Klątwa odczarowana. Polska w finale Mistrzostw Europy!

Starcia polsko-słoweńskie w fazie pucharowej mistrzostw Starego Kontynentu to już niemal tradycja. Zespół z Bałkanów to jedna z najbardziej niewygodnych drużyn dla Biało – Czerwonych. Słowenia wyrzuciła Polaków z ME w 2015, a także wyeliminowała nasz zespół z gry o złoto Czempionatu w 2019 i 2021 roku. Tamta porażka bolała szczególnie, zważywszy na to, że mecz rozgrywany był w katowickim Spodku. Klątwa trwa zatem od 2015 roku, ale kiedy ją zdjąć jeśli nie teraz? Starcie tytanów w Rzymie!

REKLAMA

Błędy własne…

Oba zespoły zaczęły mecz od sprawdzenia skuteczności swoich skrzydeł. Na początku widoczna była także spora nerwowość w poczynaniach wszystkich zawodników. Polska ofensywa opierała się na duecie Leon&Kaczmarek, rywale nie mogli zatrzymać naszych atakujących. Słoweńcy straszyli nas mocną zagrywką, byli także zabójczo skuteczni z pierwszych piłek. Zespoły grały punkt za punkt, nie oglądaliśmy w tym secie praktycznie żadnych wielopunktowych przewag. Biało – Czerwoni popełniali za dużo błędów własnych, przez co za darmo oddawali rywalom punkty. Słoweńcy bezwzględnie wykorzystywali nasze potknięcia i to oni mieli pierwszą piłkę setową. Zerwany atak Kochanowskiego dał przeciwnikom prowadzenie w spotkaniu. 12 błędów własnych Polski w tym secie…

Powrót Biało – Czerwonych!

Polacy kontynuowali fatalną passę i źle rozpoczęli drugą partię (0-3). Nasza gra wyraźnie się nie kleiła, więc trener Grbić poprosił o czas. Jak się okazało była to iście pokerowa zagrywka! Kilka błędów Słowenii i skuteczne akcje własne nakręciły naszą reprezentację. Zaczął funkcjonować polski blok, dobrze w ataku radził sobie Wilfredo Leon i to Polacy objęli prowadzenie! (17-13). Denerwowali się nasi siatkarze, kiedy sędzia główny po raz kolejny „łaskawie” spojrzał na grę rywali. Niepotrzebne dyskusje z arbitrem wybiły naszych z rytmu (20-18). Przerwa, o którą poprosił Grbić, po raz kolejny zdecydowanie pomogła Polakom (24-20). Outowa zagrywka Pajenka wyrównała stan meczu! Zmniejszenie liczby błędów własnych dało efekt. I to jaki efekt!   

Świetni Polacy i dramat Ropreta…

Zespół Gheorgha Crețu odbudował się na kolejną partię. Wróciła mocna zagrywka Słoweńców, ale kapitalnie radzili sobie w przyjęciu Biało – Czerwoni. Dobrze wyglądała współpraca na linii Janusz – środek siatki, czuć było „chemię” między zawodnikami. Zamilkły trybuny w Rzymie, kiedy to na parkiet upadł rozgrywający Słowenii – Ropret. 25 – latek niefortunnie wylądował po próbie bloku i nie był w stanie kontynuować meczu. Nowy, nierozgrzany zawodnik miał ogromne problemy z wejściem w spotkanie, punktowali za to Polacy! (17-13). Świetnie radził sobie za to nasz rozgrywający! Marcin Janusz dokonywał bardzo dobrych wyborów, a jego wystawy były precyzyjne. Rywale denerwowali się, popełniali proste błędy, co bezwzględnie wykorzystywali Polacy (23-19). „Kiwka” Olka Śliwki zakończyła trzecią partię!

Zacięta partia

Trudne warunki postawili nam Słoweńcy w kolejnej partii. Nowy rozgrywający poprawił wystawy i w efekcie zespoły grały punkt za punkt. Set był wyrównany, aż do koncertu Wilfredo Leona! 30 – latek najpierw zdobył punkt kapitalnym „plasem”, a następnie rozstrzelał się na zagrywce! Ze stanu 11-11 do 17-11! Fenomenalna seria naszego przyjmującego. Rywale nie radzili sobie z przyjęciem, a Polacy napędzali się z akcji na akcję! (18-13). Słowenia szukała jeszcze jakiegoś impulsu, ale trzy polskie bloki gasiły ich nadzieje (22-16). Brak skuteczności Biało – Czerwonych zaowocował odrabianiem strat przez ekipę z Bałkanów… (22-20). Udany atak Łukasza Kaczmarka zakończył mecz!

POLSKA W FINALE MISTRZOSTW EUROPY PO RAZ PIERWSZY OD 14 LAT!

POLSKA 3-1 SŁOWENIA (23-25, 25-21, 25-20, 25-21)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,610FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ