Historyczny sukces. Lech Poznań z awansem do 1/8 finału Ligi Konferencji!

BANG! Lechici to zrobili! Po golu kapitana Kolejorza — Mikaela Ishaka — w 63. minucie, drużyna z Wielkopolski pokonuje FK Bodø/Glimt 1:0 i kontynuuje swój wiosenny sen w realu w europejskich pucharach. Lech Poznań znalazł się w gronie 16 najlepszych drużyn tegorocznej edycji Ligi Konferencji.

REKLAMA

A jednak van den Brom nie taki zły?

Gdy końca dobiegł zeszłotygodniowy mecz w Norwegii (0:0), sięgały nas zarówno głosy o „niegodnym występie mistrza Polski”, jak i z drugiej strony barykady, o korzystnym wyniku przed rewanżem. Po przegranym ligowym meczu w środku tygodnia z Zagłębiem Lubin dolano oliwy do ognia. Zwłaszcza że jednym z oprawców Lecha okazał się ich wychowanek Dawid Kurminowski, który wówczas strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.

Dziennikarscy „artyści” kwitowali nawet, że John van den Brom może nie jest odpowiednią osobą na stanowisko trenera Lecha. W tym przypadku również znalazła się jednak opozycja. Meritum tego przydługiego wstępu jest takie, że w Polsce często nie umiemy znaleźć złotego środka i przy ocenie polskiego sportu dajemy się ponieść emocjom i zbyt wąsko patrzymy na sytuację. Po pierwszej połowie dzisiejszego meczu przy Bułgarskiej, gdzie lechici nie oddali ani jednego celnego strzału, ale dalej pozostawali w grze — odłożyliśmy teksty o (nie)ładnej grze, bo awans był przecież na wyciągnięcie ręki.

Lech Poznań 1:0 FK Bodo/Glimt

Piłkarze Kolejorza znaleźli się w patowej sytuacji. Tak naprawdę od początku sezonu mieli ciężko by sprostać wysokim oczekiwaniom kibiców. Niespodziewanie trzeba było znaleźć zastępstwo dla mistrzowskiego szkoleniowca w postaci Macieja Skorży. John van den Brom pogodził grę w lidze z europejskimi pucharami. W Pucharze jednak zdarzyło się potknięcie, na które nie ma miejsca w tych rozgrywkach, więc dzisiaj Lecha w Pucharze Polski już nie oglądamy. W Ekstraklasie mogą zapewnić sobie wicemistrzostwo, ale ciężko myśleć o trofeum przy tak wyśmienicie punktującym Rakowie Częstochowa. Potencjalny wiosenny, a zarazem w takiej sytuacji historyczny awans w Lidze Konferencji mógł załagodzić sytuację.

Choć czasami nerwowo, to zawodnicy Lecha ponownie wywiązywali się dzisiaj bardzo rzetelnie ze swoich zadań defensywnych. Zatrzymanie ofensywy FK Bodø/Glimt nie jest łatwe, a mimo to wielu próbuje usilnie spłaszczyć ten temat — wręcz umniejszyć pracy defensorów mistrza Polski. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że wykonano jej dość w sposób syzyfowy, żeby ją teraz należycie docenić.

W ofensywie w dalszym ciągu nawiedzały lechitów znane demony

Nawet z takim potencjałem w pierwszej jedenastce — Ishak, Szymczak, Ba Loua, Pereira, Skóraś, Sousa, Rebocho. Nawet gdy mówimy o obrońcach w tym zestawieniu, to są oni zawsze chętni do włączania się do ofensywy. Przede wszystkim: umieją to robić. Co więcej, Lech wyszedł z Miliciem i Salamonem w składzie — oboje dobrze grają głową przy stałych fragmentach gry, a ten drugi lubi pokusić się o silne i niespodziewane uderzenie z dystansu.

Nie chcę powiedzieć, że często brakowało tego wieczoru Lechowi jakości, by skończyć to szybciej, ale nie da się ukryć, że momentami brakowało „szlifu”. Potrafili sobie wykreować sytuację, zwłaszcza że z perspektywy widza było do tego dużo miejsca. Zawodziła skuteczność i celność a czasami sama decyzyjność. A może po prostu zabrakło trochę szczęścia w finalnej fazie akcji, bo o ile w pierwszych 45. minutach bywało różnie, to w drugiej odsłonie Kolejorz naprawdę się otworzył z przodu. Wywiązywało się z tego również zagrożenie ze strony gości, co było dość logicznym do przewidzenia ryzykiem.

Pełna frekwencja robiła swoje na stadionie w Poznaniu

Mikael Ishak, który i tak już jest wielbiony wśród niebiesko-białych twarzy, ponownie zapisał się na kartach historii klubu. Wręcz typowa sytuacja miała miejsce po godzinie gry. Wrzutka z prawego sektora od Joela Pereiry do wijącego się luźno pomiędzy obrońcami przeciwnika Ishaka. Wypracowany schemat, powiedziałbym nawet, że powtarzany do znudzenia — i właśnie ta prostota poskutkowała. Dzisiaj świętujemy i z uśmiechem będziemy wypominać mozolne dyskusje o jakości futbolu z pierwszego spotkania, bo przecież mamy awans polskiego klubu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ