Gündoğan w wybornej formie. 2 gole i asysta przeciwko Evertonowi

W poniedziałkowy wieczór Everton zrobił duży krok w kierunku utrzymania się w Premier League, wygrywając 5:1 z Brighton. Poprzeczka została jednak podniesiona jeszcze wyżej, bowiem ich kolejnych rywalem był lider rozgrywek. Manchester City przyjechał na Goodison Park pomiędzy pojedynkami z Realem Madryt. Była to niewygodna sytuacja, ponieważ Pep Guardiola chciał uniknąć kontuzji i zachować passę zwycięstw. Dodatkowo ciężko się gra z drużynami takimi jak Everton, czyli broniącymi się przed spadkiem. Na papierze wydawało się, że to będzie mecz drużyn z dwóch różnych biegunów.

REKLAMA

Plan Seana Dyche’a

Angielski szkoleniowiec wiedział, że jeśli chce pokonać lub w jakikolwiek sposób przeciwstawić się sile „The Citizens” to trzeba wyjść na ten mecz z pomysłem. Jego plan było widać od samego początku. Polegał on przede wszystkim na oddaniu piłki swoim rywalom, czekaniu na kontrataki, wyłączeniu od podań Erlinga Haalanda i liczeniu na gola ze stałego fragmentu gry. Brzmi znajomo? Oczywiście, że tak. Podobny plan Everton miał na Arsenal w tym sezonie. Podobnie też pokonali „Mewy” w poniedziałek. Tam przeważyły kontrataki, z którymi zespół Roberto De Zerbiego nie potrafił sobie poradzić.

Nie potrafił sobie poradzić również zespół Pepa Guardiola ze szczelnie zamkniętą defensywą, bardzo dobrze zagęszczonym środkiem pola i głośną publicznością. Z każdą minutą Manchester City coraz bardziej zaczynał się denerwować, co jak najbardziej sprzyjało gospodarzom. Gdy tylko dochodziło do stałego fragmentu gry pod bramką Edersona nagle na stadionie robiła się wrzawa. Niesamowitą determinację miał dzisiaj Everton i tętniącą pewność siebie. A kontakty z piłką norweskiego snajpera „Obywateli” można było w pierwszej połowie policzyć na palcach jednej ręki. Nie mogli znaleźć sposobu piłkarze Pepa Guardioli na dobrze pracujący kolektyw, jakim w pierwszej połowie był zespół Seana Dyche’a.

İlkay Gündoğan show

Wiadome jednak było, że jeśli gościom uda się wpakować futbolówkę do bramki swoich rywali, to mecz może szybko się skończyć, a o planie można będzie zapomnieć. Tak też się stało, gdy w 37. minucie za sprawą İlkaya Gündoğana goście wyszli na prowadzenie. Błąd w kryciu, za dużo miejsca i Niemiec tyłem do bramki, w sposób magiczny sprawił, że Jordan Pickford musiał wyciągać piłkę z siatki. Udało się strzelić pierwszego gola? No to dwie minuty później padł następny. Niewidoczny Erling Haaland w końcu znalazł swoje miejsce i zdobył swoją 36. bramkę w sezonie Premier League. Chwila nieuwagi, dwie szybkie akcje i Manchester City momentalnie wypracował sobie przewagę. Nie można tak robić z tak silną drużyną, jaką są aktualnie „Obywatele”. Dobili się do muru i z pewnością Pep Guardiola mógł odetchnąć z ulgą. Plan Evertonu działał idealnie, aż do momentu straconych bramek.

Manchester City w swoim stylu zabijał i kontrolował mecz w drugiej połowie. Pomogła w tym strzelona w 51. minucie druga bramka strzelona przez İlkaya Gündoğana z rzutu wolnego. Niemiec ustrzelił tym samym w tym meczu dublet, pokazując po raz kolejny swoją świetną formę. Gündoğan w ostatnim czasie gra jak z nut.

źródło: twitter/Squawka_Live

3:0 na tablicy wyników to można było odnieść wrażenie, że ten mecz już mógł się zakończyć. Goście podawali między sobą piłkę i niechętnie atakowali, z kolei gospodarze chcieliby zakończyć ten mecz i jak najszybciej o nim zapomnieć. Pogodzić się z porażką, z własnym losem i przejść do następnego spotkania.

Pep Guardiola mógł sobie spokojnie rotować składem

Widział, że nikt jego drużynie już się w tym meczu nie wydarzy złego. „The Citizens” dopisują kolejne cenne trzy punkty, notując jedenaste zwycięstwo z rzędu. Mistrzostwo coraz bliżej. Tak grającą maszynę żadna siła może już nie powstrzymać w tym sezonie.

Everton – Manchester City 0:3 (Gündoğan 37′, 51′, Haaland 39′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ