Brak tożsamości. Czy Erik ten Hag pogubił się w budowie Manchesteru United?

Początki Erika ten Haga na Old Trafford były nad wyraz udane. Przejął zespół w najgorszym momencie w erze post-fergusonowskiej, ale zdołał szybko wyprowadzić go na prostą. Erik ten Hag przerwał okres ponad 5 lat bez trofeum zdobywając Puchar Ligi oraz przywrócił na Old Trafford Ligę Mistrzów finiszując na 3. miejscu w tabeli. W pierwszym sezonie ligowym zgromadził 75 punktów – o 17 więcej niż jego poprzednicy (Solskjaer i Rangnick) rok wcześniej. Postęp pod wodzą nowego szkoleniowca był widoczny jak na dłoni, ale wraz z rozpoczęciem nowego sezonu Manchester United zszedł z obranej drogi i dziś znowu dyskutuje się o ich problemach, a kibice nie są zadowoleni z pracy trenera. Co się stało, że Czerwone Diabły znowu popadły w kłopoty?

REKLAMA

Okoliczności łagodzące

Na samym początku chcemy zaznaczyć, że w tym tekście skupimy się na osobie Erika ten Haga. Zdajemy sobie sprawę, że na sukces klubu składa się wiele czynników, a podstawowym z nich jest wspólna wizja wszystkich osób zarządzających klubem. W Manchesterze United trenerzy mają trudniejszą misję niż w wielu innych miejscach, ponieważ zarząd nie ułatwia im zadania.

Na starcie sezonu Erik ten Hag musiał mierzyć się także z wieloma kontuzjami, więc to kolejny czynnik, który usprawiedliwia Holendra. Niemniej jednak, skoro w poprzednim sezonie, mimo tych wszystkich kłód, które były rzucane pod nogi trenera, udawało się rozwijać zespół, to dlaczego teraz jest tak źle? Czemu jeszcze kilka miesięcy temu Holender w obliczu problemów kadrowych potrafił wpadać na pomysły, które sprawdzały się zadziwiająco pozytywnie (Shaw na środku obrony, Weghorst na „10-tce”), a teraz wszystkie próby załatania braków kadrowych kończą się fatalnie?

Styl gry Manchesteru United

Aby ocenić wizję trenera warto odpowiedzieć sobie na pytanie: w jaki sposób ma grać Manchester United? W tym momencie moglibyśmy wstawić słynne 8 sekund milczenia Roberta Lewandowskiego po meczu z Włochami za kadencji Jerzego Brzęczka, ponieważ nawet oglądając spotkania Czerwonych Diabłów trudno dostrzec z jakimi założeniami wychodzą oni na boisko. Z pomocą przychodzi tutaj jednak sam menedżer. Erik ten Hag jeszcze przed sezonem powiedział, że chce, aby Manchester United był najlepszym zespołem na świecie w fazach przejściowych.

Ostatnia wypowiedź po derbach Manchesteru potwierdza, że cele Holendra się nie zmieniły. – Nigdy. Nigdy nie będziemy grać takiego futbolu [jak Ajax]. Ponieważ to byli inni gracze. Nie po to tu przyszedłem. Gramy inny futbol niż ten, który pokazywałem w Ajaxie, ponieważ muszę, ponieważ nie mogę grać w ten sam sposób. Piłkarze decydują o tym, jak grasz. Ajax ma bardzo typowy i charakterystyczny styl gry, z Manchesterem United zawsze będę pokazywał inny futbol, robiłem to również w zeszłym roku. Tutaj gramy bardziej bezpośredni futbol, ponieważ mam do tego odpowiednich zawodników – wyjaśniał szkoleniowiec.

Erik ten Hag od początku swojej pracy na Old Trafford starał się być elastyczny. Ze słabszymi przeciwnikami chciał dominować, a na silniejszych na papierze przeciwników zmieniał filozofię i próbował grać bardziej bezpośrednio. Holender wychodzi z założenia, ze to piłkarze, których posiada decydują o tym w jakim kierunku będzie rozwijał się zespół.

Erik ten Hag jest niekonsekwentny

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Erik ten Hag w procesie budowy zespołu trochę się pogubił. Od pierwszego okienka na Old Trafford słowo Holendra przy decyzjach transferowych znaczy bardzo wiele, stąd też sporo nowych piłkarzy, którzy już wcześniej współpracowali z ten Hagiem. Jeśli zamiarem trenera jest budowanie zespołu, który gra bezpośrednio to jakie są argumenty za wydaniem 100 mln euro na Antony’ego, skrzydłowego, któremu brakuje szybkości, woli otrzymywać podanie do nogi, a wokół siebie potrzebuje wsparcia w postaci obiegających zawodników? Brazylijczyk to klasyczny przykład skrzydłowego do ataku pozycyjnego, a stał się najdroższym nabytkiem zespołu, który „chce być najlepszy w fazach przejściowych”. Nawet jesli Erik ten Hag początkowo miał inne plany na Manchester United to przepłacanie za Antony’ego mając świadomość, że obecnej kadrze MU bardziej odpowiada gra z kontrataku było ogromnym ryzykiem, które dziś odbija się klubowi czkawką.

Kolejnym przykładem dużego transferu, który na razie się nie sprawdza jest Mason Mount. Już w momencie podpisywania przez Anglika kontraktu z nowym klubem większość fanów Premier League zastanawiała się jaki pomysł ma ten Hag na tego zawodnika, ponieważ zespół bardziej potrzebuje pomocnika o profilu „6-tki/8-ki”. Efekt? Mason Mount rozpoczyna derbowe spotkanie z Manchesterem City na ławce. Dopiero na drugą połowę wchodzi za Sofyana Amrabata, ale gra na „10-tce”, a pięterko nizej zostaje cofnięty Scott McTominay, który – co nie trudno było przewidzieć – przy wysokim pressingu Manchesteru City nie oferował nic przy wyprowadzeniu piłki. Czerwone Diabły cały poprzedni sezon zmagały się z brakiem odpowiedniego partnera w środku pola dla Casemiro. W lecie klub przeprowadził dwa transfery do drugiej linii na polecenie trenera, ale żaden z nich nie rozwiązał tego problemu. A środek pola wygląda jeszcze gorzej, ponieważ Casemiro obniżył loty.

Problemy w środku pomocy oddziałują na cały zespół

Manchester United ma kłopoty z progresją piłki przy wysokim pressingu rywali, ponieważ w drugiej linii brakuje zawodników, którzy dają pewność, że nie stracą piłki pod naciskiem przeciwnika i przetransportują ją wyżej. W efekcie sposób na progresję futbolówki na połowę rywala najczęściej opera się na dwóch nowych twarzach – Andre Onanie i Rasmusie Hojlundzie. Bramkarz zazwyczaj zagrywa bezpośrednio podanie w stronę napastnika, a reszta nastawia się na zebranie „drugiej piłki”. – To przede wszystkim kwestia jakości, indywidualnej jakości zawodników. Nie wiedzieli, jak budować grę od tyłu. Bardzo często oddawali piłkę bramkarzowi, gdy mieli taką możliwość Powiedziałbym, że od tego wszystko się zaczęło. Dlatego całemu zespołowi brakuje pewności siebie, bo kiedy czujesz strach, oznacza to, że nie chcą piłki – diagnozował problemy MU w studiu beIN Sports po meczu z Man City Arsene Wenger.

W ten sposób ciężko myśleć o utrzymaniu miejsca w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. W meczach z mocniejszymi rywalami, jak Arsenal i Manchester City United stworzyli sobie bardzo mało sytuacji, a całe zagrożenie opierało się na przechwycie piłki po błędzie przeciwnika i wyprowadzeniu szybkiego ataku.

REKLAMA

Erik ten Hag dużą wagę przywiązuje do pressingu

Kolejnym elementem, który powinien bardzo dobrze funkcjonować w zespole opartym na fazach przejściowych jest pressing. Erik ten Hag na konferencji przed derbami Manchesteru w odpowiedzi na zarzuty Jamiego Carraghera, iż jego zespół nie robi postępu przywoływał statystyki. Manchester United zaliczył najwięcej odbiorów w tercji ataku i tercji środkowej w całej Premier League. Choć warto to docenić, tak liczby nie oddają całej prawdy. Wystarczy popatrzeć na pressing Czerwonych Diabłów w wielu meczach, aby dostrzec, że nie wszystko tam się zgadza. Manchester City nie miał żadnego problemu z przeniesieniem gry na połowę rywala, a niekiedy wystarczyło do tego jedno dokładne dalekie podanie Edersona w boczny sektor. Ponadto są też inne pomiary pressingu i jego efektywności (grafiki na tweecie poniżej) i w nich Manchester United nie wygląda już tak dobrze.

Problem w pressingu Manchesteru United od początku kadencji Erika ten Haga jest identyczny. Często w momencie, gdy skrzydłowy naciska stopera rywali to ich boczny obrońca zostaje niepilnowany. Boczny defensor MU nie wyskakuje ze swojej strefy lub robi to zbyt późno, a dla środkowego pomocnika dystans do nadrobienia, aby asekurować skrzydłowego jest za duży. To mocno ułatwia przeciwnikowi przeniesienie gry wyżej i zepchnięcie MU do niskiej defensywy. W tej fazie gry zespół Erika ten Haga także ma problemy, ponieważ skrzydłowi (szczególnie Marcus Rashford) rzadko odbudowują ustawienie, przez co boczni obrońcy United są łatwym celem do stworzenia przewagi liczebnej przeciwko nim. Grealish i Bernardo Silva kontra Diogo Dalot to jeden z najczęstszych obrazków, który oglądaliśmy na Old Trafford w niedzielnych derbach Manchesteru. Obywatele odkryli, gdzie mogą tworzyć przewagę liczebną i korzystali z tego bez skrupułów.

Błędy w selekcji

Erik ten Hag coraz częściej sprawia wrażenie trenera, którego misja prowadzenia Manchesteru United zaczyna przerastać, a przez presję i krytykę ze strony mediów oraz kibiców zaczyna się gubić. W wypowiedziach pomeczowych często w dziwaczny sposób broni swojego zespołu uważając, że gra była przyzwoita (uznał np. że w pierwszej połowie z Man City bronili dobrze) lub zrzucając winę na błędy arbitrów (twierdząc po meczu z Arsenalem, że nie było spalonego Garnacho, choć jest przecież VAR, który udowodnił, że spalony był).

Tłumaczenia nie mają jednak bezpośredniego wpływu na to co dzieje się w meczu, więc można przymknąc na nie oko. Problem w tym, ze Erik ten Hag coraz częściej podejmuje nieracjonalne decyzje przy selekcji składu na konkretny mecz. Bruno Fernandes, jeden z najlepszych kreatorów na świecie często gra na prawym skrzydle lub cofa się bardzo głęboko, co wprawdzie daje mu więcej przestrzeni do zagrywania dalekich podań, ale oddala go od tercji trzeciej, gdzie jest najgroźniejszy.

Swoją decyzję odnośnie do pominięcia Varane’a w wyjściowej jedenastce na mecz z Man City ten Hag tłumaczył względami taktycznymi. – Kiedy grasz z City oni będą pressować, więc granie z Varanem [po prawej] i Maguirem z lewej może stworzyć problemy i skończysz grając tylko długie piłki. On [Maguire] jest moim zdaniem lepszy po prawej stronie, szczególnie na zespoły, które grają wysokim pressingiem – mówił Holender. Pomijając już fakt, że tak czy inaczej Czerwone Diabły skończyły grając dalekimi podaniami to posadzenie na ławce Varane’a, najlepszego środkowego obrońcy zespołu w niskiej defensywie przeciwko zespołowi, który na szpicy ma Erlinga Haalanda, jednego z najlepiej poruszających się napastników w polu karnym, tylko dlatego, że stoper, który latem był na wylocie z klubu lepiej wyprowadza piłkę bliżej prawej strony, gdzie też Erik ten Hag widzi Varane’a wydaje się absurdalne.

Erik ten Hag bazował na indywidualnościach

Erik ten Hag stracił magię, którą zaczarował kibiców w poprzednim sezonie. Holenderski szkoleniowiec mówi, że jego strategia opiera się na umiejętnościach piłkarzy. W poprzednim sezonie zespół miał liderów w poszczególnych formacjach. W ofensywie odpowiedzialność na swoje barki wzięli Marcus Rashford i Bruno Fernandes. Formacją pomocy dowodził Casemiro, a w defensywie rządził Lisandro Martinez. Obecnie wszyscy kluczowi gracze sprzed kilku miesięcy są w gorszej formie, a Casemiro, Martinez i również bardzo ważny w ubiegłych rozgrywkach Luke Shaw leczą urazy. Erik ten Hag wcześniej polegał na indywidualnościach, które musiał oczywiście wykorzystać przygotowując odpowiedni plan na spotkanie. Wiele akcji bramkowych było efektem geniuszu Bruno i Rashforda, którzy błyskawicznie wykorzystywali zdezorganizowanie w szykach obronnych rywala. Teraz trener na podobne cuda liczyć nie może.

Erik ten Hag w poprzednim sezonie zbudował w krótkim czasie całkiem imponującą konstrukcję, która – jak się dziś okazuje – nie ma jednak stabilnych fundamentów. Proces odbudowy Manchesteru United może zając dłużej niż się wydawało. Kibice wielkich zespołów, które obecnie są na etapie Czerwonych Diabłów lubią nawiązywać do Arsenalu. Dla Mikela Artety najtrudniejszy był właśnie drugi sezon. Aby pchnąć projekt do przodu Hiszpan potrzebował wielu udanych wzmocnień. Ta przeszkoda – przy obecnej polityce transferowej Man United, która opiera się na notesie Erika ten Haga – może się okazać jednak nie do przeskoczenia.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,655FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ