Nadzieje wrocławian topnieją. Śląsk traci miejsce wicelidera!

Choć Śląsk Wrocław jeszcze nie przebudził się w pełni ze snu zimowego, to wiara na pierwsze od 12 lat mistrzostwo Polski wciąż jest żywa. To obecnie jedna z najgorzej punktujących drużyn Ekstraklasy w 2024 roku. Mimo to nadal liczą się w wyścigu o tryumf, wywożąc cenny punkt z Warszawy. Aby dogonić przodującą w tabeli Jagiellonię, potrzebne było zwycięstwo z Ruchem Chorzów. Inny wynik dałby szansę Lechowi na objęcie pozycji wicelidera, przez co Śląsk spadłby na 3. lokatę. Niebiescy przed tym spotkaniem byli ostatnią drużyną w zestawieniu i od jakiegoś czasu oswajają się z wizją relegacji. Ostatnia porażka z Widzewem tylko potwierdziła czekający ich los (choć nie matematycznie). Mimo to Ruch chciał pożegnać się z ligą z podniesioną głową i zatrzymać Śląsk — jedną z rewelacji tego sezonu.

REKLAMA

Jak się żegnać, to z przytupem!

Już na samym początku inicjatywę przejęli podopieczni Jacka Magiery. Grali piłką i długo utrzymywali się na połowie rywala. Bramka Ruchu była ciągle zagrożona i obrońcy mieli niemało pracy. Chorzowianie zmuszeni byli do defensywnego stylu gry, lecz tylko czekali na odrobinę niedokładności po stronie rywala. Opierali oni bowiem swój styl gry na ataki z kontry. Udało się ją odnaleźć, a potem bezlitośnie wykorzystać w 11. minucie. Miłosz Kozak mocnym, i co istotne, celnym dośrodkowaniem odnalazł Somę Novothnego. Węgier z niewielkiej odległości trącił piłkę głową i wpakował ją do siatki. Spodziewano się bramki w najbliższych minutach, lecz prędzej w drugą stronę.

źródło: Canal+ Sport/X

Ta bramka dodała przyjezdnym z Górnego Śląska wiary we własne możliwości i natchnęła ich do dalszej walki. Pomimo niespodziewanego gola można było spodziewać się, że to starcie nie będzie dla wrocławian spacerkiem. Ruchowi zależy na pożegnaniu z ligą z klasą. Jednakże dominacja chorzowian nie trwała długo. Gol Novothnego podziałał na piłkarzy Śląska jak granat hukowy – najpierw ich ogłuszył, lecz po jakimś czasie odzyskali świadomość. Nie oznaczało to, że optyczna przewaga wrocławian była tak okazała, jak na początku. Gra się bardziej wyrównała. Śląsk jednak został boleśnie sprowadzony na ziemię. W 27. minucie uderzenia na bramkę Rafała Leszczyńskiego podjął się Filip Starzyński – uderzenie zostało zablokowane. Fortunnie dla Niebieskich, futbolówka wpadła wprost pod nogi Tomasza Wójtowicza, którego tym razem nie powstrzymał już nikt.

źródło: Canal+ Sport/X

Śląsk broni nie złożył

Dwubramkowe prowadzenie Ruchu nie było dziełem przypadku. 14-krotny mistrz Polski solidnie prezentował się zarówno z tyłu, jak i z przodu. Groźnie atakowali i skutecznie udaremniali próby przeciwnika. Śląsk z kolei w obronie wyglądał jak nastolatek przed pierwszą randką – trochę niepewny i onieśmielony. Ta niepewność słono ich kosztowała – nie dość, że 3 punkty oddalały się wraz z każdą minutą, to na ich potknięcie czyhają piłkarze Lecha. Trójkolorowym zależało jednak na złapaniu kontaktu, na co mieli świetną okazję w 41. minucie. Śląsk wyprowadził groźną kontrę, a uruchomiony został Mateusz Żukowski, który był sam na sam z bramkarzem. Zamiast celebrować z kibicami na Tarczyński Arenie, 22-latek schował twarz w dłoniach – golkiper obronił jego strzał. To nie zraziło wrocławian i do końca pierwszej połowy nie przestawali nacierać. Jeszcze w 45. minucie byli blisko bramki kontaktowej, lecz po stronie Ruchu stała czujność, zimna krew i niemała doza szczęścia.

Pierwsze minuty drugiej części tej konfrontacji nie były już tak intensywne w wykonaniu WKS-u. Premierowy celny strzał tej połowy oddał Miłosz Kozak – kąt był zbyt ostry i Leszczyński poradził sobie z tym uderzeniem. To było tylko nieco słabsze wejście i wrocławianie się rozkręcili. W 56. minucie doszło do bliźniaczo podobnej akcji, co ta pod koniec pierwszej połowy. Zrobiło się ogromne zamieszanie w polu karnym, lecz tę okazję zmarnował Jehor Macenko, który chybił z małej odległości. Chwilę później uderzył Patrick Olsen, lecz Duńczyk zamiast gola wywalczył korner. Ruch także nie spoczywał na laurach i mógł podwyższyć prowadzenie w 60. minucie. Choć Novothny trafił do siatki, to pospieszył się za bardzo i gol został nieuznany. Dla wrocławian był to jednak sygnał, że punkty wymykają im się z rąk i pozwalają Górnikowi na utrzymaniu się na 2. miejscu.

Ruch zwyciężył, Śląsk za gonienie wyniku wziął się za późno

Śląsk wyraźnie dominował na boisku. Nie odzwierciedlał tego jednak wynik, co w futbolu jest przecież kluczowe. Wykończenie w szeregach podopiecznych Jacka Magiery mocno szwankowało, lecz do tego rękę przykładali też chorzowianie, którzy tłumili zagrożenie dla bramkarza w zarodku. Ruch świetnie prezentował się w obronie. Można śmiało przypuszczać, że gdyby nie taka dyspozycja defensorów Niebieskich, to najpewniej nie utrzymaliby tego prowadzenia. W niczym kolegom z tyłu nie ustępowali także zawodnicy ofensywni z ekipy z Górnego Śląska. W 75. minucie Novothny dograł do Michała Feliksa w polu karnym. 25-latek ograł bramkarza i odarł wrocławian ze wszelkich nadziei na odwrócenie losów tego spotkania. Jedynie, co udało się piłkarzom Śląska, to uratowanie honoru. Dokonał tego lider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy, Erik Expósito. Nie ma co się jednak oszukiwać – 87. minuta to zdecydowanie za późny moment na rozpoczęcie odrabiania strat. Nadzieję kibicom gospodarzy dał jeszcze Macenko, który w doliczonym czasie gry jeszcze strzelił drugą bramkę dla Śląska. Tu jeszcze mógł paść remis, gdyby czysto w piłkę trafił Patryk Klimala. Ten błąd kosztował jednak cały zespół cenny punkt.

źródło: Canal+ Sport/X

Nastawienie w stolicy Dolnego Śląska przed tym meczem było bojowe. Wierzono, że Śląsk jeszcze nawiąże jakoś do swojej kapitalnej rundy jesiennej tego sezonu i gładko rozprawi się z chorzowianami. Brutalnie jednak wrocławianie zderzyli się z rzeczywistością i szykami obronnymi Ruchu. Choć Śląsk oddał nieporównywalnie więcej strzałów, to tkwił duży problem w skuteczności. Na wiele nie pozwalała także obrona, która niemal połowę z tych uderzeń zablokowała. Ruch zagrał o wiele mądrzej. Grali solidnie, zdyscyplinowanie i odważnie. Nie mieli w końcu już nic do stracenia. Ta porażka, którą w przypadku WKS-u można śmiało nazwać haniebną sprawiła, że Śląsk spadł na 3. pozycję i został wyprzedzony przez Górnika. Ruch natomiast wyprzedził ŁKS i awansował na 17. miejsce, lecz Niebieskim to nie daje już w zasadzie nic więcej.

Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 2:3 (Expósito 87′, Macenko 90’+2 – Novothny 11′, Wójtowicz 27′, Feliks 75′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,630FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ