Plan Zahaviego nie wypalił. Barcelona nie złoży nowej oferty za Lewego?

Mijają kolejne dni, a Robert Lewandowski wciąż pozostaje piłkarzem Bayernu Monachium. Jeszcze niedawno twierdzono, że upór „Bawarczyków” ma swoją cenę i sięga ona 40 milionów euro. Działacze mistrza Niemiec mieli zostać „rozmiękczeni” buntem polskiego napastnika, a oferta Barcelony stawała się jedynym rozsądnym rozwiązaniem kłopotliwej sytuacji. To miał być plan doskonały, w którym podstawiony pod ścianą Bayern w końcu skapituluje. Wygląda jednak, że pomysł Piniego Zahavi okazał się nietrafiony. Działacze Bayernu odmawiają jakichkolwiek rozmów, a przedstawiciele Barcelony nie są chętni, by poprawiać warunki swojej oferty.

Sytuacja bez wyjścia?

REKLAMA
źródło: twitter/iMiaSanMia

Powyższe doniesienia możemy śmiało uznać za prawdziwe, bowiem potwierdzają je zarówno hiszpańscy jak i niemieccy dziennikarze. Dla Barcelony sprowadzenie Roberta Lewandowskiego wydawało się swoistą promocją. Zbliżający się koniec kontraktu i presja ze strony piłkarza miały być wystarczającym argumentem, by Bayern odpuścił chęć dalszej współpracy z Polakiem. „Blaugrana” w obecnej sytuacji finansowej musi zastanawiać się nad każdym wydanym eurocentem, a transfer Lewandowskiego jest jednym z wielu, planowanych na lato. Z tego właśnie powodu postanowiono – a przynajmniej tak sugerują dziś media – że maksymalnym wydatkiem będzie wspomniane 40 milionów. Taka kwota nie wystarcza jednak, by „Bawarczycy” w ogóle rozpoczęli negocjacje.

Temat poruszył ostatnio także Marc Behrenbeck ze „Sky Sport”. Według jego doniesień, Bayern otrzymał ofertę sięgającą 48 milionów euro, z czego 8 milionów to „dodatki”. Jego zdaniem klub udzielił odpowiedzi, oczekując „ponad 50 milionów euro”.

źródło: twitter/iMiaSanMia

Bayern Monachium chce pokazać, że to oni są panami sytuacji

Pini Zahavi miał swój plan, a transfer miał się zamknąć w 40 milionach euro. „Bawarczycy” nie boją się ryzyka i postanowili sprawić niespodziankę niezbyt lubianemu przez nich agentowi, odrzucając tego typu pieniądze. Zauważmy również to, na co wskazują dziennikarze „Sport Bild”. Bayern w żadnym momencie nie stwierdził „dajcie kwotę X to zgodzimy się na sprzedaż”. Jeszcze niedawno panowała narracja zgodnie z którą Lewandowski źle się czuł w Monachium i uważał, że lepszym miejscem będzie dla niego Barcelona. Działacze nie zamierzają jednak odpuszczać, więc to Katalończycy muszą walczyć nie tyle o transfer, co o podjęcie rozmów z monachijczykami. Niemcy nie proszą o konkretną kwotą, to media wskazują, że dopiero powyżej 50 milionów euro rozpoczną się negocjacje. Równie dobrze odpowiedzią Bayernu może być żądanie 100 milionów.

Czy Zahavi spodziewał się takiego uporu?

Myślę, że jego skala nawet dla niego jest niespodzianką. Łącząc wszystkie kropki możemy dojść do wniosku, że obiecał Lewemu, że załatwi mu transfer do Barcelony, a Barcelonie, że dostaną znakomitego napastnika za stosunkowo niewielkie pieniądze. Działacze Bayernu nie chcą grać w tę grę i proponują inną – na własnych zasadach. Możliwe, że stracą wiele milionów – ale przecież tak właśnie było przy Alabie, gdy do końca nie zmiękli przed żądaniami Zahaviego. Albo Barcelona przyjmie warunki Bayernu – na co oczywiście nie ma zbytnio ochoty, albo Lewandowski nie dostanie zgody na transfer. Sytuacja jest trudna, ale „Bawarczycy” grają mocno. 12 lipca mogą powiedzieć sprawdzam, gdy Polak będzie musiał wrócić do treningów. Ewentualny protest Lewandowskiego nie będzie jednak częścią rozsądnego planu, a aktem bezradności.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,598FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ