Piłkarski thriller w Gdyni. Arka nie wykorzystała okazji

Arka Gdynia i Bruk-Bet Termalica Nieciecza to odpowiednio trzecia i piąta drużyny Fortuna 1 Ligi pod względem wartości kadry zawodniczej. Obie ekipy w ostatnim czasie zatrudniły nowych trenerów i marzą o awansie do PKO Ekstraklasy. By tego dokonać, warto było rozpocząć sezon od dopisania na swoje konto trzech punktów. Chociażby dlatego, inauguracja pierwszoligowych rozgrywek zapowiadała się na ciekawy pojedynek.

REKLAMA

Na pierwszego gola czekać musieliśmy… 18 sekund

Piłkarze drużyny prowadzonej przez Mariusza Lewandowskiego zanotowali kuriozalny wstęp spotkania. Piłka trafiła pod nogi Erica Topora, który uderzył ją wprost w jednego z zawodników Arki. Futbolówka trafiła na aut, jednak wznowienie gości było tak złe, że po chwili Kacper Skóra dał gdynianom prowadzenie. Nieciecza zaczęła źle, jednak od razu ruszyło do odrabiania strat. W 9. minucie kąśliwym uderzeniem z dystansu popisał się Maciej Ambrosiewicz, który zaskoczył Martina Chudego. Całość wyglądała niezwykle niepozornie. Oddajmy jednak, że gospodarze pozostawili rywalom mnóstwo miejsca przed polem karnym.

Po pół godziny gry, Nieciecza zadała drugi cios i to niezwykłej urody. Kapitalny przerzut piłki, akcja skrzydłem, a następnie Bruno Wacławek uderzający z pierwszej piłki. Arkowcy szybko objęli prowadzenie, ale dość łatwo roztrwonili przewagę. Oddajmy, że wcześniej piłkę do siatki wpakował Damian Hilbrycht, jednak arbiter odgwizdał spalonego. Wszystko wskazywało na to, że Arka Gdynia będzie miała olbrzymie problemy, by wyszarpać dziś chociaż punkt. W końcówce pierwszej połowy sędzia odgwizdał jednak rzut karny dla gospodarzy. Po analizie VAR zmienił jednak decyzję, ale ukarał Wiktora Biedrzyckiego czerwoną kartką. Nieciecza do przerwy prowadziła, ale drugą połowę musiała grać w „10”.

Bez kibiców, bez skuteczności

W przerwie spotkania poinformowano, że 1379 kibiców było uprawnionych do wzięcia udziało w meczu, jednak z powodu protestu przeciwko klubowym władzom, na trybunach zjawiło się zdecydowanie mniej. Arka miała przed sobą 45 minut ataków przeciwko osłabionej Niecieczy. Od początku ruszyła do odrabiania strat.

źródło: twitter/Jakub Treć

Gdynianie dość zaskakująco zdominowali swojego rywala, raz za razem wyprowadzając kolejne ciosy. Wszystkie one rozbijały się jednak o defensywę Bruk-Betu albo na drodze piłkarzy Arki stawał Eric Topór. Sam Olaf Kobacki na przestrzeni drugiej połowy mógł spokojnie skompletować hat-tricka, jednak brakowało mu wykończenia sytuacji. O ile za pierwsze 45 minut można i trzeba chwalić piłkarzy Lewandowskiego, o tyle po zmianie stron przesadnie skupili się na obronie wyniku. To w końcu się zemściło. Topór wyszedł daleko od bramki, nie trafił w futbolówkę, a ta spadła pod nogi Kobackiego, który bez problemu zdołał w końcu doprowadzić do wyrównania.

Arka dobiła rywala? Nic z tego!

Gdy wydawało się, że Arka pójdzie za ciosem i ma spore szanse wygrać mecz, arbiter podyktował jedenastkę po faulu Sebastiana Milewskiego. Adam Radwański trafił jednak w słupek. Przewaga gospodarzy w drugiej połowie dała im jednego gola. Czy remis jest sprawiedliwy? Nieciecza była lepsza w pierwszej części gry — Arka w drugiej. Żadna ze stron nie będzie jednak zadowolona z podziału punktów.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,652FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ