, szybko zobaczył, że tak to nie działa. Wpompowanie gigantycznej  sumy pieniędzy to nie wszystko. Piłkarze muszą mieć między sobą chemię. Trenerzy, fizjoterapeuci i inni ludzie w klubie muszą być kompetentnymi ludźmi, a nie tymi wziętymi z ulicy.

Dodatkowo fajnie jakby czuli chęć do pracy ze sobą. A tak Todd Boehly wszystkim zamieszał, że teraz nie wiemy, który piłkarz jest ważny, który jest już na wylocie z klubu, a kto za kilka dni będzie ściągnięty. Tak samo ma się sytuacja z trenerami. N’Golo Kante pewnie co trening jest w szoku, bo co przyjdzie na trening, to zastaje nowego szkoleniowca i jego inną wizję gry. Tak nie może funkcjonować klub, który aspiruje o najwyższe cele. Amerykanin wygląda na osobę, którą okłamano, której pokazano coś innego. Jak dziecko, któremu dano zabawkę i ta zabawka nagle się zepsuła.

Teoria chaosu

Na początku zatrudniając Grahama Pottera, Amerykanin alarmował o spokój, twierdząc, że Anglik będzie twarzą nowej Chelsea. Ten jednak po ośmiu miesiącach swojej pracy został zwolniony. Nic aktualnie się nie zgadza, czego dowodem jest ponowne zatrudnienie Franka Lamparda w roli tymczasowego szkoleniowca. Dwojako można interpretować tę decyzję legendy Chelsea. Z jednej strony były angielski pomocnik przyjął tę ofertę, by przypomnieć o sobie całemu światu i pozostać na rynku. Z drugiej pokazał, że jest niewolnikiem i marionetką obecnego właściciela. Dał znać swoją zgodą właścicielowi, że na takie „byle jakie” prace jest gotowy i nie potrzebuje zbyt długich namów i pieniędzy, aby przyjąć ofertę.

Wracając do Todda Boehly’ego to ze spokojnego właściciela, wiedzącego, co chce osiągnąć, stał się człowiekiem nerwowym, pogubionym i obrażonym na cały świat. A pretensje po meczu w szatni do zawodników Chelsea nie wiele pokazują kompetencji u amerykańskiego biznesmena. Aktualnie klub ze Stamford Bridge aspiruje nie do walki o europejskie puchary, a o zajęcie miejsce w dolnej części tabeli, co nie przydarzyło się temu klubowi w XXI wieku. Mam nadzieję, że Amerykanin usiądzie na spokojnie w swoim biurze, zrozumie swoje błędy i przestanie je popełniać. Postara się pokochać angielski futbol i spróbuje zrobić dla klubu, którego jest właścicielem, rzeczy, którym będzie zazdrościł cały piłkarski świat. Wiara czyni cuda. Na ten moment Chelsea staje się klubem środka tabeli, który może na kilka dobrych lat zapomnieć o Champions League. A nawet o jakichkolwiek europejskich rozgrywkach. Jest to jak na razie dopiero pierwszy taki sezon. Oczywiście, że tak. Jednak Chelsea z taką grą i z takim bałaganem może zapomnieć o wysokich aspiracjach.

Poczucie tęsknoty?

Nie da się budować klubu piłkarskiego jak w popularnej grze – Football Manager. Na wszystko potrzeba czasu, pasji i pomysłu. Żadnego z tych aspektów aktualnie nie posiada Amerykanin, bo czas mógł sobie dać i dawali mu go kibice. Niestety dla siebie, póki co nie pokazał, że na niego nie zasługuje. Roman Abramowicz przewyższa go absolutnie we wszystkim, nawet w liczbie posiadających pieniędzy. Nie łączy tych dwóch Panów aktualnie nic. Amerykanin powinien brać przykład z Rosjanina i na spokojnie przeanalizować jego rządy, otoczyć się jak największą liczbą kompetentnych ludzi. Tych, którzy wiedzą wiele o piłce i angielskim klubie. Kibice londyńskiej Chelsea z pewnością nie spodziewali się, że tak szybko zatęsknią za Romanem Abramowiczem. Te powody dał obecny właściciel, ale również Rosjanin swoimi decyzjami. Z biegiem czasu, jak widać, one się broniły i wszystko się zgadzało jak w szwajcarskim zegarku. A raczej rosyjskim.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,580FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ