Liverpool pokonał waleczne Forest. Stałe fragmenty gry i Diogo Jota bohaterami meczu

Najgorsza drużyna wyjazdowa w tym sezonie przyjeżdżała na jeden z najstraszniejszych stadionów Premier League – Anfield. Liverpool ostatnimi meczami dał nadzieję kibicom na mocny finisz, jednak w obecnych rozgrywkach zespół Kloppa jest tak nieprzewidywalny, że nie wiadomo która twarz zespołu się wylosuje.

REKLAMA

Steve Cooper swoją decyzją sugerował, jakby trochę odpuścił ten mecz

Trener Forest zostawił na ławce rezerwowych najlepszego piłkarza zespołu, Brennana Johnsona. Wydawało się, że mając w perspektywie kolejkę w środku tygodnia Cooper przekalkulował i uznał, że z Anfield i tak trudno będzie wywieźć jakieś punkty, a Walijczyk będzie mu potrzebny w „meczach o 6 punktów”. Nottingham Forest postawiło bardzo mocno na defensywę. Ustawili się bardzo głęboko, ale skutecznie zatrzymywali ataki Liverpoolu. Zespół Jurgena Kloppa trochę męczył się w ataku pozycyjnym, a największe zagrożenie stwarzał po stałych fragmentach gry.

Plan Steve’a Coopera na to spotkanie był bardzo ciekawy. The Reds w ostatnich meczach atakują w systemie 3-2-2-3 ze schodzącym do środka pola Alexandrem-Arnoldem. Pomysłem na zatrzymanie silniejszego rywala było ustawienie przypominające 5-2-2-1. Środkowi obrońcy Liverpoolu mieli ogromną swobodę w rozegraniu, ale goście nie dawali im przewagi liczebnej ani w środku pola, ani na skrzydłach. Kłopotem Nottingham był jednak absolutny brak argumentów w ataku. W pierwszej połowie zaliczyli ledwie 4 kontakty z piłką w polu karnym rywala.

Kurczowe trzymanie się włąsnego pola karnego w końcu musiało przynieść negatywne skutki

Tuż po przerwie gospodarze objęli prowadzenie po rzucie rożnym, którego na gola zamienił Diogo Jota. Wydawało się, że teraz to już nie „czy”, a „jak wysoko” wygra Liverpool, ale Forest bardziej się otworzyło i po 5 minutach doprowadzili do wyrównania za sprawą Nico Williamsa, byłego piłkarza The Reds. Kolejne 5 minut i kolejna zmiana wyniku. Znowu stały fragment gry (tym razem dośrodkowanie z rzutu wolnego) i znowu Diogo Jota. Koniec emocji? A skąd! Nottingham ponownie doprowadziło do remisu, ale chwilę później Liverpool po raz kolejny objął prowadzenie po – a jakże – stałym fragmencie gry.

Zespół Jurgena Kloppa dał dzisiaj przykład jak mocną bronią mogą być dośrodkowania ze stojącej piłki. Atak pozycyjny nie za bardzo im się układał, ale przy głęboko broniącym rywalu mieli liczne okazje po stałych fragmentach gry i wszystkie trzy gole zdobyli w ten sposób. Z drugiej strony, takie rzeczy nie będą się działy co mecz, więc w klubie muszą mieć również świadomość, że powinni stwarzać więcej sytuacji z gry.

Liverpool 3:2 Nottingham (Jota x2, Salah – Williams, Gibbs-White)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ