Erik ten Hag zaczyna się gubić. 5 wniosków po 5. kolejce Premier League

Wróciliśmy po pierwszej przerwie reprezentacyjnej. 5. kolejka Premier League stała przede wszystkim pod dużą liczbą goli w końcówkach spotkań. Który zespół potrafi odrabiać straty? Kto ma niedocenianą defensywę? Czy Arsenal gra gorzej (a może lepiej?) niż w poprzednim sezonie? Dlaczego Chelsea nie strzela goli? Czy to czas zacząć kwestionować Erika ten Haga? Zapraszamy do subiektywnego podsumowania kolejki, w którym omawiamy 5 wybranych tematów.

REKLAMA

Erik ten Hag zaczyna się gubić

16 września 2023 – to dzień, w którym posada Erika ten Haga po raz pierwszy podczas jego przygody w Manchesterze United zaczęła być przez fanów na poważnie kwestionowana. W poprzednim sezonie zdarzały się bolesne wpadki (0:7 z Liverpoolem, 3:6 z Man City, porażka w LE z Sevillą), ale Czerwone Diabły szybko potrafiły zmazać plamę. Wraz z nowym sezonem parasol ochronny nad Holendrem zniknął. Latem klub przeprowadził transfery na życzenie trenera, wydał sporo pieniędzy, więc kibice oczekiwali wyników od początku. Porażka z Brighton (1:3) była natomiast trzecią w tym sezonie i zarazem zakończyła serię 31 meczów bez porażki na Old Trafford (co ciekawe, ten Hag przegrał tylko dwa mecze przed własną publicznością – oba właśnie z Mewami).

Erik ten Hag poprzednim sezonem bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Obecnie w zespole jest mnóstwo kontuzji, czym można byłoby usprawiedliwiać porażki MU, ale pamiętamy, że w poprzednim sezonie w trudnych kadrowo momentach potrafili sobie radzić. Z Brighton, z uwagi na brak prawoskrzydłowych, trener ustawił zespół w systemie 4-4-2 z diamentem w środku pola. Pomysł ten nie zdał egzaminu, ponieważ Brighton z łatwością korzystało z odsłoniętych bocznych sektorów. Erik ten Hag nie pomaga też sobie pomeczowymi wypowiedziami próbując zakrzywiać rzeczywistość. Tak czy inaczej – poprzednim sezonem wypracował sobie kredyt zaufania, aby pozwolić mu teraz rozwiązać te kłopoty.

Newcastle ma jedną z najlepszych defensyw w Premier League

W sobotni wieczór wygrywając z Brentford (1:0) Newcastle zatrzymało sierię trzech porażek oraz zachowało pierwsze czyste konto w tym sezonie. Co więcej, było to pierwsze zwycięstwo do zera od 2 kwietnia. Zespół Eddiego Howe’a w ostatnich miesiącach tracił sporo goli, jednak statystyki ciągle nakazywały i nadal nakazują twierdzić, że to jedna z najlepszych defensyw ligi. Po pięciu meczach niższy współczynnik oczekiwanych goli straconych (xGC) mają jedynie Manchester City, Arsenal (?) i Chelsea (?). Sroki też bardzo rzadko dopuszczają rywali do klarownych okazji (big chances) – w tym aspekcie żaden zespół w Premier League nie jest od nich lepszy.

Skuteczna defensywa pozwoliła Newcastle wygrać z Brentford. Sroki wykorzystały jeden błąd rywali i nie pozwoliły strzelić bramki. Trzeba pamiętać, że Brentford przed tą kolejką było zespołem z najwyższym współczynnikiem xG w całej lidze, a na St. James’ Park nie stworzyli sobie żadnej dogodnej okazji. Eddie Howe praktycznie nie dokonuje zmian w bardzo dobrze zgranej linii obrony, natomiast jest to miecz obosieczny. Jedyny słaby mecz w defensywie Newcastle zagrało z Brighton (0:3), kiedy zabrakło Svena Botmana.

Newcastle 1:0 Brentford

Liverpool potrafi odrabiać straty

Z Bournemouth stracili bramkę jako pierwsi, ale ostatecznie wygrali 3:1. Z Newcastle mimo jednobramkowej straty i gry w dziesiątkę potrafili odwrócić losy meczu. W tej kolejce z Wolves również zaczęli od falstartu, ale po 90 minutach cieszyli się z kompletu punktów. W trzech z pięciu meczów Liverpool tracił bramkę jako pierwszy, ale potrafił odrobić straty i kończył mecz zwycięsko. The Reds kiepsko rozpoczynają spotkania, co potwierdził sobotni mecz z Wolves. Jurgen Klopp trochę przemeblował skład z powodu urazów Alexandra-Arnolda i Konate, zawieszenia za czerwoną kartkę van Dijka oraz późnego powrotu ze zgrupowania reprezentacji Darwina Nuneza oraz Luisa Diaza (Liverpool grał w sobotę o 12:30 czasu angielskiego).

W efekcie pierwsza połowa należała do Wolves. The Reds nie mieli pomysłu, aby przebić się przez ich zasieki, a rywale ponadto groźnie kontratakowali. W drugiej połowie Liverpool odzyskał jednak kontrolę nad meczem. Siła ofensywna zespołu Jurgena Kloppa z Darwinem Nunezem, który zdaje się mieć już za sobą okres adaptacyjny w nowym lidze i zespole, wracającym po kontuzji Luisem Diazem oraz niezawodnym Mohamedem Salahem robi wrażenie.

Wolves 1:3 Liverpool

Mauricio Pochettino musi znaleźć rozwiązanie na zdobywanie bramek

Żadnego trafienia z Nottingham Forest przed przerwą reprezentacyjną i bez gola również w ten weekend z Bournemouth. Ofensywa Chelsea znowu się zacięła. Mauricio Pochettino stara się trzymać ciągle tej samej grupy nazwisk, aczkolwiek na mecz z Wisienkami wystawił w podstawowej jedenastce Mudryka kosztem Chilwella, ale nie była to zmiana, która rozwiązałaby problemy Chelsea. Dotychczas ekipa ze Stamford Bridge raziła przede wszystkim nieskutecznością, a Mauricio Pochettino w trakcie przerwy reprezentacyjnej tłumaczył się, że na razie w każdym spotkaniu zasłużyli na zwycięstwo (można się z tym spokojnie zgodzić).

REKLAMA

W meczu z Bournemouth jego zespół także miał sporo okazji (1,73 xG – goli oczekiwanych), natomiast biorąc pod uwagę jakość rywala był to najsłabszy mecz Chelsea w tym sezonie. Brakowało utrzymywania kontroli nad spotkaniem i lepszego wyprowadzenia piłki, gdy rywal założył wysoki pressing. Enzo Fernandez, który był ustawiony nieco wyżej zagrał poniżej swojego bardzo wysokiego poziomu, a Nicolas Jackson ma problemy, gdy obrońcy rywala ustawią się blisko własnej bramki. W ofensywie zbyt dużo leży na plecach Raheema Sterling, który stara się wcielić w rolę motoru napędowego, kreatora i strzelca zarazem.

Bournemouth 0:0 Chelsea

Arsenal w tym sezonie jest mniej efektowny, ale… bardziej efektywny?

Kanonierzy wygrali w niedzielę na Goodison Park przełamując 6-letnią serię bez wygranej na tym obiekcie. To było czwarte zwycięstwo The Gunners w tym sezonie jedną bramką (z Man United wygrali 3:1 po dwóch golach w doliczonym czasie gry). Arsenal nie gra już tak efektownie i widowiskowo jak w poprzednim sezonie, często odnosząc skromne zwycięstwa, o które kibice muszą drżeć do ostatnich minut. Zespół Mikela Artety ma przewagę terytorialną i kontroluje mecze, ale bardzo często brakuje im „kropki nad i” w postaci kreowania sytuacji strzeleckich. Głęboko ustawione defensywy rywali zaczęły w tym sezonie sprawiać Arsenalowi więcej problemów niż w poprzednich rozgrywkach.

Niemniej jednak, 13 punktów po 5 meczach to świetny dorobek, statystyki również przemawiają za Arsenalem (więcej oczekiwanych punktów ma tylko Manchester City). Kanonierzy zaczęli znacznie lepiej kontrolować spotkania, przerywać potencjalne kontrataki rywala i są pewniejsi w defensywie. Menedżerowie mający obsesję na punkcie kontroli, a takim właśnie jest Mikel Arteta, często bardziej zadowoleni są ze spotkań, w których odnieśli skromne zwycięstwo, ale rywal nie miał nic do powiedzenia w ofensywie niż efektownie wygranego starcia „cios za cios”. W takim kierunku wydaje zmierzać się Arsenal. Może ich gry nie ogląda się tak fajnie, ale w końcowym efekcie takie podejście może przynieść lepsze rezultaty

Everton 0:1 Arsenal

Co jeszcze wydarzyło się w 5. kolejce Premier League?

  • Manchester City ciągle nie stracił jeszcze punktów w tym sezonie. W sobotnie popołudnie pokonali 3:1 West Ham, a siódme trafienie w tym sezonie dołożył Erling Haaland. Gdyby Norweg był jednak tak skuteczny, jak zwykle to mógłby skończyć mecz z kolejnym hat-trickiem.
  • Kolejne zwycięstwo, już czwarte z rzędu, odniósł Tottenham. Okoliczności pokonania Sheffield (2:1) były jednak wyjątkowe. Spurs strzelili wyrównującą bramkę w 90+8. minucie, a zwycięską – w 90+11. minucie.
  • Rzutem na taśmę wygrała także Aston Villa. Mimo przewagi przez cały mecz The Villans przeciwko Crystal Palace rozwiązali worek z bramkami dopiero w 85. minucie. Finalnie wygrali 3:1.
  • Pierwsze punkty w tym sezonie zdobyło Burnley. W poniedziałek, na zakończenie kolejki zespół Vincenta Kompany’ego zremisował z Nottingham Forest na City Ground 1:1.
  • Cały czas bez punktów pozostaje natomiast Luton Town, które w tej kolejce przegrało z Fulham na wyjeździe (0:1). Roba Edwardsa optymizmem może napawać fakt, że spotkanie było bardzo wyrównane.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ