Dwa piękne gole i uścisk dłoni. Real remisuje z City na Bernabeu

Drugi rok z rzędu w półfinale Ligi Mistrzów mierzą się ze sobą Real Madryt Carlo Ancelottiego z Manchesterem City Pepa Guardioli. Tym razem pierwsze spotkanie rozgrywane było w Madrycie, na Santiago Bernabeu. W pierwszej partii piłkarskich gwiezdnych wojen o awans do finału Champions League zanotowaliśmy remis.

REKLAMA

Ostrożny początek

Od pierwszych minut widać było odmienne podejście do meczu obu drużyn. Manchester City chciał kontrolować spotkanie przez posiadanie piłki. Utrzymywał się z nią na połowie Realu, często rozgrywając ją niemal na obwodzie pola karnego. Królewscy przyjęli natomiast postawę defensywną i czekali na ewentualne błędy i okazje do kontrataku. Przewaga City była niepodważalna. Trzeba jednak przy tym powiedzieć, że gospodarze nie wyglądali na zmartwionych takim obrotem spraw. Byli na to przygotowani i wiedzieli, co mieli robić. Największe problemy miał Dani Carvajal, który w pierwszej połowie powinien obejrzeć żółtą kartkę.

City miało jednak problem ze stworzeniem sobie dogodnej okazji przy dość głęboko broniącym Realu. Najgroźniejszymi próbami były strzału z dystansu. Mimo tak dużej przewagi City to gospodarze wyszli na prowadzenie. Camavinga wyprowadził kontratak, oddał piłkę do Viniciusa, a ten silnym strzałem zza pola karnego umieścił piłkę w bramce Edersona. Był to jedyny nie tylko celny, ale w ogóle oddany przez Real Madryt strzał. Jak się okazało, na wagę prowadzenia do przerwy.

Po przerwie oglądaliśmy bardziej otwarte spotkanie

Druga połowa była znacznie bardziej wyrównana. Do głosu w rozgrywaniu piłki zaczęli dochodzić gospodarze. Nie było to już jedynie trzymanie gardy i obrona przed kolejnymi atakami rywali. W pierwszym kwadransie to Real częściej przebywał pod polem karnym City, aniżeli na odwrót. Królewscy nie byli jednak w stanie wykończyć żadnej ze stworzonych sytuacji golem. A to zemściło się chwilę później. Gundogan wycofał piłkę przed pole karne do Kevina De Bruyne, a ten bardzo silnym strzałem pokonał Courtois’a.

Do końca obie drużyny szukały gola dającego zwycięstwo. Nie rzucały jednak na to wszystkich sił. Nie było w tym przesadnego szaleństwa, a więcej rozwagi. Aktywniejsi byli gospodarze, którzy mieli świadomość, że czeka ich trudne rewanżowe starcie na Etihad. Goli już jednak nie oglądaliśmy.

Realowi udawało się w tym meczu wyłączać z gry Erlinga Haalanda. Norweg zwłaszcza w drugiej połowie bardzo często był poza grą. Z drugiej strony podobnie było z Karimem Benzemą. Francuz miał problem ze znalezieniem dla siebie miejsca. Najlepszą jego okazją było uderzenie głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Real Madryt 1:1 Manchester City (Vinicius Jr 36′ – De Bruyne 67′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ