Bayern Monachium w obecnym sezonie nie przegrał jeszcze spotkania Bundesligi. VfL Bochum jest jedną z tych drużyn, które nadal nie doczekały się pierwszego ligowego zwycięstwa. Faworyt dzisiejszej rywalizacji był więc oczywisty. Bawarczycy mieli jedno zadanie. Wygrać jak najwyższą różnicą bramek.
Dwóch napastników? Z Bochum zadziałało
Thomas Tuchel najwyraźniej nie obawiał się możliwej wpadki z Bochum, bowiem od pierwszej minuty wystawił zarówno Harry’ego Kane’a jak i Erica Maxima Choupo-Motinga. Pomysł okazał się jak najbardziej trafiony. Bawarczycy grający z dwoma nominalnymi napastnikami (co w ostatnich sezonach jest przecież rzadkością) dosłownie zmiażdżyli swojego rywala. Bochum po 30 minutach mógłby rzucić ręcznik i prosić o zakończenie meczu. Kane i Choupo-Moting wspomagani przez świetnie dysponowanego Comana, bawili się defensywą rywala, prawdopodobnie mając łatwiejsze zadanie niż na niejednym klubowym treningu.
Strzelanie rozpoczął już w 4. minucie Eric Maxim Choupo-Moting, który wykorzystał szybką wymianę podań między Kane’m i Kingsley’em Comanem. Bayern miał prowadzenie i przekonał się, że może wjeżdżać w defensywę Bochum z ogromną łatwością. A skoro tak — próbował dalej. Nie minął nawet kwadrans, a swoje trafienie dorzucił Harry Kane. Wystarczy spojrzeć, jak łatwo w pole karne przedostał się Alphonso Davies. To był poziom amatorski. Jakby tego było mało, w 28. minucie uderzeniem głową po dośrodkowaniu Kimmicha z rzutu rożnego, gola na 3:0 strzelił Matthijs De Ligt. Pogrom, deklasacja, upokorzenie.
Bayern bawił się rywalem
Trzybramkowe prowadzenie było zdecydowanie najniższym wymiarem kary. Monachijczycy zamknęli zawodników Bochum w ich polu karnym i wyprowadzali kolejne ciosy. Czuć było, że wiara w jakikolwiek korzystny wynik zmarła śmiercią tragiczną. Bochum mogło jedynie liczyć, że zawodnicy Tuchela będą oszczędzać siły i odpuszczą. Nic z tego! W 38. minucie gola na 4:0 strzelił Leroy Sane, ale bądźmy uczciwi — Bochum prosiło się o ośmieszanie. Tak fatalnej, bezjajecznej postawy po prostu nie można akceptować. Bayern do przerwy prowadził 4:0, ale przy wyższej skuteczności, byłoby spokojnie dwukrotnie wyżej.
Po zmianie stron widzieliśmy doskonale znany scenariusz — Bayern Monachium atakował, Bochum mogło się jedynie przyglądać. Kolejne trafienie dorzucił Harry Kane, który wykorzystał rzut karny, w końcówce kolejnego gola jako rezerwowy zanotował niesamowicie skuteczny ostatnie Mathys Tel (odbiór piłki i asysta Kane’a), a następnie ponownie drogę do siatki znalazł najdroższy transfer w dziejach mistrza Niemiec. To jego pierwszy hat-trick w barwach bawarskiego klubu. Tym sposobem pobił zresztą rekord Bayernu — nikt wcześniej nie strzelił 7 goli w pierwszych 5 występach w barwach monachijskiej drużyny.
3 gole i 2 asysty Anglika robią wrażenie, jednak paradoksalnie — biorąc pod uwagę przebieg spotkania, rezultat mógł być jeszcze wyższy. To był stary, dobry bawarski walec i dramatycznie słabe Bochum. 7 strzelonych goli, 16 strzałów celnych, 26 strzałów ogółem. Goście mogą jedynie dziękować Bawarczykom, że przegrali z nimi tak nisko.