Efekt Casemiro. Manchester United ma w sobie gen Realu Madryt

15 zwycięstw w 19 meczach po Mistrzostwach Świata, pokonanie Barcelony w 1/16 Ligi Europy oraz triumf w Pucharze Ligi. Pół roku wystarczyło Erikowi ten Hagowi, aby zdobyć pierwsze trofeum i wiele wskazuje na to, że nie ostatnie. Jego zespół jest na fali. Potrafi wygrywać mecze na różne sposoby i zmienił się mentalnie, a grupa jest zjednoczona. Manchester United ma w sobie gen Realu Madryt.

REKLAMA

Efekt Casemiro

Manchester United i Real Madryt. Szukając punktu wspólnego dla tych dwóch klubów od razu na myśl przychodzą dwa nazwiska – Casemiro i Raphael Varane. Francuz przeniósł się z Santiago Bernabeu na Old Trafford latem 2021 roku, Brazylijczyk natomiast rok później. To przyjście tego drugiego zawodnika wskazuje się jako kluczowy czynnik w transformacji zespołu. Z Casemiro na boisku zespół wygląda o wiele lepiej (spójrzcie na grafikę poniżej), ale przede wszystkim jest on symbolem zmiany nastawienia zespołu. Po jego zachowaniach na boisku i emocjach wyrażanych nie tylko po strzelonych golach, ale także przy skutecznych interwencjach widać, że nie przyszedł na Old Trafford odcinać kuponów. Casemiro traktuje to jako nowe wyzwanie – przywrócić chwałę zasłużonemu klubowi, który przez ostatnie lata częściej był obiektem żartów aniżeli rzeczywiście liczył się w walce o najwyższe laury. Mimo, że wczorajsze trofeum było dla niego 23. w karierze to cieszył się z niego niczym piłkarz dopiero wchodzący na seniorski poziom.

Manchester United nabrał pewności siebie i charakteru. Kiedy przypomnimy sobie najważniejsze mecze w erze Ole Gunnara Solskjaera to zespół zawsze zawodził. W sezonie 2019/20 odpadli w półfinale Pucharu Anglii z Chelsea, a w Lidze Europy na tym samym etapie nie dali rady Sevilli mimo, że po restarcie rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią grali jak z nut. W następnych rozgrywkach znów byli blisko triumfu w LE, ale tym razem zatrzymali się w finale na Villarrealu. We wczorajszym finale Carabao Cup (choć puchar o wiele mniej prestiżowy to jednak oba kluby bardzo chciały go zdobyć, aby przerwać serię bez trofeum) Manchester United był drużyną niezwykle dojrzałą. Wykorzystał swoje okazje, do przerwy objął dwubramkowe prowadzenie, a potem znakomicie się bronił nie dopuszczając rywali do żadnych dogodnych okazji. Zagrał według powiedzenia, że finałów się nie gra, a się je wygrywa.

Manchester United korzysta z momentów sprzyjających

Czerwone Diabły w ostatnich meczach do perfekcji opanowały wykorzystywanie – jak określa to Massimiliano Allegri – momentów sprzyjających. A w tym mistrzem obecnie jest właśnie Real Madryt, o czym dobitnie przekonaliśmy się w trakcie poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Manchester United nie jest zespołem, który przejmuje inicjatywę nad meczem przez pełne 90 minut i dominuje nad przeciwnikiem. Być może w przyszłości będzie tak grał, ponieważ w Ajaxie Erik ten Hag hołdował właśnie tego typu filozofii. Niemniej jednak, obecnie nie ma jeszcze tak dobrych technicznie piłkarzy, aby zamknąć rywala na własnej połowie, więc Holender znajduje inne sposoby na wygrywanie meczów. We wczorajszym finale z Newcastle 60% podań Davida de Gei to były zagrania bezpośrednio na połowę rywala, po których zespół nastawiał się na zebranie drugiej piłki. W ten sposób strzelili drugiego gola przeprowadzając szybki atak po zgarnięciu futbolówki w środku pola.

Najlepsze drużyny pucharowe cechuje umiejętność dostosowania się do przeciwnika, wykorzystania ich słabych punktów i zneutralizowania największych atutów. W dwumeczu z Barceloną Erik ten Hag chciał, aby gra była możliwie jak najbardziej chaotyczna, szybka, toczona od jednego pola karnego do drugiego. Newcastle to zespół, który jest o wiele gorszy pod względem możliwości technicznych poszczególnych piłkarzy, ale – podobnie jak Barcelona – znakomicie czuje się w wysokim pressingu. Czerwone Diabły ograniczały więc ryzyko nie starając się na siłę rozgrywać piłki od własnej bramki. Manchester United w ostatnich meczach zaczyna trochę przypominać Real Madryt w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Potrafi przetrwać trudne momenty, wykorzystać swoje okazje, objąć prowadzenie i ustawić sobie mecz. W swoich szeregach mają liderów, którzy w trudnych chwilach udźwigną presję i dadzą przykład swoim kolegom. Erik ten Hag dokonał wielu zmian w zespole, ale ta najważniejsza być może zaszła w głowach zawodników.

To dopiero początek

52-letni szkoleniowiec od początku swojej kadencji zaczął wyznaczać standardy pracy i kultywował nastawienie na wygrywanie, które w tak wielkim klubie jak Manchester United jest obowiązkowe, aby odnosić sukcesy. Po raz pierwszy od dawna wydaje się, że szatnia jest zjednoczona, a na zewnątrz nie wychodzą żadne afery. Jest „my”, a nie „ja”. Erik ten Hag potrafi rządzić twardą ręką, ale zawodnicy zrozumieli, że to najszybsza droga do przywrócenia klubowi należnej chwały. Po przegranym 0:4 meczu z Brentford na samym początku sezonu trener nie miał pretensji o grę, ale o zaangażowanie. Jego piłkarze przebiegli 13,8 kilometra mniej od rywali, więc trener dzień później nakazał każdemu z nich pokonać taki dystans i sam dołączył do piłkarzy.

Erik ten Hag na każdym kroku pokazuje, że zwycięstwo w Carabao Cup to dopiero początek. Zapytany przed finałem o ewentualny przejazd otwartym autobusem po zdobyciu trofeum Holender odpowiedział, że rozważy taką opcję na koniec sezonu tylko wtedy, jeśli zespół zdobędzie dwa trofea. Po wczorajszym triumfie ten Hag nie dał piłkarzom żadnej nagrody w postaci dnia wolnego. Dziś normalnie wrócili do treningów, ponieważ już w środę zagrają z West Hamem w Pucharze Anglii. – Szczęśliwy? Tak, przez 24 godziny, ale nie usatysfakcjonowany, ponieważ satysfakcja prowadzi do lenistwa – mówił trener Man United na konferencji prasowej po meczu z Newcastle W otwartym liście do kibiców Manchesteru United (którego treść możecie przeczytać tutaj) również podkreślał między wierszami, że nie mogą spocząć na laurach, muszą zachować głód sukcesów i skoncentrować się na ciężkiej pracy.

Krótko mówiąc – obsesja doskonałości. To podejście, którego w Manchesterze United nie było od dawna, a które dzięki Erikowi ten Hagowi (i transferom, na które miał wpływ) udało się odzyskać. Czerwone Diabły zaczynają wyglądać na zespół seryjnych zwycięzców.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,580FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ