Raków Częstochowa u bram raju! Piękny gol Tudora eliminuje Aris

15 sierpnia 2023 roku. Potencjalnie jeden z najważniejszych dni w historii Rakowa Częstochowa. Mistrzowie Polski stanęli bowiem przed szansą awansu do ostatniej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. By znaleźć się od dwa mecze od bram piłkarskich niebios, wystarczyło jedynie utrzymać korzystny wynik z pierwszego spotkania przeciwko Cypryjczykom. Zespół Dawida Szwargi na własnym terenie prowadził już 2:0, by pozwolić Arisowi na strzelenie gola kontaktowego. Jednobramkowa przewaga sprawiała, że mogliśmy spodziewać się trudnej batalii i zespołu z Limassolu wierzącego w swoje szanse. Raków w swoim pierwszym podejściu do Champions League, stanął przed wielką szansą przejścia do historii polskiego futbolu.

REKLAMA

Pierwszy kwadrans dzisiejszej rywalizacji był badaniem z obu stron

Aris próbował szukać luk w bloku defensywnym Rakowa. Raków nie udawał nawet, że jest zainteresowany podkręcaniem tempa i szukaniem akcji ofensywnych. Gdy już przejął piłkę, wolał ją spokojnie podawać między obrońcami, niż przesuwać się pod pole karne Vany. Oczywiście oszczędzanie sił przy wysokim upale wydaje się rozsądnym wyborem, jednak Raków wyglądał tak, jakby po meczu miał do zaliczenia triathlon. Już w pierwszej połowie nierzadko decydował się przedłużać przerwy w grze, kradnąc każdą sekundę.

Podobnie jak w pierwszym spotkaniu, gra polskiej drużyny nie była ładna dla oka. Przede wszystkim, brakowało momentu uderzenia. Obrona i wyczekiwanie na akcje rywala — w porządku. Ma to jakiś sens. Warto jednak poszukać momentu wyjścia z kontrą, zaskoczenia przeciwnika. Ograniczając się do samej destrukcji — wystarczy popełnić jeden błąd i robi się gorąco. Raków cofnął się zdecydowanie zbyt głęboko, przez co szanse na przejęcie futbolówki były znikome. Zawodnicy skazali widzów na oglądanie piłkarskich szachów, w których obie strony wyczekiwały na błąd rywala. Oddajmy jednak, że Raków cieszył się ze względnego spokoju w dużym stopniu dlatego, że mistrz Cypru nawet gdy podejmował próby — był bardzo niecelny. Umówmy się, pierwsza połowa była katastrofalna wizualnie i… korzystna pod względem wyniku.

Raków z piorunującym wejściem w drugą połowę

Po zmianie stron, Raków… wypracował swoją pierwszą szansę. Dość nieoczekiwanie Fabian Piasecki wyszedł z groźnym atakiem. Mimo że miał obok siebie dwóch defensorów rywala, zdołał pokusić się o oddanie strzału. To był sygnał, że piłkarze Szwargi zamierzają w końcu zaryzykować. Chwilę później kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Fran Tudor.

źródło: TVP SPORT na Twitterze

Mocno asekuracyjna postawa Rakowa Częstochowa z pierwszej połowy, okazała się w jednej chwili „wyrachowana” i skuteczna. Styl był wątpliwy, ale wynik doskonały. Co więcej, strzelony gol wyraźnie podbudował zawodników mistrza Polski. W kolejnych minutach widzieliśmy już ten Raków, który potrafi grać — a nie jedynie odbierać piłkę. Tak naprawdę brakowało jedynie kolejnego trafienia, które zamknęłoby nadzieję Arisu, chociaż te i tak nie były już wielkie. Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnim kwadransie szansę wykazania się miał Vladan Kovacević.

Pół żartem — pół serio, odmieniły się standardowe role. W XXI wieku polskie kluby często grały w piłkę podczas kwalifikacji Ligi Mistrzów, ale to przeciwnicy strzelali gole i notowali awanse. Nie napiszemy, że Cypryjczycy byli dziś lepsi piłkarsko, ale to oni przez długą część meczu byli bardziej zainteresowani strzelaniem bramek. Co z tego? Raków gra dalej. Mamy kolejne bezcenne punkty do rankingu. Cel został zrealizowany.

Aris — Raków 0:1 (Tudor 49′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,641FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ