Liverpool nie bez problemów pokonuje Bournemouth!

Liverpool całkowicie przebudował środek pola i nie mogło się to obyć się bez konsekwencji. O ile w starciu z Chelsea The Blues zgaśli w drugiej połowie, tak z Bournemouth podopieczni Jurgena Kloppa fatalnie weszli w ten mecz. Niemiec ma nad czym myśleć w nadchodzących tygodniach.

REKLAMA

Liverpool fatalnie wszedł w to spotkanie – Klopp ma nad czym pracować

Szybko stracona bramka, błędy i roztargnienie w obronie – tak można streścić pierwszy kwadrans w wykonaniu gospodarzy. Andoni Iraola świetnie przygotował Wisienki na ten mecz. Goście odsłonili największe wady Liverpoolu. Ich problemem było to, że szybko spuścili z tonu i pozwolili rywalom napędzać się z minuty na minutę. Musieli zostać za to skarceni i tak rzeczywiście się stało, kiedy Luiz Diaz i Mo Salah wpisali się na listę strzelców.

W drugiej połowie The Reds wpadli już w swój rytm, chociaż co jakiś czas płynność akcji zaburzali Salah i Diogo Jota, którzy nie mogli odnaleźć swojego miejsca na boisku. Na ich szczęście nowy nabytek klubu, Dominik Szoboszlai napędzał kolejne ataki, nie pozwalając Bournemouth znów wskoczyć na odpowiednie obroty. Spokój i kontrolę nad spotkaniem zaburzył inny transfer klubu z Liverpoolu. Alexis Mac Allister po nieodpowiedzialnym wejściu z wysoko uniesioną mogą wyleciał z boiska. Jednak zanim rywale zdołali na to zareagować i zmienić taktykę, Jota z najbliższej odległości dobił piłkę do bramki po słabej interwencji Neto. Dzięki temu The Reds zamiast drżeć do ostatnich minut o komplet punktów złapali luz i nie wyglądali jakby grali w osłabieniu.

Na Anfield zapowiada się bardzo intensywny okres

Klopp ma nad czym pracować. Liverpool zbyt często popełnia błędy, jakie nie mają prawa się przydarzyć nawet beniaminkom Premier League. Widać brak płynności i defensywnego pomocnika. A przynajmniej kogoś, kto umiejętnie łączyłby środek pola z obroną. Na domiar złego w końcówce spotkania urazu nabawił się Diaz, który wyglądał najbardziej obiecująco z całej ofensywy The Reds. Przechodząc do ich dzisiejszych rywali – Bournemouth mogło się podobać. Wisienki to zupełnie inna drużyna, niż ta za kadencji Gary’ego O’Neila. Nie boją się grać piłką, podchodzić wyżej z pressingiem i grać ofensywniej nawet z największymi rywalami. W ich każdym meczu powinny padać bramki czy to z jednej czy z drugiej strony więc warto ich obserwować.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,630FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ