17 listopada 2015 roku reprezentacja Polski w meczu towarzyskim pokonała Czechy. Bohaterem tamtego starcia był Arkadiusz Milik, który strzelił gola i zaliczył dwie asysty. Grał wówczas jako wysunięty napastnik, bowiem Roberta Lewandowskiego nie było nawet w kadrze meczowej. Polskie media okrzyknęły wówczas Arka mianem jednego z najlepszych napastników Europy. Zachwytom nie było końca, a twarz Milika zdobiła okładki największych gazet sportowych w kraju. Mogliśmy mieć wielkie nadzieje związane z jego osobą. W tamtym momencie miał ledwie 21 lat, a już wyróżniał się techniką i solidną skutecznością. Tamten sezon spędził w Eredivisie, gdzie w barwach Ajaxu uzbierał aż 21 trafień. Zapowiadało się znakomicie…
Przez kolejne 5.5 roku, „Arkadiuszo” strzelił 5 goli w barwach reprezentacji, a także zaliczył 6 asyst.
Wynik mocno przeciętny, ale nawet nie to jest kluczowym problemem. Milik „ma liczby” głównie wtedy, gdy to on jest wysuniętym napastnikiem. Ustawiony jako cofnięty przechodzi obok spotkań. Tak było za Nawałki, tak było za Brzęczka i to samo powtarza się u Sousy. Ileż to było występów, po których pytaliśmy się, czy w ogóle grał w tym meczu? O ile za czasów „wczesnego Nawałki” krytykowano go za brak skuteczności, o tyle z czasem przestał w ogóle się wyróżniać. Gdybyśmy mieli wyróżniać mecze, w których zrobił różnicę, to ich liczba zamknęła by się na palcach jednej ręki – i praktycznie w żadnych nie był cofnięty.
Portal „transfermarkt” podpowiada, że Arkadiusz Milik w swojej karierze klubowej rozegrał 253 spotkania jako wysunięty napastnik, 8 jako cofnięty i 1 jako skrzydłowy.
Ostatni mecz jako ten cofnięty zagrał w sezonie 2013/14, jeszcze w barwach Augsburga.
Arek nie nadaje się do rozegrania, gry na skrzydle, czy dogrywania piłki kolegom. To nie jest ofensywny pomocnik, cofnięty napastnik tylko typowy snajper. Ba! Nigdy nie dał jakiegokolwiek argumentu, żeby ustawiać go na innej pozycji. Tymczasem notorycznie słyszę opinie rodzimych „ekspertów”, którzy chwalą wszechstronność obecnego zawodnika Marsylii. No wiecie, przecież bez problemu zagra cofnięty albo na skrzydle! Za każdym razem jak słyszę tego typu bzdury, gdzieś na świecie umiera panda. Sami swego czasu pisaliśmy o tym, że Milik to typowy środkowy napastnik i tylko w takiej roli powinien być rozpatrywany w kontekście kadry.
W meczu z Andorą to Robert Lewandowski miał grać bliżej bramki rywala.
Kiedy jednak Milik nie spełnił się jako cofnięty napastnik, jego rolę musiał wypełnić Lewy. Pomysł okazał się nieporozumieniem, ale co z tego? Dziś portale sportowe ponownie wskazują na ustawienie z Milikiem – cofniętym napastnikiem. O co tutaj chodzi? Przecież w ten sposób robimy jedynie mu krzywdę. Nie nadaje się do tej roli, nie gra tak w klubie, w reprezentacji nigdy się w niej nie sprawdzał. Pamiętacie statystykę klubową Arka? W reprezentacji rozegrał dotychczas 27 spotkań jako cofnięty napastnik. Nie przypominam sobie jednego, w którym spełniłby pokładane oczekiwania. I nie jest to wina samego zawodnika, bowiem ma swoje zalety i wady. Za chwilę będzie hejtowany, bo nie strzela goli w kadrze, A PRZECIEŻ JEST NAPASTNIKIEM. Tylko jak ma to robić, skoro dostaje zadania, których nie umie spełnić?
Fot. medium.com