Villarreal wciąż bez wygranej w 2024 roku. Zadecydował gol w 90+1. minucie

Spotkanie Villarrealu z Mallorcą było spotkaniem dwóch sąsiadów w tabeli. Żółta Łódź podwodna w obecnej kampanii jest cieniem siebie z ostatnich lat i przed tym spotkaniem plasowała się na odległym, czternastym miejscu w tabeli. Pomimo tego to jednak gospodarze dzisiejszego meczu byli faworytem.

Rywalizacja bez zachwytów

Pierwsza połowa upłynęła w sennej atmosferze. Goście od początku postawili na wysoki pressing i skutecznie dusili każdą próbę konstruowania akcji już w zarodku. Podopieczni trenera Marcelino znaleźli na to sposób dopiero po kwadransie. Długie podania posyłane za plecy obrońców Cynoberowych sprawiły, że gospodarze mieli kilka okazji do zdobycia bramki. Najbardziej w drużynie Villarrealu wyróżniał się Alexander Sorloth, który w ataku dwoił się i troił w starciach z defensorami z Majorki. Powoli w grze rysowała się przewaga zawodników w żółtych strojach, lecz nie była ona na tyle wyraźna, aby dać przełamanie. Gdy wydawało się, że do przerwy nie padnie żadna bramka, w doliczonym czasie gry gospodarze pozytywnie zaskoczyli. Po stałym fragmencie na połowie rywali, Baena dorzucił piłkę na piąty metr, gdzie doskonale odnalazł się wspomniany wyżej norweski napastnik, który niemal wbiegł z piłką do bramki gości.

REKLAMA

Villarreal był tak blisko zwycięstwa i znów zawiódł

Po zmianie stron Mallorca chciała odrobić straty i zagrała odważniej. Gra przyspieszyła z obu stron, i częściej dochodziło do sytuacji strzeleckich. Goście byli bardziej zdeterminowani. Przez kilka minut udało im się zamknąć gospodarzy na ich własnej połowie. Zawodnicy Żółtej Łodzi Podwodnej odpowiedzieli na to kilkoma akcjami, w których Sorloth mógł powiększyć swój dorobek, ale minimalnie się mylił. Po tym gra stała się o wiele bardziej rwana. Często dochodziło do fauli, lub strat w środku boiska. W związku z tym niektóre decyzje sędziego były kontrowersyjne. Kwestionujący je i siedzący na ławce rezerwowych gospodarzy Pepe Reina został ukarany czerwoną kartką.

Im bliżej do końca spotkania, tym tempo meczu coraz bardziej spadało. Dla Villarrealu najważniejszym było dowieźć korzystny wynik do końca. Podobnie jak w pierwszej połowie, w doliczonym czasie drugiej części gry padła bramka. Tym razem jednak do wyrównania doprowadzili goście. Manu Morlanes – były pomocnik Villarrealu – dorzucił piłkę w środek pola karnego, gdzie z impetem do bramki wpakował ją Javi Llabres. Hiszpan zameldował się na boisku trzy minuty wcześniej, więc strzelając tą bramkę 21-latek zaliczył prawdziwe „wejście smoka”.

Villarreal w obecnej formie jest skazany na walkę o utrzymanie. Jeżeli drużyna nie potrafi na własnym stadionie zdominować ekipy z Majorki, to nie ma co marzyć o wyższe cele. Za tydzień Żółta Łódź Podwodna zagra z FC Barceloną i ciężko spodziewać się, aby byli postawić trudne warunki mistrzowi Hiszpanii.

aut. Emil Świątek

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,704FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ