Najlepszy i zawsze na świeczniku. Ciężki żywot Lewandowskiego

Robert Lewandowski bezapelacyjnie jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym zawodnikiem w historii reprezentacji Polski. Lewy pierwsze gole w naszej kadrze zdobywał gdy osobiście kończyłem ledwie pięć lat. Dziś — piętnaście lat później — napastnik ciągle strzela, zdobywając gole w wielu ważnych dla Polski meczach. Nie ma ludzi idealnych, ale od Lewego zawsze wymagało się czegoś ekstra przez to, jak świetnym graczem był. Wypada zadać sobie pytanie, czy ktoś tak dobry zasługuję na aż tak dużą krytykę?

REKLAMA

Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność

Jeśli jesteś legendą Bayernu Monachium oraz reprezentacji swojego kraju, z automatu wymaga się od ciebie nieco więcej. Zdobywca Ligi Mistrzów, wielokrotny mistrz Niemiec, mistrz Polski, piłkarz roku FIFA, drugie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Lewy zdobył w swojej karierze klubowej praktycznie wszystko, a wymienianie jego osiągnięć zanudziłoby każdego czytającego. Mamy piłkarza wybitnego, prawdziwą gwiazdę piłki nożnej i kogoś, kto po zakończonej karierze pozostawi w sercach Polaków ogromną pustkę.

Ktoś taki, przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, powinien umieć dać innym zawodnikiem jakiś bodziec. Jest jednostką wybitną, kimś, kto swoim talentem oraz nienaganną etyką pracy wybił się ponad średni poziom innych, stając się ich przywódcą oraz wzorem do naśladowania. Trudno się dziwić, że młodsi zawodnicy z kadry siłą rzeczy powinni chcieć się od niego uczyć i czerpać z jego wiedzy pełnymi garściami.

Brak chęci na naukę czy brak dobrego nauczyciela?

Problem polega na tym, że… ci młodzi gracze nie chcą z tego korzystać. Oczywiście, Lewandowski powinien sam swoim stylem bycia niejako „zmuszać ich” do tego, nie dając im zbytnio wyboru i naturalnie zarażając ich niektórymi nawykami. Sam gracz w niedawnym wywiadzie udzielonym Mateuszowi Święcickiemu sugerował, że młodsi zawodnicy kadry boją się poprosić go o radę, zbyt mocno dystansując się od napastnika FC Barcelony. Wina leży tu po obu stronach i nie należy wytykać błęd, tylko młodym.

Szczególnie że ostatnie dwa mecze miały nam odpowiedzieć na pytanie pt. „Jak dobrym kapitanem jest Lewy?”. Robert i cała reprezentacja zawiedli, a nie zmienią tego nawet dwa jego trafienia w wygranym meczu z Wyspami Owczymi. Tutaj wypada nam się na chwilę zatrzymać. Lewy zawiódł, długo mieszany był z błotem i wytykany palcami. Mówimy o piłkarzu, który grając FATALNY mecz strzela dwa gole i zapewnia zwycięstwo, ratując honor naszej reprezentacji. Skoro będący w tak dużym dołku Lewandowski dalej musi być jedynym bohaterem kadry, to, w jakim miejscu my się aktualnie znajdujemy?

81 goli to ciągle za mało?

To nie jest tak, że najlepszy napastnik w historii naszego kraju nie strzela goli. Mówimy tu o ponad 80 trafieniach w narodowych bramkach. Lewy nie raz ciągnął wózek z napisem „POLSKA” w pojedynkę. 22 goli i 8 asyst w kwalifikacjach Mistrzostw Europy. 30 trafień i 11 ostatnich podań w kwalifikacjach Mistrzostw Świata. Nawet 8 bramek podczas 19 występów na wielkich imprezach (Euro i Mundial) nie wygląda źle.

I wiecie, Lewy nie jest bez skazy. Czy w meczu z Wyspami Owczymi mógł zdobyć cztery gole? Oczywiście. Czy z Albanią zagrał FATALNIE? Jak najbardziej. Mimo wszystko mówimy tu o najlepszym strzelcu w historii naszej reprezentacji. Pamięć polskiego kibica jest bardzo krótka. Gdy nasza gwiazda pobijała rekordy w niemieckiej Bundeslidze, kochał go każdy. Teraz gdy naturalnie przez swój wiek wpadł w pewne wahania formy, bardzo łatwo wylewać na niego pomyje. Przecież ktoś w dołku nie jest tak silny, jak wtedy gdy był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem na świecie, prawda?

Lewy odejdzie i co dalej?

Po meczu z Albanią regularnie czytam opinie o tym, że kadra powinna zostać odmłodzona. Sam Lewandowski rzekomo już dawno winien był zawiesić buty na kołku i opuścić narodowe barwy. Brzmi to wręcz absurdalnie. Jasne, RL9 mógłby zakończyć reprezentacyjną karierę. Z jednej strony jego też może to już męczyć, bo niewdzięczność ludzi jest przerażająca. Z drugiej jednak może chcieć udowodnić tym wszystkim niedowiarkom, że dalej jest w stanie być najważniejszą postacią naszej kadry tak samo jak było to do tej pory. Dla mnie jednak odejście Lewego byłoby prawdziwą tragedią.

Mówimy tu o najlepszym strzelcu w historii naszej reprezentacji. Kimś, kto masę meczów wygrał nam swoim geniuszem w pojedynkę. Piłkarzu, którego kochają miliony, który w innej reprezentacji z nieco lepszymi partnerami zapewne dawno świętowałby już mistrzostwo Świata czy Europy. Ten ktoś z dumą na piersi występuje w biało-czerwonych barwach, zostawiając na boisku kawał serducha. I kogoś takiego większość Polaków wysłałaby bez żalu na wygnanie, w imię… no właśnie, w imię czego?

Jeszcze za nim zapłaczemy

Gdy jesteś na szczycie, każde potknięcie się jest zauważane i odbierane z podwójną siłą. Bardzo łatwo wytykać bowiem kogoś, komu wszystko wychodzi. Wszelkie błędy i potknięcia widać wtedy na pierwszy rzut oka. Lewy od lat jest ciągle na świeczniku. Musi wysłuchiwać komentarzy ludzi, którzy nie osiągnęli w życiu praktycznie nic, ale którym bardzo łatwo szydzić jest z niego, siedząc na wygodnym fotelu. Wyjmijmy z kadry Lewego i kto będzie naszą „9”? Arkadiusz Milik? A może Krzysztof Piątek?

REKLAMA

Nie wiem, czy reprezentacyjna kariera Lewego skończy się za tydzień, miesiąc, rok czy trzy lata. Wiem, że gdy już nastąpi ten dzień, zapłacze za nim cała piłkarska Polska. Nasza kadra wyjdzie w końcu z ogromnego dołka, w który wpadła, a ogromnym architektem tego na pewno będzie Lewandowski. Ci sami ludzie, którzy teraz się z niego śmieją, będą kiedyś za nim płakać. Taka chyba ludzka natura, że doceniamy coś, dopiero gdy na zawsze to stracimy…

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ