Grad bramek w meczu charytatywnym Barcelony z Manchesterem City (VIDEO)

Nie często zdarza się, aby mecz towarzyski był rozgrywany już po rozpoczęciu sezonu. Spotkanie między FC Barceloną a Manchesterem City nie było jednak zwykłym sparingiem. Drużyny spotkały się w ramach starcia charytatywnego, które miało na celu zbiórkę funduszy na badania nad ALS (stwardnienie zanikowe boczne).

REKLAMA

Gościem honorowym na Camp Nou był Juan Carlos Unzue. Były piłkarz i wieloletni członek sztabu FC Barcelony od ponad dwóch lat zmaga się z tą chorobą. Przed meczem wygłosił on krótkie przemówienie, a także wykonał symboliczne pierwsze kopnięcie piłki.

Mecz błędów bramkarskich

Nie ma co oszukiwać, że było to jakieś zapierające dech w piersiach widowisko. Oba zespoły wyszły w mocno rezerwowych zestawieniach, czemu nie można się dziwić. Najważniejszy był dzisiaj aspekt charytatywny. Trenerzy dzięki temu mieli okazję sprawdzić kilku zawodników, którzy normalnie nie mogą liczyć na wiele minut. W ten sposób zobaczyliśmy na boisku między innymi Julesa Kounde, który wciąż nie jest zarejestrowany do gry w LaLiga, a także Rico Lewisa i Cole’a Palmera po stronie Manchesteru City.

W pierwszej połowie bramki padły po błędach bramkarzy. Zwłaszcza golkiper gospodarzy, Inaki Pena, będzie miał się z czego tłumaczyć. W teorii miał łatwą sytuację: wysoka piłka zagrana w pole karne, ale bez żadnego nacisku ze strony napastnika rywali. Jak się jednak okazało, ten nie był wcale potrzebny. Piłka wymsknęła się z rąk bramkarza i wpadła wprost pod nogi Juliana Alvareza, który umieścił ją w bramce. Odrobinę mniejszy błąd popełnił Stefan Ortega przy trafieniu Aubameyanga. Niemiec był dobrze ustawiony, gorzej jednak było z reakcją po strzale, albo raczej z jej brakiem. Strzał nie był ani bardzo mocny, ani precyzyjny, ale i tak znalazł drogę do bramki.

Trzeba było trochę czasu, aby mecz się rozkręcił

Początek drugiej połowy mógł usypiać. Nie działo się za wiele, chociaż dla defensyw obu zespołów była to znakomita wiadomość. Tak jednej jak i drugiej stronie udawało się unikać prostych błędów, które widzieliśmy w pierwszej części spotkania. Z czasem jednak oba zespoły były coraz aktywniejsze. I znowu pojawiły się błędy. Przy bramce na 2:1 najpierw pogubiła się obrona City, pozwalając Gaviemu na odbiór piłki we własnym polu karnym. Nie popisał się też ponownie Ortega, który zamiast złapać piłkę spod nóg Memphisa Depaya, wypchnął ją pod nogi Frenkiego De Jonga. Holender to wykorzystał, wpisując się na listę strzelców.

City jednak szybko odpowiedziało, bo już 3 minuty później doprowadziło do remisu. Po ładnej zespołowej akcji piłkę do pustej bramki skierował Palmer. Mecz wyraźnie się ożywił, a zmiany w obu zespołach działały tylko na plus. Na 10 minut przed końcem swoje trafienie dołożył Depay, tym razem pozostawiając Ortegę bez szans. W końcówce doszło niestety do niefortunnego zderzenia głowami między Christensenem a Mbete. Niestety zawodnik Manchesteru City musiał zostać zwieziony z boiska na noszach i przetransportowany do szpitala na badania. Po powrocie do gry ekipie Pepa Guardioli udało się jeszcze doprowadzić do wyrównania. Erling Haaland wywalczył rzut karny, który na bramkę zamienił Riyad Mahrez.

Nie był to najlepszy mecz, ale w słusznym celu i z dużą liczbą goli. Dodatkowo kibice Barcelony mogli w końcu zobaczyć na Camp Nou Erlinga Haalanda i Bernardo Silvę. A to, że w innej koszulce niż by chcieli, to już inna sprawa.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ