Barcelona pokazała charakter! 5 wniosków po 21. kolejce LaLiga

LaLiga po Superpucharze Hiszpanii znów zaserwowała 10 ekscytujących spotkań. Nie brakowało w nich fantastycznych goli, ale i przeróżnych kontrowersji. Real Madryt wyszarpał zwycięstwo z Almerią, Girona rozbiła Sevillę, a Barcelona stoczyła niesamowity bój z Realem Betis. Działo się bardzo dużo, więc czas to podsumować.

REKLAMA

Barcelona w końcu pokazała mentalność zwycięzców

„Balugrana” z Betisem zagrała jedno z lepszych, o ile nie najlepsze spotkanie w obecnym sezonie. Pierwsza połowa w ich wykonaniu była bardzo dobra. Nie pozwalali piłkarzom Manuela Pellegriniego na zbyt wiele. Przy odrobinie większej ilości szczęścia schodziliby na przerwę z większym prowadzeniem niż 1:0. W drugiej połowie po golu Ferrana Torresa wszystko się diametralnie zmieniło. Isco ustrzelił dublet i ekipa Xaviego zaczęła się sypać niczym domek z kart. Na szczęście dla kibiców Barcelony, podopieczni Hiszpana przetrwali kryzys i w końcówce spotkania wyprowadzili dwa ciosy, wygrywając mecz wynikiem 4:2. „Blaugrana” pokazała, że potrafi grać do końca. W poprzednich meczach można było mieć o to wątpliwości. Gdy nie szło, piłkarze Barcelony chowali głowę w piasek i nie potrafili przechylić szali na swoją korzyść.

Ten mecz daje nadzieję na lepsze jutro dla kibiców „Blaugrany”. Barcelona stała się pierwszym zespołem, który pokonał Betis na ich terenie w tym sezonie. Dodatkowo ekipa Xaviego nie przegrała jeszcze meczu wyjazdowego w obecnych rozgrywkach. W końcu Xavi mógł wyjść do mediów i powiedzieć, że jest zadowolony ze swojego zespołu. Poza momentem przestoju i geniuszem Isco – Barcelona zagrała bardzo dobre spotkanie. Może mieć tylko do siebie pretensje, że nie udało się go zamknąć szybciej. Jednak daje to nadzieję na lepsze jutro. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, lecz kibice „Blaugrany” za takimi meczami są stęsknieni.

Dodatkowo po tym meczu wykrystalizowała się trójka ofensywna Barcelony. Niestety nie ma w niej Roberta Lewandowskiego. Polak po raz kolejny zagrał bardzo słabe spotkanie i został zmieniony przez Xaviego w 60. minucie. Wprowadzenie Joao Felixa przyniosło zamierzony efekt. Od początku meczu znakomicie wyglądali Lamine Yamal i Ferran Torres. Ten drugi ustrzelił hat-tricka i jest pierwszym Hiszpanem od 2013 roku, który tego dokonał w barwach „Blaugrany”. Wydaje się, że Xavi coraz chętniej będzie spoglądał na rozwiązania ofensywne, w których będzie widoczny brak Roberta Lewandowskiego.

Almeria jednak nie jest taka słaba

Almeria wzięła się do roboty. W końcu… chciałoby się rzec. Zaczęła od szukania punktów z tymi największymi. Najpierw udało jej się bezbramkowo zremisować z Gironą, a w tej kolejce byli blisko urwania punktów Realowi Madryt i to na ich terenie. Już abstrahując od kontrowersji, których w tym meczu nie brakowało, to Almeria zagrała całkiem dobre spotkanie. Wykorzystywała swoje okazje i po pierwszej połowie zasłużenie wygrywała.

Jednak jej rywalem byli „Królewscy”, którzy mają mentalność zwycięzców, jakiej może zazdrościć cały piłkarski świat. Piłkarze Gaizki Garitano nie dowieźli choćby punktu, lecz mogą być jak najbardziej z siebie dumni. Pokazali w ostatnich spotkaniach, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i zamierzają powalczyć o utrzymanie w rozgrywkach LaLiga. Lepiej późno niż wcale. Do bezpiecznego miejsca tracą 10. punktów. Nie jest to strata nie do odrobienia. Kolejne mecze pokażą, czy te dwa występy były tylko „wypadkami” przy pracy, czy początkiem czegoś dobrego.

Jak reagować na wpadkę, to tak jak Girona

Girona w poprzedniej kolejce zaliczyła kompromitujący występ z Almerią. Można śmiało powiedzieć, że był to najsłabszy występ ekipy Michela w tym sezonie. Jednak Katalończycy zareagowali na to niepowodzenie najlepiej jak tylko można. Pokonali w domowym spotkaniu Sevillę (5:1), a Artem Dovbyk ustrzelił hat-tricka w sześć minut. Ukraiński napastnik wysunął się dzięki temu na prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Ma też więcej asyst od Jude’a Bellinghama. Girona strzeliła 51 bramek w 21. spotkaniach. Są najlepszą ofensywą ligi. Nawet takie wpadki jak z Almerią potrafią zadziałać na nich motywująco i nie wyłączają ich z walki o mistrzostwo. Sen Girony trwa w najlepsze i nie zanosi się na razie na to, by miało się to zmienić.

Valencia to zespół, który będzie walczył o europejskie puchary

Athletic w ostatnim czasie zasługiwał na bardzo duże pochwały. Jednak często jest tak, że jak o kimś dużo się mówi dobrze, to za chwilę robi psikusa i notuje występ poniżej oczekiwań. Takie spotkanie Los Leones zaliczyli w miniony weekend. Podopieczni Ernesto Valverde przegrali wyjazdowe spotkanie z Valencią. Tym samym „Nietoperze” awansowały na 7. miejsce w tabeli i do szóstego Realu Sociedad tracą tylko trzy punkty. Podopieczni Rubena Barajy pokazali w tym sezonie, że są w stanie powalczyć z tym największymi. Byli w stanie pokonać Atletico (3:0) oraz zremisowali z Barceloną (1:1). Takie wyniki jak najbardziej sprawiają, że ta ekipa jest w stanie powalczyć o coś więcej niż miejsce w środku ligowej tabeli.

Bardzo dobrze ogląda się tych młodych i gniewnych zawodników. W wielu momentach zespołowi brakuje jeszcze skuteczności i wyrachowania. To jednak powinno przyjść z czasem. Jeśli po sezonie wielu z nich nie odejdzie do innych klubów, to w Valencii ponownie mogą zawitać lepsze czasy. Na grę Hugo Duro, Diego Lopeza, czy Pepelu bardzo dobrze się patrzy. Młodzież jest zazwyczaj nieprzewidywalna. Natomiast daje często nadzieję na lepszą przyszłość. A tego kibice Valencii po ostatnich „chudych” latach potrzebują jak ryba wody.

Atletico szuka odpowiedniej formy

Zwycięstwo w Pucharze Króla nad Realem Madryt nie do końca dobrze obrazuje, w jakiej formie ostatnio znajdują się piłkarze Diego Simeone w rozgrywkach ligowych. Skromna wygrana z Granadą (1:0) bardzo dobrze to pokazuje. Zespół bazuje na przebłyskach pojedynczych piłkarzy. Najczęściej są nimi Antoine Griezmann i Alvaro Morata. Gdy ich brakuje to „Los Colchoneros” mają kłopoty. Ich obrona nie jest tak szczelna jak przed laty. W ostatnich pięciu spotkaniach ligowych zaznali smaku zwycięstwa tylko dwa razy. Również tylko dwukrotnie zachowywali czyste konto.

REKLAMA

Nie są to bardzo złe wyniki, jednak od zespołu, który ma walczyć o mistrzostwo Hiszpanii, musimy wymagać więcej. Atletico zdecydowanie zgubiło swój dawny rytm wygrywania. Już nawet nie chodzi o rozmiary tych zwycięstw. Ekipa Simeone dała się poznać kibicom piłki nożnej swoją bezwzględną skutecznością. Tej ostatnio brakuje. Tych wpadek jest zdecydowanie za dużo. Dlatego Atletico na ten moment jest czwartym zespołem ligowej tabeli i traci do liderującej Girony 11 punktów. Dodatkowo posiada tyle samo punktów co piąty w tabeli Atheltic. Czas się wziąć do roboty, bo jak tak dalej pójdzie to „Los Colchoneros” nie będą walczyli o mistrzostwo Hiszpanii, lecz o pozostanie w czołowej czwórce całych rozgrywek.

Co jeszcze wydarzyło się w 21. kolejce LaLiga?

  • Deportivo Alaves pokonało Cadiz (1:0). Piłkarze spod Kadyksu wciąż znajdują się w strefie spadkowej. Alaves awansowało na 12. miejsce w tabeli
  • Las Palmas pokonało na wyjeździe Rayo Vallecano (0:2), wygrywając tym samym drugi mecz z rzędu. Dodatkowo w obu z nich piłkarze Las Palmas nie stracili bramki. Takie wyniki sprawiły, że zespół Garcii Pimienty awansował na 8. miejsce w tabeli.
  • Villarreal wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w 2024 roku. Podopieczni Marcelino w 21. kolejce zremisowali z Mallorcą (1:1), tracąc gola w doliczonym czasie gry.
  • Real Sociedad pokonał Celtę Vigo (0:1). Txuri Urdin tym samym zakończyli serię 4 meczów bez zwycięstwa.
  • Osasuna po bardzo otwartym meczu pokonała Getafe (3:2) i awansowała na 11. miejsce w tabeli, tracąc do drużyny Jose Bordalasa zaledwie punkt.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ