Korona mimo gry w „10” pokonuje Lechię Gdańsk

Na rozpoczęcie sobotnich zmagań, Ekstraklasa zaprosiła kibiców do Kielc na pojedynek dwóch drużyn walczących o utrzymanie. Obie ekipy dobrze punktują po wznowieniu rozgrywek, więc spotkanie zapowiadało się jako widowisko, gdzie żadna z drużyn nie odpuści. Korona i Lechia musiały walczyć dziś o pełną pulę.

REKLAMA

Od początku meczu widać było zaangażowanie i walkę obu stron

Gra przenosiła się dosyć szybko z jednej połowy na drugą. Lechia aktywnie atakowała lewą stroną, gdzie Pietrzak do spółki z Condrado starał się rozmontowywać defensywę gospodarzy. Korona bazowała na szybkich atakach. Wyróżniał się z w nich Ronaldo Deaconu. Rumun dogrywał dobre piłki kolegom oraz próbował swoich sił z dystansu, zmuszając Kuciaka do popisania się swoim kunsztem. Biało-zieloni strzelali o wiele rzadziej, choć częściej byli przy polu karnym Scyzorów. Problemem gdańszczan były dośrodkowania, które często mijały swój cel. W 38. minucie swoją premierową bramkę w Ekstraklasie zdobył wspomniany już Deaconu. Koroniarze przejęli piłkę w środkowej strefie i rozpoczęli szybki kontratak. Rumun otrzymał z boku boiska i zbiegł z nią do środka. W okolicach pola karnego uderzył idealnie w długi róg bramki, pozostawiając słowackiego bramkarza zupełnie bez szans na obronę. Do końca pierwszej połowy złocisto-krwiści utrzymali prowadzenie dzięki mądrej grze obronnej, na którą drużyna trenera Kaczmarka nie znalazła sposobu.

Drugą połowę Korona zaczęła z wysokiego C

Kilka prób ataków niemal zakończyło się golem. Dwa razy próbował strzelać Łukowski, lecz za każdym razem Kuciak ratował zespół znad morza. Gdańszczanie popełniali wciąż te same błędy. Niecelne dośrodkowania i przegrywane pojedynki indywidualne przekreślały szanse Lechii na zdobycie bramki. Scyzory z biegiem czasu grały coraz odważniej. Nie bali się dryblować i strzelać z dystansu. Szczęście do gości uśmiechnęło się w 60. minucie, kiedy Petrov dostał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Dzięki temu Biało-Zieloni częściej gościli w polu karnym gospodarzy i coraz bardziej zagrażali ich bramce.

Najlepszą sytuacją gości był strzał głową Conrado, który trafił w poprzeczkę. Trener Kaczmarek postawił na bardziej ofensywne ustawienie wpuszczając na boisko Flavio, dla którego był to trzysetny występ w Ekstraklasie. Kielczanie postawili na niebezpieczne kontry i wywalczanie stałych fragmentów gry. Im bliżej końca spotkania tym Lechia atakowała z coraz większą desperacją. Gospodarze wyczekiwali ataków, ostatnie minuty oczekując biało-zielonych na własnej połowie. Poskutkowało to skuteczną obroną, w konsekwencji czego trzy punkty zostały dzisiaj w Kielcach. Dodajmy jednak, że w doliczonym czasie Nalepa nie trafił w piłkę na pustą bramkę w odległości 3 metrów.

Korona wygrywa i pokazuje, że nie podda się w walce o utrzymanie

Forma Złocisto-Krwistych po zimowej przerwie napawa optymizmem. Za tydzień Scyzory czeka wyjazdowe spotkanie z Wartą, które może pomóc im wskoczyć na bezpieczne miejsce w tabeli. Lechia ma problemy ze strzelaniem bramek. Zwoliński się zaciął, a w jego buty nikt nie ma ochoty wejść. Jeżeli ta strzelecka niemoc będzie trwać, to gdańska drużyna może mieć problem z utrzymaniem się w elicie.

Korona – Lechia 1:0 (Ronaldo Deaconu 37′)

Autor: Emil Świątek

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,577FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ